REGRESING® pomaga posiąść wiedzę, kim byłeś, jesteś i jakie jest twoje posłanie. Poddałem się sesjom regresingu, by ujrzeć drogę mego posłania dotyczącego niesienia pomocy tym, którzy tego potrzebują. Sesje prowadziła moja żona - Anna, jako regreser uczennica Leszka Żądło. Poddałem się regresingowi ufając w pełni mojej terapeutce, dzięki której odkryłem, kim byłem w poprzednich wcieleniach. Podczas sesji ujawniały mi się obrazy i ujrzałem swoje byłe życia jak w seansie kinowym. Ponieważ jestem Mistrzem Reiki, to w porozumieniu z przewodnikami i z wibracją Wielkiego Mistrza przy pomocy kluczy i mantr wszedłem w świat przeszłości. Mówi terapeutka regresingu - Anna Ulatowska: Zaczęło się wcześniej, zanim Zbyszek poddał się sesji regresingu. Otóż całkiem niespodziewanie mój przewodnik duchowy dał mi sygnał, abym weszła w medytację, ponieważ ma dla mnie ważne wskazówki i chce mi przekazać bardzo ważną tajemnicę. Weszłam w stan medytacji i nawiązałam z nim kontakt. Podczas naszej rozmowy ujawnił mi, że dr Mikao Usui w czasie oświecenia nie otrzymał czterech symboli, które pochodziły bezpośrednio od Boga, a które są kluczami przewodników Trójcy Świętej obejmującej uzdrawianie metodą, jaką uzdrawiał Jezus. Przewodnicy ci przekazują energię boską do istoty, która ma być uzdrowiona. Właśnie tych kluczy nie zdążył dr Usui otrzymać, ponieważ wtedy jeszcze na nie nie zasługiwał. Te klucze otrzymał Zbyszek wraz z mantrami i sposobem ich wykorzystania do przekazów energii. Zanim o tym przekazie powiedziałam Zbyszkowi, postanowiłam zrobić mandalę wcieleniową Zbyszka i dr M. Usui na podstawie badań trzeciego oka. Okazało się że mandale te potwierdziły wskazówki mojego Mistrza Duchowego Zoniasa. Mandale trzeciego oka Zbyszka i dr Usui nałożyły się i są identyczne. Kształt kwiatu trzeciego oka, tj. płatki, są identyczne. Należy podkreślić, iż każdy człowiek ma indywidualne i niepowtarzalne płatki, chyba że się odnajdzie swoje byłe wcielenie, jak to prawdopodobnie stało się w przypadku Zbyszka, w którym jest aura dr M. Usui. Aby przekonać się, że fakt ten jest realny, diagnozowałam również aurę dr M. Usui i Zbyszka, wahadłem i wizualnie. Stwierdziłam, iż aura Zbyszka i dr M. Usui są identyczne, idealnie się nakładają, kolorystycznie w poziomach oraz kształtach czakramów. Wielkość lejów czakramów jest identyczna, a otoka aury istoty świetlistej też jest biało - srebrzysta. To świadczy, iż aury to jedność na poziomie istoty świetlistej. Prawdopodobieństwo tego faktu sprawdził również Leszek Żądło, który potwierdził, iż Zbyszek ma zastanawiająco dużą zgodność aury i wibracji osobistych z dr M. Usui. Będąc pewna swoich ustaleń o całej sprawie powiedziałam Zbyszkowi i zaproponowałam mu sesję regresingu, na co chętnie się zgodził. Wprowadziłam męża w stan medytacji, a następnie w regresing. Zaczęłam mu odliczać. Cofnęłam męża w czasy dr M. Usui. Po chwili zaczął się proces niepokoju, przerażenia. Jego ciało zaczęło drżeć, pocić się. Odreagowywany mąż z przerażeniem w pewnej chwili zaczął mówić, że widzi górę, a na niej siedzącą postać, w którą w pewnej chwili jakby się wtopił i dalszy przebieg wydarzeń widział oczami tej osoby. Widzi, jak siedzi na tej górze i medytuje. Cały czas siedzi na górze i widzi, jak słońce wschodzi, a następnie zachodzi. Przy wschodzie słońca i za dnia u Zbyszka występowała reakcja potu, suchość w gardle, zduszenie, a całe ciało się męczyło. Natomiast przy zachodzie słońca zauważyłam, jak jest mu lżej - był spokojny. W pewnej chwili Zbyszek powiedział, że oślepił go świetlisty wirujący lej pięknych, jasnych kolorów, którymi był bardzo zachwycony. Poczuł w tym momencie obciążenie na trzecim oku. W czasie sesji regresingu głos męża był zmieniony, rysy twarzy, mimika, ciało jego bardzo cierpiało, rzucał się, dusił, odczuwał boleści w klatce piersiowej, niesamowity ból kręgosłupa, zdrętwienie nóg i pośladków, częściowy paraliż ciała. Po pierwszej sesji postanowiłam zrobić jeszcze raz mandalę trzeciego oka na podstawie zdjęcia Zbyszka. Po jej sporządzeniu okazało się, iż Zbyszek miał dwa wcielenia wstecz nałożoną zasłonę przed mocą. Miała służyć temu, aby nie mógł rozwijać mocy w następnych wcieleniach. Dodatkowo miał założone kody energetyczne, które ograniczały go w polu jasnowidzenia. W dalszych wcieleniach na podstawie analizy mandali zauważyłam jego moc wiedzy kryształowej, wiedzy boskiej, która była bardzo silna i bogata. Mandala ukazała mi również jego pochodzenie anielskie. Będąc jeszcze aniołem, swoją moc przesyłał na ziemię jako mistrz - przewodnik duchowy. Przygotowując się do drugiej sesji regresingu Zbyszek zastosował klucze Wielkiego Mistrza Reiki łącząc się z przestrzenią. Uruchomił za pomocą kluczy i mantr chrystusowych współpracę z przewodnikami Trójcy Św. Prośba do przewodników była o ujawnienie i otwarcie w nadświadomości i w przestrzeni drogi uzdrawiania, gdyż chodziło mu o poznanie drogi uzdrawiania. Drugą sesję regresingu Zbyszkowi postanowiłam poprowadzić według mandali cofając go w byłe życia. Pierwsze cofnięcie było do czasów dr M. Usui. Zbyszek zaczął mi mówić, co widzi. Najpierw zauważył piękne fioletowe światło, a następnie widział siebie. Dalej mówił, że wchodzi pod górę. Wspinając się na tę górę odczuwał zmęczenie nóg, ból stóp, wysiłek ciała. Obserwując go widziałam na jego ciele pot, zmęczenie, drętwienie nóg. Gdy spytałam: "kim jesteś w tym momencie, czy jesteś dr Usui?", Zbyszek zaczął płakać. Jego rysy twarzy zmieniły się przypominając dr Usui i w pewnym momencie odpowiedział: "chyba jestem nim". Po chwili wyczułam jego lęk i przerażenie, co szybko zaczęłam odliczać, aby się uwolnił od wzorców energetycznych lęku i przerażenia w tamtym wcieleniu. Po chwili ciało Zbyszka uspokoiło się, oddech stał się miarowy. Następnie zauważył obraz staruszka w wieku około 90 lat - pustelnika z laską. Ten ubrany był w kolorową togę w drobne kwiatuszki sięgającą do ziemi. Na nogach miał sandały wiązane rzemykami, na głowie czapkę, jaką nosi Papież - wyjściową, lecz troszkę niższą, a laska też była podobna do papieskiej. Dalej Zbyszek widział, jak staruszek wędrował od wioski do wioski, które były w skalistych górach. Odczuwał ból uderzając palcami stóp o kamienie. Wiek utrudniał mu chodzenie. Wędrując między górami i dolinami błogosławił ludzi, jak robił to Jezus. Nakładając dłonie uzdrawiał ludzi i niósł słowo Boże. W pewnej chwili w swoich obrazach Zbyszek zauważył tłum ludzi, a wśród nich kobietę ubraną podobnie jak Matka Boska, która klęknęła przed staruszkiem i całowała jego szatę, a on swoimi dłońmi przesyłał jej błogosławieństwo i boską energię. W tym momencie zapytałam, czy ta kobieta to Maria? Zbyszek mi odpowiedział "to nie Maria - Maryję dobrze znam". Gdy zapytałam, kim był wtedy, odpowiedział mi, że był tym właśnie staruszkiem, gdyż czuje jego zmęczenie, zbolałe nogi po wędrówce. Obserwując Zbyszka w tym momencie zauważyłam zmiany na jego twarzy. Wyglądał na zmęczonego człowieka. Jego mdlejące nogi świadczyły o zmęczeniu po wędrówce, a ból kręgosłupa świadczył o ciągłym przemęczeniu i dźwiganiu "posłannictwa bożego". Zaczęłam odliczać wzorce zmęczenia, cierpienia, samotności pustelniczej, a ból kręgosłupa z tamtego życia po pewnym czasie uwolnił się. W czasie sesji ciało Zbyszka dawało dodatkowe wskazówki do odreagowania. Gdy wrócił do równowagi ducha, podpowiedziałam: "gdy odliczę od 3 do 0, cofniesz się w następne swoje życie, uświadomisz sobie na trzeźwo, kim byłeś, co robiłeś 3,2,1,0, już". Po chwili u Zbyszka zauważyłam lęk, przerażenie, jego ciało zaczęło się trząść, rękoma zaczął zaciskać, jakby coś łapał. Zaczęłam te wzorce odliczać, a on w pewnej chwili zaczął mówić, że widzi ostrą czerwień w formie przerażającego płomienia, co się oddalał, po czym widział ogrodzony dziedziniec, a na nim płonący stos, na którym palił się jakiś człowiek. Widział wielki chaos, lincz, kamienowanie... wojsko na koniach tratowało ludzi. Dalej wyznał, że on stoi gdzieś za murem i z ukrycia obserwuje dziedziniec. Chował się przed wojskiem, aby go nie złapali i nie spalili na stosie. Zapytałam: a za co mieliby cię spalić, co zrobiłeś? Odpowiedział, że za używanie w naukach słowa bożego, które głosił palony Mistrz. Wspominał także, jak było wspaniale, gdy uczęszczał na te nauki, jak Mistrz rozdawał pokarm, jak było cudownie i wszyscy się szanowali, wzajemnie pomagali. Spytałam: a gdzie teraz jest Jezus? Zbyszek odpowiedział, że unosi się nad stosem trzymając ręce ku niebu. U Zbyszka utrzymywał się lęk, przerażenie, jego ciało drżało i zimno mu było ze strachu. Zaczęłam odliczać te wzorce, aby uwolnił się od emocji z tamtego życia. Po pewnym czasie uspokoił się. W dalszym odliczaniu cofnęłam Zbyszka w czasy Mojżesza. Wówczas mówił, że był młodym chłopakiem, uczniem Mojżesza. Miał około 20-25 lat. Określił, że były w jednej rodzinie jakby dwa obozy - zła i dobroci. W obozie zła panował głód, chaos, orgie, bicie, gwałty. Obóz dobroci pomagał członkom rodziny z obozu zła. Przede wszystkim pobitym i zgwałconym kobietom opatrywano pokaleczone ciała, głodnych karmiono. Zbyszek był w obozie dobra. Pomagał skrzywdzonym ludziom. Za to wielokrotnie był bity przez mężczyzn z obozu zła. Gdy spytałam, gdzie jest Mojżesz, odpowiedział, że Mojżesz poszedł na górę, aby spotkać się z Bogiem w sprawie 10 przykazań. W pewnej chwili zauważyłam stres, przerażenie Zbyszka. Gdy odliczałam mu lęk, w pewnym momencie powiedział z przerażeniem, że chyba nie wytrzyma tego piekła dłużej. "Mojżesz nie wraca, gdyby był Mojżesz, zapanowałby spokój. Chyba już dłużej nie dam rady nadzorować nad tym wszystkim, oni chyba go zabiją" tak mówił z przerażeniem i lękiem, który był bardzo widoczny w ciele fizycznym. Zbyszek zaczął się dusić, pocić, rzucać. Zaczęłam te wszystkie reakcje odliczać do chwili, kiedy nastąpił spokój. Potem spytałam go, gdzie jest teraz i co robi, a on opowiedział mi, jak pięknie i miło płynie, widzi przestrzeń, piękny błękit, mnóstwo pięknych ciał świetlistych. W pewnej chwili widzi anioła. Pytam: kim jest ten anioł? Odpowiedział: to ja - jestem białym aniołem, zwą mnie Gabryelem. Pytam, co się dzieje dalej? Odpowiada: wezwał mnie Bóg do siebie. Stoję naprzeciw niego, nie widzę twarzy, tylko jedno duże światło i zarys postaci w kolorze bieli i złota - to postać świetlista. Bóg do mnie przemówił: "Gabryelu, sprowadzam cię w miejsce zła, aby siłą umysłu i siłą woli głosić słowo boże". Spytałam, co się dzieje dalej. Odpowiedział: "krążę jako anioł - istota świetlista i przewodniczę siłom umysłu ludzi dobrych, szlachetnych, ale to za mało, by wyeliminować zło". Dalej widział, że Bóg ponownie go wezwał przed swe oblicze stojąc przed nim w anielskiej postaci. Bóg nałożył swoje dłonie na jego czakram korony - na głowę i powiedział głośno: "w imię Ojca, Syna i Ducha Świętego, w imię całej Trójcy Świętej, zsyłam Cię z posłaniem wśród ludzi. Urodzisz się jako człowiek w rodzinie, która zaakceptuje twoje imię i nada ci imię Gabryel, będziesz głosił słowo Boże, niósł dobro i bronił wiedzy". Po chwili głos Zbyszka zmienił się na dziecięcy, pieszczący. Gdy pytałam, co się dzieje, dziecięcym głosem, z beztroskim uśmiechem, powiedział: "jak mi dobrze, jestem w objęciach mamy, tatuś siedzi w izbie trochę dalej i struga coś w drzewie". Dalej Zbyszek widzi się już jako młody chłopak spacerujący z dziewczyną w lesie (okazało się, że ta dziewczyna to jego obecna przewodniczka duchowa Julita). Właśnie razem z nią był zesłany, aby okazać ludziom dobro, miłość, szlachetność. Wspominając spacer z dziewczyną po lesie mówił, jaki piękny był świat, wielka harmonia, motyle siadły na ręku, sarenki jadły z ręki ludzi, ptaszki siadały na ramieniu i pięknie śpiewały. W pewnym momencie zauważył, jak ginie od strzału niebieskiego pioruna - złej, silnej energii. W tym momencie Zbyszka jakby sparaliżowało, co natychmiast zaczęłam mu odliczać. Po chwili mówił dalej: "Dziewczyna została sama. Zrozpaczona cierpiała z powodu straty ukochanego". U Zbyszka pojawił się strach i przerażenie, rzucał się, dusił, przeraźliwie krzyczał, a ja znowu zaczęłam odliczać wzorce energetyczne z tamtego życia, aby wyprowadzić go z tego stanu. Gdy się uspokoił, zaczął mówić, że teraz widzi przestrzeń, że ktoś go goni, zamyka w więzieniu astralnym. Wszedł w czasy wojny astralnej ludzi przedwiecznych, kiedy to niebiescy zaatakowali plemię żółtych i zniszczyli brutalnie w przestrzeni całą harmonię piękna, doskonałości i dobra. Od tej wojny w przestrzeni zapanowało zło i chaos, co odbiło się w życiu na ziemi. Zbyszek relacjonując dalsze wydarzenia mówił, że gdy siedział w więzieniu astralnym, niebiescy drwili z niego: "Gabryelu, gdzie jest ten twój Bóg? Skoro masz taką moc, uwolnij się z naszego wiezienia". W pewnym momencie Zbyszek zauważył dwa światła: indygo i zielone. Zaufał światłu zielonemu i podążył za nim. W pewnym momencie widzi przestrzeń, a po chwili tunel, w którym czuł się bezpiecznie. W pewnym momencie zauważył światło, a następnie gwieździstą noc, ale rana nie doczekał, gdyż w przestrzeni czuł się niebezpiecznie. Zauważyłam u Zbyszka przerażenie i pytam, co się dzieje? Odpowiada: "gonią mnie niebiescy, chcą odebrać mi moc". Pytam: "a ty co robisz?" Zdyszanym i przeraźliwym głosem odpowiada: "uciekam, boję się, bo mnie zabiją". Zaczęłam szybko odliczać strach i przerażenie z tego zdarzenia. W pewnym momencie Zbyszek zaczął mówić, że znajduje się na jakiejś pustyni, jest brzydki, zielony, oczy wielkie, czarne, jest potworem. Niebo jest czerwone, nie ma żadnych budowli, ani istot żywych. Jest sam - tylko pustynia. W pewnej chwili widzi, że zaczyna wschodzić słońce. Gdy wzeszło, postać potwora zaczęła się palić. U Zbyszka zaczęło się wzmagać niesamowite duszenie, krzyczał przeraźliwie: "palę się". Pot na ciele lał strumieniem. Szybko zaczęłam odliczać duszności, przerażenie ból, palenie i w pewnym momencie uspokoił się, ale nie na długo, gdyż następny lęk mu się ujawnił. Wędrując w przestrzeni bał się, aby nie powtórzyła się sytuacja, że wcieli się w jakiegoś potwora na innej planecie. Zaczęłam odliczać wzorce lęku przed wcieleniem. Po uwolnieniu się od tych wzorców Zbyszek widzi następny obraz, to znaczy, że już nie bał się zobaczyć, co dalej z nim się stało. Ze spokojem zaczął opowiadać, co widział: stary kościół, klasztor, kopuły. W oddali dostrzegł jakiegoś kapłana wysokiej rangi w purpurze. Trzymał on w ręku nietypowe berło, które wywoływało strach. Była to kula umocowana na czubku rękojeści. Po bokach rękojeści były umocowane w kierunku dłoni jakby rogi - Zbyszek narysował mi to berło, które okazało się bardzo silnym symbolem czarnej magii i satanizmu. - Kapłan siedząc na tronie oczekiwał przybycia przed jego oblicze Zbyszka, który w tamtym życiu był młodym duchownym. Doprowadziło go dwóch strażników, którzy trzymali go pod ręce. Kapłan siedzący na tronie skierował berło ku trzeciemu oku i chciał mu odebrać moc. Zbyszek czując że berło ściąga z niego moc, zasłonił dłońmi trzecie oko. Kapłan widząc, że przerwana została emisja energii, skierował berło w czakram gardła i postanowił wyrwać ze Zbyszka duszę wraz z jego mocą, co mu się częściowo udało. W tym momencie Zbyszka zaczęło jakby trzepotać, potem zaczął się unosić siadając, a następnie szybko położył się i na parę sekund stracił oddech, a świeczka, która stała przy głowie i równiutko się paliła czystym dymem, zatrzęsła się i ulatniał się z niej smolisty dym. Z czakramu korony poszła czarna łuna. Potem okazało się, iż puściła zasłona i kod częściowego odebrania mocy. Kapłan, który nie mógł wyrwać w całości mocy Zbyszka, postanowił mu ją zasłonić i zakodować, by Zbyszek nie mógł nią dysponować i jej rozwijać. Kod i zasłona przysłaniały prawie 70 procent wiedzy. Po chwili bezdechu Zbyszek wrócił do normalnego oddechu i spokoju. W pewnej chwili zaczął mówić, że widzi piękną przestrzeń i piękne białe światło. Podążając po świetlistej drodze trafił na wciągający wir - jakby otwierające się złote wrota, zza których po otwarciu widzi świecących białych aniołów, którzy go witali. Zbyszek idąc za nimi widział kwiecisty ogród, jak raj, czuł się miło, przyjemnie, cieszył się, że wreszcie jest wśród swoich. Po drodze widział piękne budowle i kopuły. W pewnym momencie aniołowie wprowadzają Zbyszka do pięknej komnaty przed oblicze dostojnika w bieli z dużym krzyżem na piersi. Twarzy nie widzi, a zarys postaci ma długie siwe włosy i brodę, jest pewny, że to władca karmy. Stanął naprzeciw władcy karmy, który przemówił: "jeszcze nie czas, jeszcze nie teraz, wracaj na ziemię jeszcze masz coś do załatwienia". Po tej wizji od razu Zbyszek wszedł w czasy dr M. Usui. Pytam go, gdzie jest. Zaczął mówić że widzi kościół, a w nim tłum ludzi. Siebie widzi stojącego na ambonie i głoszącego kazanie. Ludzie uważnie wsłuchują się w jego wywód. Widzi, że inni księża z zazdrości próbują wzbudzać bunt wśród ludzi, którzy przychodzą na kazania. Bojkotują jego kazania, wyśmiewają się z niego. Ludzie zaczynają drwić ze słów głoszonych przez niego. Spytałam: "jak ludzie zwracają się do ciebie?" Odpowiedział, że w pewnym momencie ktoś z tłumu krzyczał w jego stronę "doktorze Usui" cytując słowa z biblii, ale to była chwila. Zdaniem Zbyszka ktoś zwracał się do niego, bo na ambonie był sam. Relacjonując dalsze wydarzenia powiedział, że ludzie odwrócili się od niego i był zmuszony opuścić kraj i statkiem popłynął na inny kontynent. Dalej widział góry. W dolinie był odcinek autostrady, na którego końcu były tunele w skałach gór. Powiedział, że gdzieś jedzie, ale boi się wjechać do tunelu, bo czuje, że tam zginie. Zaczęłam odreagowywać Zbyszkowi lęk przed wjazdem do tunelu, ale nie miał odwagi zajrzeć, co się tam faktycznie stało. Następny obraz, jaki widział, to dwóch duchownych. Pierwszy pojawił się w białym habicie, następny w czarnym habicie ćwiczył w jakimś klasztorze wschodnie walki. I wreszcie ujrzał swoją obecną postać, która wtopiła się w postacie tych dwóch duchownych tworząc jedność. Na koniec sesji regresingu Zbyszek znalazł się w przestrzeni. Wzbudził się w nim znów niepokój, lęk i przerażenie. Ponownie mu zaczęłam odliczać wzorce lęku, przerażenia, a on w pewnej chwili zaczął mówić, że znów go gonią niebiescy. Wtedy mu powiedziałam: "skoro masz taką moc, to dlaczego się ich boisz? Oni ci już nie zagrażają, stań z nimi twarzą w twarz, wybacz im krzywdy, które ci zrobili, a oni na pewno też ci wybaczą, bo niebiescy bardzo żałują, że tyle krzywd zrobili". Zaufał moim słowom, zatrzymał się, już nie uciekał. Wybaczył niebieskim, a jego ciało się uspokoiło, oddech był prawidłowy i czuł się bezpieczny. W pewnej chwili zaczął płakać, a potem się uspokoił. Teraz zauważył piękne światło swojej przewodniczki, która mu dała zadanie od Boga, aby znalazł siebie w ostatniej wieczerzy. Po czterogodzinnej sesji Zbyszek z wdzięczności położył swoje dłonie na mojej głowie i przesłał mi energię, której gorąco czułam po całym ciele. Sesja na podstawie mandali skończyła się sukcesem dla mnie i dla Zbyszka. Analizując drogę uzdrawiania Zbyszka na podstawie byłych wcieleń, korzystając z mandali podczas sesji, mogę stwierdzić, iż każdy człowiek pochodzi od istoty świetlistej, w której jest moc i intuicja, oraz nasza doskonałość. Gdy w regresingu cofniemy się do czasów bycia istotą świetlistą, jak zrobił to Zbyszek cofając się do czasu, gdy był Gabryelem, wówczas poznajemy swoją wartość, doskonałość. Gdy człowiek w sesji cofnie się do tak zwanej wiedzy kryształowej, czyli bycia istotą doskonałą - świetlistą, od tego momentu w sesji wraca do obecnego życia, po drodze odreagowując negatywne wzorce energetyczne, które nabył w byłych życiach. Obie sesje regresingu prowadzone Zbyszkowi i sporządzone przeze mnie mandale, analizy aur Zbyszka i dr M. Usui, dały mi niezbite dowody, iż aura dr M. Usui jest w Zbyszku. Prawdopodobieństwo tego faktu mogę określić na 95 procent. Także mogę określić wejście aury dr Usui w postać Zbyszka na podstawie identycznej wiedzy kryształowej. Porównując mandalę sporządzoną ze zdjęcia dr M. Usui i mandalę Zbyszka łatwo zauważyć, że wiedza kryształowa w obu tych mandalach jest identyczna, a więc Gabryel to dr Usui, to Zbyszek. Należy dodać, że kwiat mandali trzeciego oka jest niepowtarzalny, również wiedza kryształowa istoty świetlistej jest indywidualna i niepowtarzalna dla każdej z istot przedwiecznych. Każdy ma indywidualne przesłanie od Boga, każdy ma indywidualną moc, wiedzę, którą otrzymał od Boga w czasach panowania istot przedwiecznych, lecz nie każdy zasługuje, by ją w sobie odkryć. Żałuję, że podczas sesji regresingu nie miałam kamery, która by zarejestrowała całe zachowanie Zbyszka: jego cierpienie, przerażenie pocenie się. Pocił się tak, iż po sesjach mata była mokra, a odzież można było wyżymać. Słowa wypowiadał różnymi głosami. Byłam świadkiem niesamowitych zmian zachodzących podczas sesji regresingu. Mówi Zbigniew Ulatowski: Po sesjach regresingu przekonałem się do tej metody, gdyż ujrzałem coś, czego nie mogłem sam w sobie ujrzeć. Poznałem wartość mojego wyższego ja. Poznałem swoją moc wiedzy tajemnej, pochodzenie swojej istoty świetlistej, dziejów przedwiecznych i uwolniłem się od pewnych wzorców, które mi ograniczały umysł w rozwoju duchowym. Mimo że byłem przez jakiś czas sceptycznie nastawiony do regresingu, teraz już wiem, że dzięki tej metodzie odkryłem swoją wartość, odkryłem swoją doskonałość i kreację wiedzy tajemnej. Przekonałem się teraz, dlaczego moi uczniowie już od I st. Reiki widzą mentalnie, słyszą mentalnie, doskonale czują moc energii przekazywanej przeze mnie podczas inicjacji. Nauczając swoich uczniów przekazuję im pełną wiedzę. Dzięki niej odnoszą sukcesy w uzdrawianiu. Wtajemniczam uczniów w każdy stopień z precyzją, a oni odczuwają zmiany, z czego są usatysfakcjonowani i bardzo wdzięczni, że są moimi uczniami. Metoda regresingu, którą stworzył Leszek Żądło, otwiera nas na uzdrowienie swojej podświadomości, na ujrzenie swojego prawdziwego ja. Regresing pozwala nam uwolnić wszystkie wzorce, które powodują w nas choroby. Uwalniają się z nas emocje lęku, strachu, przerażenia, a przy okazji poznajemy swoją świetlistą postać, swoją doskonałość, mądrość i wiedzę tajemną. Przez regresing umacniamy swoją intuicję, doskonałość i otwieramy sobie drogę do oświecenia. |
||
©2005 Zbyszek Ulatowski · wykonanie strony: enedue.com |