Anioł, Anioły, Reiki, Uzdrawianie, Egzorcyzmy, Zbigniew Ulatowski, Zbyszek Ulatowski, Barbara Mikołajuk, Basia Mikołajuk, Leszek Żądło, Leszek Zadlo, Moc Anioła, Artykuły, Ogłoszenia, Regresing

2010-06-01 Leszek Żądło
Skąd regreser wie?

Skąd regreser wie, co odreagowywać?
Podczas weryfikacji kandydatów na regreserów jednym z najważniejszych pytań jest: skąd wiesz, co odreagowywać klientowi?
Zazwyczaj padają odpowiedzi, że z rozmowy poprzedzającej sesję. Potem, że z obserwacji jego zachowania, a na końcu, że z odczuć, jakie wzbudza klient oraz z jasnowidzenia.
Rozmowa jest przydatna, bo pozwala się zorientować, co gnębi klienta i jakie są jego oczekiwania.
Odczucia raczej nie mylą. Mogą więc być wykorzystywane przez prowadzącego sesję, jeśli potrafi je odpowiednio zinterpretować. Ale co to znaczy odpowiednio?
To znaczy, że potrafi się zdystansować wobec emocji, że potrafi je nazywać i nie ulegać prowokacjom, których nie brak w sesji ze strony klienta. To znaczy, że potrafi nazwać prowokację prowokacją i pomóc uświadomić klientowi, skąd się ona wzięła. Czasami podczas prowadzenia sesji pod wpływem emocji klienta uruchamiają się u regresera silne skojarzenia emocjonalne i wówczas on sam wchodzi w sesję. Korzysta przy okazji z inspiracji do uwolnienia, jaką jest klient. Profesjonalne podejście polega na tym, że potrafi on wówczas zachować pełny kontakt z klientem i być mu pomocnym, zamiast zajmować się tylko swoim uwalnianiem. Podejście nieprofesjonalne może polegać na tym, że regreser sam wchodząc w swoją sesję zaczyna sugerować klientowi to, co przeżywa i co sobie przypomniał. Tu trzeba zdać sobie sprawę z faktu, że każdy z nas pewne doświadczenia przeżywał inaczej i może mieć zupełnie inne odczucia w związku z tą samą sytuacją.
I tu dochodzimy do ważnego momentu – kiedy własne wspomnienia czy jasnowidzenie mogą być pomocne w pracy z klientem, a kiedy przeszkadzają?
PRAWDA PSYCHLOGICZNA CZĘSTO RÓŻNI SIĘ OD PRAWDY OBIEKTYWNEJ (historycznej). To skutek udziału emocji w przeżywaniu wydarzeń i w zapamiętywaniu.
Dlatego wspomnienia z regresingu nie nadają się do rekonstrukcji podręczników historii. Często też własne wspomnienia nie nadają się NAWET do prowadzenia sesji. Przynajmniej do czasu, aż nabierze się do nich dystansu.
Co ciekawe, podobnie jest z jasnowidzeniem. Często bowiem klienci czują się zniechęceni po sesji u jasnowidzącego regresera. Czasami mają wrażenie, że on im coś wmawia, a oni mają zupełnie inne skojarzenia i problemy do rozwiązania. Tak być nie powinno, bo to świadczy o prostym fakcie, że regreser zapomniał, co do niego należy.
Regreser może dostrzegać wzorce, których jeszcze klient nie zdążył zauważyć.
DLATEGO ja co jakiś czas stosując tę metodę zadaję klientowi pytania, czy kojarzy? Zwłaszcza, kiedy nie widzę reakcji w jego ciele. A kiedy klient wyraźnie mówi, że nie o to chodzi, to zmieniam pytania do jego podświadomości i niczego mu wówczas nie sugeruję, bo to by była strata czasu i energii. Używam podstawowej formułki, którą zna każdy uczestnik zajęć. I to zazwyczaj działa.
Niektórzy klienci nie lubią pracy z jasnowidzącymi regreserami. Szczególnie wtedy, gdy usiłują ukrywać swoje intencje i wspomnienia bojąc się kompromitacji, co w klasycznych terapiach jest codziennością. Pewna klientka wyznała: „nikomu innemu bym się do tego nie przyznała, bo bym się obawiała, że mnie uzna za wariatkę”. A przyznała się dopiero, kiedy miała pewność, że jej nie uznam za wariatkę, tylko będę próbował odreagować.
Jednak jest wielu klientów, dla których lęk przed dezaprobatą, zakwalifikowaniem do grona świrów, czy „utratą twarzy” przed regreserem jest tak silny, że za nic nie przyznają się do pewnych spraw, a nawet będą przeczyć, kiedy regreser na nie natrafi.
Już od 1 sesji kandydat na regresera jest w stanie poczuć wzorce klienta, któremu prowadzi sesję. Ta świadomość może pomagać w prowadzeniu sesji. Ale też nie zawsze, bo bywają klienci, którzy ukrywają wzorce emocjonalne przed światem i stali się w tym mistrzami. Praca z taką osobą jest niezwykle trudna, gdyż ona sama nie ma dostępu do swoich wzorców. Doświadczony regreser czasami odczuwa pewne emocje takiego klienta, ale ma trudności z naprowadzeniem go na temat. To się nasila, gdy klient nie chce podjąć współpracy. Czasami nawet nie wie, po co położył się na sesję. Bywa, że podświadome wzorce odmawiania współpracy są tak silne, że sesja w ogóle się nie udaje. To się zdarza przede wszystkim osobom, dla których przyznanie się do intencji czy wzorców jest jednoznaczne z przyznaniem się do winy. One Z ZAŁOŻENIA “nie mają intencji” lub “mają wyłącznie czyste intencje”. Oczywiście, że tak im się tylko wydaje, bo prawda jest inna. Co więcej, dla takich klientów przyznanie się do intencji oznacza nowy powód do autoagresji! Jest to zgodne z zasadą: „Zawiniłeś, to musisz się ukarać”. A tu dodatkową przewiną jest przyznanie się przed regreserem do swojej niedoskonałości.
Pracując z takimi osobami regreser może mieć doskonale rozwinięte jesnowidzenie, ale NIE POWINIEN go stosować, bo tylko rozwściecza klienta.
Z kolei klient mający takie wzorce i mechanizmy powinien przed kolejną sesją afirmować, że jest bezpieczny i w porządku przyznając się do intencji. Jednak bez sesji ten mechanizm może się w ogóle nie ujawnić. A bywa on tak ukrywany, że pewna klientka przyznała mi się do niego dopiero po 7 latach stosowania regresingu. Przez 7 lat po sesjach czuła się fatalnie i myślała, że „wszyscy tak mają”, dlatego w ogóle tematu nie poruszała!
Ja osobiście posługuję się jasnowidzeniem i jasnoczuciem. Zazwyczaj dobrze mi to wychodzi. Czasami nawet wchodzę w myśl czy wzorzec klienta cytując mu go, choć go nie rozumiem. I to działa. Ale co jakiś czas I TAK pytam klienta, czy to czuje, czy kojarzy. Jeśli nie, to zmieniam sposób prowadzenia sesji i wracam do podstawowej regułki regresingu, albo rozmawiam z nim, by dojść do tego, co jest jego problemem.
Tymczasem osoby jasnowidzące często zapominają, że w sesji odreagowuje się to, co się pojawia u klienta, a nie u regresera. Bo u regresera może się pojawić wiele i z różnych powodów, np. osobistych.

Co do widzenia rzeczy, których nie ma lub “być nie może” pozostają 2 warianty.
1. Prowadzący sesję widzi lub czuje swoje urojenia (czyli fantazjuje zamiast widzieć).
2 Prowadzący sesję dostrzega to, czego jeszcze nie dostrzega klient.

Przypadki błędnych podpowiedzi w wyniku stosowania jasnowidzenia zdarzają się niezwykle rzadko, bo mało który regreser przyznaje się do jasnowidzenia i jasnoczucia. I tu jest kilka możliwości ze strony regresera, ktory:
a/ widzi to, co jest w aurze klienta, ale nie dociera do świadomości (wtedy to nie są urojenia, tylko widzenie nie w porę)
b/ widzi to, co jest ważne dla niego, a nie dla klienta (wówczas też nie są to urojenia, tylko lekceważenie klienta)
c/ widzi to, co wiąże się z jego karmą wynikającą z wzajemnej relacji (to też nie są urojenia, tylko przeniesienie punktu ciężkości z doświadczeń klienta na swoje doświadczenia). To się często zdarza nawet doświadczonym regreserom. W takim wypadku powinni oni sami najpierw odreagować traumę związaną z klientem.
d/ „widzi” to, co WEDŁUG SIEBIE “powinien widzieć” na podstawie podręcznika regresingu lub opinii innych osób. I to jest urojenie!
e/ wydaje mu się, że klient powinien mieć takie same wzorce i mechanizmy, jak on sam miał czy ma. I to też jest urojenie, z którym czasami nie potrafią sobie poradzić nawet doświadczeni regreserzy.
f/ zwariował i ma halucynacje. Takiego przypadku do niedawna jeszcze nie znałem, ale ostatnio dotarł do mnie listy od klienta, któremu regreser wmawiał, że jest kosmitą, a jego bracia krążą po orbicie wokółziemskiej i manipulują go nieustannie.
g/ jest jeszcze inna postać urojeń – przekonanie, że jeśli klient odreagowuje nieznany regreserowi temat i żąda, by ten mu go odreagował, to znaczy, że manipuluje regreserem. Kilka razy się z tym spotkałem u osób, które potrafią prowadzić sesje, ale niewiele wiedzą o egzotycznych, ezoterycznych czy archaicznych kulturach. Urojenie rzadko spotykane.
A to przykład:
Kiedyś na sesji grupowej dość doświadczona osoba prowadziła sesję klientce, która ciągle domagała się, by jej odliczać rzeczy, które wydawały się “niemożliwe” czy “fantastyczne”. Wówczas osoba prowadząca sesję usiłowała jej odreagować manipulacje. Porozumienia nie było, bo klientka ciągle swoje, a “regreserka” swoje. Po pół godzinie widząc, że to wszystko kiepsko idzie, odebrałem klientkę i zacząłem jej prowadzić sesję. Wtedy “regreserka” podchodziła do mnie i instruowała, żebym nie dał się zmanipulować. Tymczasem ja i klientka świetnie się bawiliśmy w sesji, w pełnym porozumieniu odreagowując to, co w niektórych grupach regresingowych jest „chlebem powszednim”. Po 2 godzinach sesji klientka poczuła się szczęśliwa, że uwolniła się od karmy czarownicy, kapłanki, maga itd. Zaś prowadząca jej nieudaną sesję osoba patrzyła na mnie ze zgorszeniem i politowaniem, że “dałem się zmanipulować ładnej dziewczynie”.
Jakie intencje, takie osądy!
Oczywiście, że wszystko (z wyjątkiem punktu f/) można zweryfikować pytając się klienta, czy czuje, czy kojarzy, co się mu mówi. I w razie braku reakcji zmienić sposób podpowiadania. Rzecz w tym, ze czasami jasnowidzącemu wydaje się, że to co widzi, jest ważniejsze dla klienta od tego, co on sam czuje i kojarzy. Ale taka sesja w ogóle nie ma sensu, nawet jeśli regreser stara się odreagować klientowi manipulacje.
Osobiście odmawiam współpracy z regreserami charakteryzującymi się zachowaniami z punktów a/ – g/.
Cenię sobie natomiast rzeczywiste jasnowidzenie i zaufanie regresera do intuicji. To przejawia się w szacunku dla klienta, w podtrzymywaniu kontaktu z klientem i reagowaniu na jego zastrzeżenia czy prośby, by zająć się tematem, który mu się realnie kojarzy.



©2005 Zbyszek Ulatowski · wykonanie strony: enedue.com