Anioł, Anioły, Reiki, Uzdrawianie, Egzorcyzmy, Zbigniew Ulatowski, Zbyszek Ulatowski, Barbara Mikołajuk, Basia Mikołajuk, Leszek Żądło, Leszek Zadlo, Moc Anioła, Artykuły, Ogłoszenia, Regresing

2006-08-28 Leszek Żądło
Ten sam Bóg, zawsze

Żyjemy w społeczeństwie, które przynajmniej w 90% wierzy w monopol na Boga swej jedynie słusznej religii. Wśród tych monopolistów każdy ma inny pomysł na Boga i Jego rolę w świecie oraz w naszym codziennym życiu. Tym niemniej wielu swój pogląd usiłuje narzucić innym, jako jedynie słuszny i wiążący się z jedynie słuszną religią. Dlatego warto dać odpór fundamentalistom katolickim i wytrącić im z rąk wszelkie argumenty, zanim swą hałaśliwą propagandą sterroryzują otoczenie.
Różni ludzie mają różne wyobrażenia o Bogu. Najczęściej jest tak, że jedna osoba ma na temat Boga zbiór wewnętrzne sprzecznych wyobrażeń, których nie da się pogodzić z sobą.
Wielu ludzi przekonanych jest, że Bóg nie wtrąca się w nasze ziemskie sprawy. Z tego też powodu nie uważają za stosowne odwoływać się do Niego w modlitwach. Ci sami ludzie drżą jednak na myśl, że gdyby tylko zgrzeszyli, Bóg na pewno by im przyłożył. Raz więc Bóg w ich wyobraźni angażuje się w świecie przeciw nim, innym razem nic nie robi na ich korzyść. Dziwne to, nieprawdaż? Ale to wydaje się logiczne w świetle przyjętych wierzeń.
W zasadniczej sprzeczności z duchowym przebudzeniem pozostaje rutyna i zaślepienie. Uparty wierzący, człowiek „nawiedzony” religijnie, odcina się od życia na wyższym poziomie. Często tacy ludzie są manipulowani za pomocą emocji przez księży, pastorów czy liderów grup. Mają dodatkowo blokady mentalne (o tym nie można myśleć!).
Często odcinają swą świadomość od poziomów istnienia:
$ fizycznego (bo brudne, skalane),
$ energetycznego (to odczucia diabelskie),
$ emocjonalnego (nie można normalnie reagować, ponieważ jest to niezgodne z przykazaniami, lub z biblią, z nakazami księdza),
$ mentalnego (nauki Kościoła są jedyną obowiązującą doktryną, poza którą nie można wykraczać, myślenie samodzielne jest niewskazane).
Dodam, że czytanie Pisma Świętego dozwolone zostało od niedawna, ale tradycja „ciemnoty” nie została zakazana…

Bóg w każdej religii przejawia się ten sam. Jeden, niezmienny. To Bóg „prowokuje” ludzi do szukania prawdy, miłości, wieczności, działa w ich życiu i prowadzi każdego człowieka, czy grupę, indywidualną drogą do jednego celu, wspólnego dla wszystkich.

W zależności od obciążeń karmicznych i intencji, tworzą się różne grupy – religie. Także w ramach danej religii tworzą się odrębne karmicznie grupy, w których skupiają się ludzie mający te same, lub podobne problemy (obciążenia), chociaż nie zawsze uświadamiający to sobie.
Zdarza się, że czytelnicy moich książek, zaniepokojeni zawartymi w nich pozytywnymi treściami konsultują się z księdzem i pytają, czy im, jako dobrym katolikom, wolno wykonywać takie ćwiczenia, jakie opisuję. Najczęściej też słyszą stwierdzenia, że to myśl gnostycka.
Aby więc nie dawać podstaw do spekulacji niedouczonym dusz(!)- pasterzom i prowadzonym przez nich „barankom”, pragnę zwrócić uwagę, że jeśli moja wiedza ma związek z jakąkolwiek herezją, to na pewno z panteizmem. A to znaczy, że w moim przekonaniu Bóg przepełnia (przenika) cały wszechświat. Taki Bóg oczywiście nie może być osobą. Osoba Boga bowiem musiałaby być odosobniona!

W swoim doświadczaniu Boga i boskości nie kieruję się żadną ideologią. Uważam, ze jestem praktykiem i realistą. Mój stosunek do boskości jest też w pełni praktyczny. Na początku zadałem sobie dwa główne pytania o sens istnienia powiązania między mną a Bogiem. Oto wnioski z nich: Jeśli nie wolno ci szukać w Bogu mocy, mądrości i miłości, wówczas pozostaje ci tylko nadzieja na zmartwychwstanie lub wieczne życie w raju. Jeśli nie możesz liczyć na Boga w codziennym życiu, pozostaje ci wiara w opinie autorytetów.

Ponieważ doświadczałem boskości tu i teraz, ponieważ boskość działała w moim życiu, więc oczywiste dla mnie było, że nie mogłem zgodzić się, by jacyś uczeni w pismach i akademiach mieli mi tłumaczyć, czego Bóg Wszechmogący ode mnie chce i co jest dla Niego możliwe, a co nie jest. Abyś jednak nie myślał, że tylko siedziałem zatopiony w modlitwie i medytacji, to powinieneś wiedzieć, że przychodziła do mnie wspaniała, natchniona literatura, którą chętnie czytałem. Pochodziła ona z różnych kręgów kulturowych i religijnych. Pracowałem też nad zaakceptowaniem pozytywnych treści wiążących się z pojęciem Boga i uzdrawiałem związek z Nim. Musiałem włożyć wiele pracy i wysiłku, by moja podświadomość zaakceptowała, że Bóg jest dla mnie dobry, że dobrze mi życzy i że jest po mojej stronie. Musiałem też wybaczyć Bogu, a potem wszystkim tym, którzy powoływali się na Boga robiąc zwykłe ludzkie świństwa i Jezusowi, który dał mi raczej nie najlepszy przykład.

Sporo religii ma jako fundament miłość, szacunek, itp. Wiele z celów (cech) jest identycznych dla głównych religii. Tylko ego ludzi chcących manipulować innymi (w tym Bogiem), stwarza różnice. Oni to podzielili ludzi religijnie i pod przykrywką duchowości chcą kontrolować innych i realizować swoje cele, oraz przeróżne rzekomo „boskie” misje, lecz tak naprawdę niezgodne z Boskimi planami. Temu nurtowi zawsze przeciwstawiały się ruchy czy praktyki mistyczne, czy ezoteryczne. Są one uznawane (z konieczności) w każdej religii, ale wiernym tłumaczy się, że to nie dla nich – pospolitych zjadaczy chlebka.
Ezoteryka to dziedzina wewnętrznego doświadczania. Stawia na osobiste doświadczenie duchowe wynikające z medytacji i kontemplacji. Dlatego wymaga solidnego przygotowania adepta. Adept powinien szczególnie nauczyć się rozróżniać, skąd przychodzą do niego duchowe inspiracje.
Nawet osoby mające biegłość w posługiwaniu się medytacją czy modlitwą kontemplacyjną, mogą mieć słabe dni lub słabość do pewnych tematów, wobec czego czasami miewają przebłyski prowadzenia z poziomu podświadomych pragnień lub astralnych iluzji. Dlatego tak ważne staje się ciągłe oczyszczanie umysłu u medytujących.
W tym miejscu należy odpowiedzieć na niezwykle ważne pytanie: jak rozróżnić prowadzenie duszy?

Odpowiedź znajdziesz tu:
http://www.ezosfera.pl/leszek/artykul/67



©2005 Zbyszek Ulatowski · wykonanie strony: enedue.com