Anioł, Anioły, Reiki, Uzdrawianie, Egzorcyzmy, Zbigniew Ulatowski, Zbyszek Ulatowski, Barbara Mikołajuk, Basia Mikołajuk, Leszek Żądło, Leszek Zadlo, Moc Anioła, Artykuły, Ogłoszenia, Regresing

2006-08-26 Leszek Żądło
Śmierć i świadomość

W buddyzmie i hinduizmie wskazuje się na konieczność świadomego umierania. To bardzo ważne, jeśli mamy wybrać sobie lepsze przyszłe życie. Lepsze z uwagi na możliwości dalszego rozwoju duchowego.
Poza tymi filozofiami życiowymi mało kto przejmuje się stanem, w jakim ludzie umierają. Tak, jakby po śmierci nic już nie miało być, albo jakby to było oczywiste i pewne, co i jak będzie. Jednak mało kto wie, że to nastawienie decyduje w dużej mierze o tym, co się dzieje z człowiekiem po śmierci i w jakiej “rzeczywistości” się znajdzie przez najbliższych kilka miesięcy. Prawo duchowe mówi, że po śmierci wchodzimy w taką “rzeczywistość” astralną, jaka jest zgodna z naszymi wyobrażeniami o świecie pozagrobowym. Brrr….

Kiedy umieramy, przychodzi czas rozliczenia się z tym życiem. Następuje podsumowanie, ocena moralna swych uczynków a także pojawiają się żale i pretensje z powodu zmarnowanych szans. Zakonnica może żałować, że rezygnowała z uciech cielesnych i nic teraz z tego nie ma, a prostytutka, że nie wybrała drogi cnoty i świętości. Owo poczucie niezadowolenia z siebie i swych osiągnięć, czyli poczucie niespełnienia, staje się ważnym motywem kolejnego odrodzenia się. Ważniejszym niż świadome plany czy wizualizacje! Dla przykładu: Odreagowałem kiedyś osobę, która bardzo pragnęła władzy i chciała się narodzić jako mężczyzna, ale… umierając jeszcze bardziej pragnęła zemsty. Dlatego urodziła się jako kobieta dla… władcy, na którym chciała dokonać owej zemsty. Zostało po tym na wiele wcieleń poczucie życiowej przegranej i zmarnowanej szansy, a na dodatek problemy seksualne. Jak widać, nieświadome umieranie nie popłaca.

Adepci i mistrzowie jogi, a szczególnie wielu szkół buddyzmu, starają się umierać świadomie. Dość powszechnie znana jest Tybetańska Księga Umierania. Jest ona odczytywana umierającemu, który dostaje instrukcje, co go spotka po śmierci i co ma w takiej sytuacji robić. Podobna praktyka była znana w starożytnym Egipcie, tylko jej cel był zasadniczo inny.

W celu kontynuowania swej podróży przez wcielenia dusza znajduje rodziców, których dusze w jakiś sposób są jej bliskie lub ważne dla niej. A co jest ważne, o tym decyduje głównie rozliczenie się z poprzednich wcieleń. Najważniejsze intencje i poczucie niespełnienia pchają nas w takie warunki, w których mamy nadzieję wreszcie spełnić nasze zachcianki, zrealizować misje, wypełnić zadania, spotkać się z pożądanymi osobami, dokonać zemsty. Wiedząc o tym buddyści przygotowują umierającego, by wybrał warunki odrodzenia najkorzystniejsze dla jego dalszego rozwoju.

Decyzje o tym, co dalej, po śmierci, podejmujemy do 0,5, a nawet do 1,5 godziny po śmierci ciała fizycznego. Odtąd stają się one wiążące zarówno dla życia w okresie między wcieleniami, jak i w kolejnym wcieleniu. Umierając świadomie możemy przygotować się na to, co nas spotka. W świecie astralnym istnieją rozliczne istoty, z których część jest nam wroga i usiłuje zagubioną duszę wykorzystać do swych niecnych celów lub nawet ją zdemoralizować. Niektóre dusze temu ulegają. Dlatego w Egipcie uczono, a w Tybecie nadal uczy się, jak sobie radzić z demonami zamieszkującymi światy niewidzialne. Faraon miał stać się bogiem pokonując demony i pożerając wszystkich innych bogów. Jednak w Tybetańskiej Księdze Umarłych jest coś znacznie ważniejszego: chodzi o wybór lepszego kolejnego życia, w którym możemy trafić na kompetentnych nauczycieli i ludzi zainteresowanych rozwojem duchowym (np. takich rodziców). A przecież nie jest to łatwe i oczywiste, gdyż większości ludzi to nie interesuje.

Umierając można podjąć decyzje, jaką sobie wybieramy rodzinę i gdzie się chcemy wcielić. Można to wykreować precyzyjnie skupiając swą uwagę nieprzerwanie minimum godzinę na wizji takich warunków, jakie nam pasują. Większość umierających świadomie jednak nie robi tego. Niektórzy wręcz proszą się o wyzwania, trudności i kłopoty na następne życie, by miało ich co motywować do dalszego rozwoju. A potem mają kłopoty nie tylko od urodzenia, ale nawet od poczęcia.

Zanim rozpocznie się nowe życie, trzeba przejść przez okres między wcieleniami. Zazwyczaj trwa on 21 miesięcy. W tym czasie rozpada się ciało astralne, stajemy na jakiś czas w chwale bożej, oglądamy film karmiczny, by podjąć decyzje o drodze życia, zgodnie z tą decyzją wybieramy rodziców i rozwijamy się w łonie matki.

W świecie astralnym dusza zwykle przebywa około roku. Potem traci energię życiową, której nie mając ciała nie jest w stanie pobierać i musi znaleźć sobie nosicielkę (matkę), by inkarnować się ponownie. Tak jest w przeważającej ilości przypadków. Są jednak nierzadkie wyjątki. I o tych wyjątkach będzie dalej.

1. Zagubione dusze
Osoby umierające nieświadomie mogą wcale nie zauważyć, że już są po “tamtej” stronie. Typowe przykłady dziwnych zachowań zagubionych duchów wiążą się z tym, że dana osoba po śmierci “straszy”, a tak naprawdę domaga się uznania, zauważenia jej.
Sąsiad mej koleżanki, gdy tylko usłyszał, że rodzina chce sprzedać dom, który budował przez kilka ostatnich lat swego życia, tak długo tłukł po wannach, rurach i drzwiach, aż krewni zdecydowali kontynuować jego dzieło. Moja mama jeszcze kilka dni po śmierci domagała się, by karmić kota, a nawet chcąc sobie zrobić jedzenie podnosiła w kuchni nóż, który spadał z hukiem. Babcia z kolei tak się zezłościła, że ją ignorujemy, iż popaliła wszystkie świecące się żarówki, jedna za drugą. Przykłady można mnożyć.
Zagubione dusze nie zauważają, że przyszedł czas ich śmierci. Moi dziadkowie np., nie zauważali tego do czasu, aż ich odprowadziłem do światła za duchowym przewodnikiem. Do tego czasu nie widzieli wyjścia z łazienki. Byli bardzo zdziwieni, kiedy im je pokazałem.

W sesjach regresingu kilka osób przypomniało sobie, że umierając widziały świetliste istoty, które były obok, ale je lekceważyły albo odganiały od siebie. Czasami się ich bały podejrzewając, że przyszły zabrać ich duszę. Te osoby pamiętają również swoje zagubienie, kiedy wreszcie zorientowały się, że nie żyją. W ogóle nie wiedziały, co dalej mają robić. Świat, do którego trafiły, w niczym nie przypominał biblijnego raju, ani piekła. Niektóre z nich nie chciały ponownie inkarnować, gdyż czuły się niegodne, nie rozliczyły się z poprzednim życiem albo miały nadzieję, że to już definitywny koniec, w związku z czym cieszyły się, że nie będą się musiały już nigdy męczyć życiem. Przyszedł jednak czas, kiedy zgromadzona za życia energia wyczerpała się. Wtedy niektóre z nich “siadały” na żyjących i czerpały z nich energię. Tak mogły przetrwać jeszcze jakiś czas w świecie astralnym, w bezcielesnej formie. Niektórym z nich się to spodobało i tak zostały duchami opętującymi. Zagubiona dusza chcąc siedzieć wiele lat za długo w astralu musiała wreszcie kogoś opętać.
Wśród zagubionych dusz są też dusze zaawansowanych w rozwoju duchowym i nauczycieli duchowych, którzy nie oświecili się i nie zdają sobie z tego sprawy będąc pewnymi swego oświecenia!

2. Duchy opętujące
To specjalna kategoria istnień, które najpierw się zagubiły i nie odeszły do światła za swymi duchowymi przewodnikami. Niektóre z istot wybierają świadomie tę rolę, zanim jeszcze umrą. Świadomy wybór wiąże się z decyzją o uprzykrzeniu życia swemu prześladowcy lub o cynicznym wykorzystaniu słabych psychicznie osób, by realizowały złe, niemoralne cele danego ducha.
A/ Decyzja o zemście z zaświatów może być wynikiem prześladowania przez osobę, która okazała się silniejsza fizycznie czy niecnie wykorzystała swą władzę. Takie duchy zwykle doprowadzają swego byłego prześladowcę lub kogoś z jemu bliskich do szaleństwa. Opętanie przez nie charakteryzuje się silnymi atakami autodestrukcji, nad którymi nie da się zapanować lub napastliwością opętanego wobec byłego prześladowcy. Opętanie ustaje, gdy cel zostanie osiągnięty, czyli ofiara zemrze w męczarniach. Ducha, który opętuje w celu zemsty, raczej trudno egzorcyzmować. Nie spocznie, nie opuści swej ofiary, póki nie dopnie swego. Można go na chwilę od niej odgonić, ale wróci z jeszcze gorszymi pomysłami i większą determinacją. Na pocieszenie dodam, że są to rzadkie przypadki i że tego typu akcja zwykle kończy konflikt karmiczny, gdyż strony czują się usatysfakcjonowane zemstą.
B/ Cyniczne wykorzystanie innych w celu czynienia zła, czyli bezkarnej realizacji swych niecnych pomysłów, to jeden z ważniejszych motywów opętania. Rzadko się zdarza, żeby kogoś opętały bardzo złe duchy (np. morderców, dewiantów czy innych złoczyńców), ale jednak takie przypadki bywają. Częściej złośliwość kończy się na zepsuciu komuś życia czy na realizowaniu za pomocą jego ciała swoich żądzy seksualnych, społecznych lub majątkowych. Duch opętujący nie czuje się związany ze swym nosicielem, ale w pełni korzysta z “uroków” jego ekscesów. Taki duch po pewnym czasie przechodzi do nowego nosiciela.
C/ Pewna grupa istot zaawansowanych w rozwoju świadomie skraca okres między wcieleniami. Wykorzystują nadarzające się okazje, jak np. takie, kiedy dusza porzuca płód, bo nakarmiła się energią życiową. Wtedy okres między wcieleniami może skrócić się nawet do 3 miesięcy. Pozostają jednak po tym pewne niedokończone procesy.
Nie chcę w tym miejscu sugerować, że w świecie astralnym zachodzi jakiś ważny proces duchowego rozwoju. Nie o to chodzi. Nie ma tam szkół, egzaminów itd., choć niektórzy je pamiętają ze swych klisz astralnych. Chodzi o to, że dusza potrzebuje jednak trochę odpoczynku. Gdyby nie to, nie opuszczałaby ciała.

Strach przed życiem to najczęściej spotykany motyw unikania kolejnych wcieleń. Niektórzy znają kilka sposobów, by tego uniknąć. Niestety dla nich, nie jest możliwe tak istnieć zbyt długo.
Spora część takich dusz nauczyła się korzystać z zapasów energii żywych, a inne buntują się przed życiem i starają umrzeć jak najszybciej po narodzinach.
A/ Część tego typu dusz szuka sobie mamusi, która doprowadzi do poronienia lub aborcji. Kilka miesięcy, a czasami nawet kilka tygodni w łonie mamy starcza, by naładować akumulatory na jakiś czas unikając jednocześnie cierpień egzystencjalnych. Kobiety obwiniające się o aborcję czy poronienia powinny wiedzieć, że ich intencje dograły się z intencjami takich właśnie duszyczek.
B/ Małą grupę stanowią symbionty, czyli istoty przyklejone do osób żyjących nieomal od ich narodzin albo nawet i wcześniej. Część z nich realizuje w ten sposób swoje plany nie ryzykując ukarania, ale… nie potrafi się oderwać od swych nosicieli i niejednokrotnie utożsamia się z nimi. Obraz osobowości osoby noszącej symbionta badany metodą radiestezyjną jest podobny do opętania. Czasami tego typu przypadki są kwalifikowane jako schizofrenia lub osobowość mnoga. Wiele z nich nie poddaje się egzorcyzmom, gdyż jedna dusza bez drugiej nie potrafi żyć. A co ciekawe, często są to dusze o przeciwnych biegunach, to znaczy, jedna dobra, a druga zła. Czasami symbiont przykleja się do nosiciela znacznie później, ale wtedy znacznie łatwiej go egzorcyzmować, a osoba uwolniona nie przeżywa zbyt silnego szoku uwolnienia.
C/ Szczególną perfidią wykazują się duchy atlantyckie, które stworzyły cały zmyślny system zasilania ich energią życiową przez byłych mieszkańców Atlantydy, zanim doszło do kataklizmu. Wiele z nich nie inkarnowało się ani razu od tamtych czasów. System karmienia ich energią nadal działa, choć czasami ktoś z niego się wykrusza. Zasilają go przedstawiciele wielu religii, szczególnie tych, które gloryfikują cierpienie czy szaleństwo. (więcej w art. Dokarmianie atlantyckich duchów).
D/ Pewna grupa “dobrych” duchów rekrutuje się spośród osób wykonujących zaawansowane praktyki duchowe, w tym mistrzów różnych szkół lub nawet świętych. Jeżeli celem ich praktyk było pomaganie innym i niechęć do wcielania się, mogą one długo pozostawać w wyższym świecie astralnym łudząc się, że znalazły się w chwale bożej lub w raju. Te dusze ujawniają się szczególnie osobom medialnym, które chcą, żeby ktoś “stamtąd” je prowadził, a mają nie najgorszą karmę. Rzeczywiście, przez pewien czas ich nauczanie może prowadzić do wzrostu duchowego, lecz prędzej czy później, gdy tylko pojawią się u praktykującego niskie emocje lub wątpliwości, przez otwarte kanały astralne dobiorą się do niego złośliwe duchy, dla których taka ofiara wydaje się wyjątkowo cenna (ma dużo energii i można ją zbałamucić).
Duchy podające się za mistrzów, opiekunów czy świętych najczęściej mają dobre intencje, ale zdarzają się wśród nich i takie, które chcą zwieść naiwne medium. Te “dobre” padły ofiarą kilku błędnych przekonań:
a/ że oświecenie równa się porzuceniu ciała, więc wierzą, że są oświecone,
b/ że praktyka duchowa służy uwolnieniu się od ponownego wcielania się,
c/ że w nagrodę za praktykę duchową znalazły się w raju (najpewniej Kryszny),
d/ że bezpieczniej jest uczyć w bezcielesnej postaci
(lęk przed prześladowaniami czy dezaprobatą).
e/ że gromadząc zasługę duchową mogą przez tysiące lat przebywać w chwale bożej nie będąc zmuszane do reinkarnacji.
Jak widać, można umierać nieświadomie na poziomach mistrzowskich.

W praktyce regresera spotkałem się z wszystkimi opisanymi tu typami duchów. Oczywiście, swoje ekscesy w tych rolach przypominali sobie obecnie żyjący klienci. “Duchów” ewidentnie “złych” nie odreagowywałem, bo takie osoby na sesje nigdy nie trafią. Jednak mściciele, mistrzowie, symbionty, czy wreszcie zwykłe zagubione istoty, mają obciążania z tych okresów, kiedy zagubiły się lub broiły w świecie astralnym usiłując wykorzystać ten okres istnienia dla realizacji swych celów, misji, zobowiązań.

Z tych okresów, kiedy dusze zagubione lub opętujące wchodziły w kontakt z żywymi, mogą mieć do odreagowania obciążania przejęte telepatycznie od swych nosicieli. Szczególnie silne obciążenia mają “symbionty”, gdyż utożsamiały się z nosicielami i ich ciałem, a także upadłe anioły, które swe pierwsze przygody w świecie materialnym zapragnęły przeżyć korzystając z cudzego ciała. Ich szok wynikający z opętania rzutuje na wszystkie kolejne wcielenia, ponieważ od opętanego indywiduum (najczęściej nawalonego lub bliskiego śmierci) przejęły telepatycznie większość wiedzy na temat życia, ciała, “obowiązującego” tu stanu świadomości, seksu itd. Nie ma czego zazdrościć....
Podczas sesji, gdy się to wszystko uświadamia, zaczyna wracać świadomość i budzi się refleksja, że życie polega na czym innym, niż to, co dotychczas wydawało się podświadomości. I to jest poważny krok ku przejrzeniu na oczy, ku porzuceniu matryc astralnych.

Na specjalną uwagę zasługuje temat samobójców i ofiar wypadków.
Osoba, która dokonuje samobójstwa, najczęściej po śmierci popada w stan rozpaczy czy zagubienia. To dotyczy głównie tych, którzy popełnili samobójstwo z powodu nieakceptacji życia i depresji. Podobnie też zagubieni są narkomani, którzy przedawkowali (nie chcieli świadomie śmierci, tylko “przegięli”). Życie po śmierci narkomana jest nie do pozazdroszczenia. Najczęściej znajduje się w jakimś dziwacznym, nieprzytomnym stanie i ma nadal przerażające wizje. Nie dostrzega przy tym światła i opiekuna duchowego. Przerażające wizje lub sny ma również w kolejnym życiu, nieomal od urodzenia. Często ciągnie go do niskich wibracji, np. do przebywania w zakresie oddziaływania silnych żył wodnych, szlaków astralnych lub cmentarzy.
W podobnym, choć nie aż tak przerażającym stanie, mogą być prawie wszystkie zagubione dusze, które umierały w wyniku wypadków, raka, innych chorób czy obrażeń wojennych, a nawet na “starość”, jeśli odrzucały możliwość istnienia po śmierci, jeśli nie chciały pomocy przewodników duchowych lub bały się ich. Wtedy mogą się stać duchami pokutującymi lub opętującymi.

Jaka jest różnica między karmicznymi skutkami samobójstwa a nieprzytomną śmiercią?
Jest ona niby niewielka. Zaczyna się od podsumowania kończącego się życia i wyboru drogi życia na następne wcielenie. W nieprzytomnym stanie świadomości trudno podjąć korzystne dla siebie decyzje. U tych, którzy przedawkowali, pozostaje ogromny żal do siebie z powodu zmarnowanego życia. To oczywiście ma wpływ na drogę życia. Taka osoba raczej wybierze mniej korzystną dla siebie opcję, bo chce odpokutować swą głupotę.

Niektóre osoby umierają świadomie. Należą do tej grupy nawet takie, które popełniają świadome samobójstwo. Jednak tej techniki świadomie i celowo nie będę opisywał, żeby nikogo nie korcić. Nie polecam też tego rozwiązania z powodu zaniżenia samooceny, wibracji, a wreszcie uzyskania niewłaściwej perspektywy w relacji z siłą wyższą i twórczą mocą umysłu. W końcu powinniśmy się nauczyć kontaktować z Wyższą Inteligencją, zanim doprowadzimy się do sytuacji bez wyjścia, a nie dopiero wtedy, gdy już jest za późno.

Na koniec warto zadać pytanie: czy umieranie jest konieczne?
Podobno nie. Są praktyki transformowania ciała fizycznego w ciała urzeczywistnienia lub ciało tęczowe. Po takiej osobie nie pozostają ślady fizyczne. Są też praktyki dematerializacji i rematerializacji ciała. Jednak niewiele osób ma potencjał, by je opanować.
Są też informacje o nieśmiertelnych, którzy mają udokumentowane po kilkaset lat życia.

Kiedy posługujemy się regresingiem, warto odreagować sobie wszelkie wzorce starzenia się i umierania, wszelkie intencje umierania. Być może, że to nie wystarczy, ale na pewno nie pójdzie na marne.
Najważniejsze jednak dokończyć to, co zaczęliśmy podczas umierania w poprzednich wcieleniach i co rzutowało na nasze kolejne życia: rozliczyć się z przeszłością całkowicie i do końca wybaczając sobie i innym, i doceniając swe dotychczasowe osiągnięcia.
Najlepsza zasada brzmi: “żyj tak, żebyś nie miał czego żałować i żebyś nie miał długów do spłacania”.
Życie zgodne z tą zasadą jest możliwe, jeśli mamy czyste intencje, a to znaczy, kiedy patrzymy na siebie i na wszystkich innych z czystą miłością oraz życzliwością. Bez miłości i życzliwości, bez zadowolenia z siebie i ze swego życia, będziemy mieli zawsze co żałować, będziemy się czuli niespełnieni. Czego ani sobie, ani innym nie życzę.



©2005 Zbyszek Ulatowski · wykonanie strony: enedue.com