Jeśli mamy dojść do tego, co jest istotne, a co zbędne w jakiejkolwiek tradycji, poddajemy ją analizie formalnej, strukturalnej i funkcjonalnej. To wyczerpująca metoda badania dająca właściwy obraz. Na początek trochę historii. Pierwsze próby zainteresowania świata Huną pojawiły się w latach 30 -tych XX w. Wtedy stara kahunka spotkała M. F. Longa i przepowiedziała mu, że napisze on kilka książek na temat Huny. Long w to nie uwierzył, ale splot wydarzeń sprawił, że książki napisał. Odtąd Huną zaczął interesować się świat zachodni. Powstało Stowarzyszenie Badaczy Huny, które najpierw działało w USA, a potem rozprzestrzeniło się na większość krajów Europy. Jego członkowie pracowali metodą zaproponowaną przez Longa: studiowali święte teksty, przekładali je na język hawajski i wyciągali wnioski, jakie to tajemne treści niesie z sobą dany przekaz. Metoda wynikała z tego, że w języku polinezyjskim (dzięki wieloznaczności pewnych wyrazów) zakodowany był system wiedzy psychologicznej i parapsychicznej, o jakiej większości psychologów, magów i okultystów nawet się nie śniło! W ten sposób udało się ustalić, że szyfr Huny występował w wielu rejonach świata i przedostał się do różnych religii jako szereg niezrozumiałych, źle interpretowanych tekstów bądź rytuałów. Te powierzchowne interpretacje sprowadzały wiernych i mistyków na manowce. Jednakże z powodu wierności tradycji były pieczołowicie przechowywane. Odkrywano też ludzi żyjących według zasad Huny w różnych rejonach świata. Longowi i jego następcom udało się odczytać podstawowy system kodów i symboli, za pomocą których przekazywano praktyczną wiedzę na temat działania podświadomości, nadświadomości oraz zdolności parapsychicznych. Najcenniejsze były odkrycia w zakresie skutecznej modlitwy Huny. R. Glover poświęcił jej całą obszerną książkę. Najważniejsze ze stwierdzeń podkreślają, że skuteczna modlitwa nie jest wydawaniem poleceń Wyższemu Ja, tylko programowaniem podświadomości, która może, ale nie musi nawiązać kontakt z Wyższym Ja. A nawiązuje go wtedy, gdy nasza modlitwa jest zgodna z Najwyższym Dobrem i gdy czujemy się godni jej spełnienia. Wtedy z poziomu Wyższego Ja przychodzi do nas niesamowita pomoc i mogą się dziać cuda. Kahuni często potwierdzali, że ich symbolika została dobrze odczytana przez badaczy Huny. Ale ciągle pozostawał wstydliwy problem – Huna była lepiej znana ludziom spoza Hawajów i Nowej Zelandii, niż tubylcom. Niektórzy etnografowie zaczęli nawet podejrzewać Longa, że sam wymyślił Hunę i kahunów! CZYM WIĘC JEST PRAWDZIWA HUNA? Brak organizacji czuwającej nad czystością przekazu Huny spowodował prawie całkowite zatracenie tej wspaniałej wiedzy, szczególnie w konfrontacji z agresywnością centralnie zorganizowanych chrześcijan. Z kolei stworzenie organizacji dobrze służy odbudowywaniu tradycji ludowej, ale źle czystości przekazu Huny, aczkolwiek dowartościowuje niektórych uczniów spoza Polinezji, którzy chętnie włączają się w wir walki. Dzisiejsi rdzenni kahuni i ich zwolennicy często mylą Hunę z tradycją polinezyjską. Tymczasem tradycyjnie wiedzę i praktykę Huny przekazywano w rodzinach. I to tylko w rodzinach kahunów!!! Huna może mieć dla rdzennych mieszkańców znacznie mniejsze znaczenie niż ich tańce, pieśni, legendy, bo przecież całe społeczności są na nich wychowane, a Hunę znają tylko nieliczni. Wynika stąd, że tradycja polinezyjska na pewno nie jest Huną! Polinezyjskie legendy o bóstwach i stworzeniu świata nie mają nic wspólnego z Huną, choć mogą być opowiadane przez kahunów. Analogicznie jest z wieloma tradycyjnymi pieśniami, a tańce polinezyjskie pełnią tę samą rolę co nasze oberki czy mazury, nie są więc częścią Huny, choć przecież istnieli kahuni – specjaliści od pieśni i tańców. Dziś Polinezyjczycy nie chcą być kahunami. Nauka wymaga zbyt wiele poświęceń, praktyki, czasu. Wydaje im się, że lepiej żyć na modłę społeczeństwa konsumpcyjnego. Huną za to interesują się przybysze z zewnątrz lub ludzie, którzy nie byli nigdy na Polinezji. Miejsce kahunów w społeczeństwie ciągle ulega zmianiom. Społeczności polinezyjskie były zorganizowane jak najbardziej typowo. Obowiązywał trójpodział: kasta kapłanów – organizatorów życia, wodzów – wojowników, oraz rolników – rybaków. Między kastami w zasadzie nie dochodziło do tarć, albowiem uznawano, że wszystkie one są niezbędne dla harmonijnego życia. Nikt nie czuł się wyższy lub niższy z powodu przynależności do poszczególnych kast. Uznawano, że każdy powinien jak najlepiej robić to, co do niego należy, czyli na czym się zna i co potrafi. Zdawano sobie sprawę, że żadna wyprawa nie uda się bez kahuny, czyli specjalisty od nawigacji, że wojownik ani rolnik nie zna się na uzdrawianiu itd. Wiedziano też, że kahuni bez rolników i rybaków zdechliby z głodu, a rolnicy bez wojowników na niektórych świeżo opanowanych wyspach zostaliby wytępieni. Na wyspach Polinezji nie było “niedotykalnych”, bo tam, gdzie trafiano na tubylców (Hawaje, Nowa Zelandia), tępiono ich bezlitośnie (oczywiście czynili to nie kahuni, tylko wojownicy). Trudno powiedzieć, czy najpierw była koncepcja trójpodziału społeczeństwa, czy trzech Ja. W każdym razie rozumiano, że tak jak człowiek – “ciało umysł” powinien pozostawać w harmonii, tak samo powinno funkcjonować społeczeństwo. Rolą kahunów było adorować “króla”, który miał być źródłem inspiracji (pierwotnie oczywiście było to Wyższe Ja). Przekazywali też oni inspiracje pozostałym stanom (kastom). Rolą zarządzających i specjalistów (częściowo wodzowie, a częściowo kahuni – technologowie) było podejmowanie decyzji, dokładne instruowanie i egzekwowanie skutków. A rolą wyrobników i rolników było jak najlepsze wykonanie powierzonych zadań. Prawie jak w komunikacji między trzema Ja. Każdy z elementów społeczności składał się ze specjalistów od właściwych dla siebie zadań. W praktyce ów podział czasami co nieco się zacierał. Przecież kahuna specjalista od leków ziołowych musiał zakasać rękawy i mieszać różne składniki. Inny zabierał się za masaż, a jeszcze inny machał bez wytchnienia rękami, żeby z bębna wypływały właściwe dźwięki. W strukturze społecznej kahuni mieli jasno określone miejsce. Przede wszystkim byli specjalistami, organizatorami i inspiratorami. Ich zadanie polegało na tym, żeby zachować harmonię w społeczności. Harmonię ową zachowywali dzięki dbałości o stan zdrowia i psychiki poszczególnych jej członków. Dbali także o harmonię między ludźmi a przyrodą. Na niektórych wyspach przesadzali jednak z podkreślaniem swej ważności nakładając różne bezsensowne tabu i zapowiadając straszne kary za ich naruszenie, za co byli coraz bardziej znienawidzeni. Tylko na Hawajach i w Nowej Zelandii kahuni dali się zepchnąć na podrzędne pozycje i podporządkowali królom – wojownikom. No i właśnie tam po podboju wysp przez Europejczyków byli często denuncjowani (z intencją zemsty) nowym władcom. W wyniku narastających konfliktów społecznych między kastami nastąpiły tam największe spustoszenia w kulturze ludowej. Wraz z nią na margines zepchnięta została Huna. Dziś kahuni w większości społeczności nie są w stanie pełnić podstawowych funkcji właściwych dla nich. Ich miejsce zajęli kapłani różnych kościołów chrześcijańskich oraz urzędnicy i technologowie. A miejsce dla kahunów pozostało w tradycyjnej medycynie lub doradztwie życiowym (ichniej psychoterapii). Niektórzy próbują reaktywować tradycję polinezyjską i chronić ją przed zapomnieniem. Nie są już w stanie budować swoich zamkniętych rajów na Ziemi. Dziś niektórzy kahuni przekazują swą wiedzę tym, którzy dojrzeli do jej przyjęcia i zastosowania. Nie patrzą na przynależność do kasty czy narodu. Ważne dla nich jest, że mogą “zarazić” świat koncepcją harmonijnego współżycia – współistnienia ludzi różnych narodów. A przecież tylko dzięki temu mają szansę przetrwać społeczności, z których się wywodzą. A kiedyś... kiedyś marzyli o powrocie do rajskiej krainie Hawaiki i starali się, żeby życie ich społeczności było jak najbardziej rajskie. Dziś już – może poza kilkoma izolowanymi wysepkami – nikt nie deklaruje takiego celu. Stał się on nierealny. Ale… jest szansa, że jeżeli cały świat pozna Hunę i jej mądrość, to ludzie nauczą się żyć w harmonii i szczęściu. Być może, że kiedyś nastanie taki dzień!? Tradycyjnie nikt nie nadawał nikomu uprawnień do nauczania Huny. Te sprawę regulowała tradycja. Kiedy ktoś był gotowy, dzielił się z innymi swą mądrością duchową i swym doświadczeniem. Dziś jest inaczej. Niektórzy z kahunów znajdują sobie uczniów i przekazują im razem z Huną również elementy tradycji ludowej. Dla Polinezyjczyków jest to równie ważne, jak dla nas istnienie zespołów Pieśni i Tańca Śląsk czy Mazowsze. Dla nas jednak może mieć znaczenie tylko jako ciekawostka etnograficzna. Kahuni nie wyznaczają swych następców, choć czasami ich szkolą. Potrafią jednak docenić obcych, którzy opanowali zasady Huny w takim stopniu, że potrafią zgodnie z nimi żyć i przekazywać je innym. Kilka lat przed napisaniem książki: Wiedza tajemna – Huna w praktyce, jeden z kahunów – alakai, czyli nauczyciel, spotkawszy się ze mną powiedział: “Ani ty nie przyjdziesz do mnie na kurs, ani ja nie przyjdę do ciebie. Jesteśmy sobie równi”. Owszem, pochlebiło mi to, ale nie wyciągałem z tego żadnych wniosków co do dalszego zajmowania się Huną. Jakiś czas później zaczęto mnie zachęcać, żebym napisał książkę o Hunie, ponieważ to co pisałem wcześniej, po prostu z niej się wywodziło. Obiecywano mi pomoc, której się w końcu nie doczekałem, ale książka powstała. Prostą konsekwencją stało się, że zaczęto mnie zapraszać, bym prowadził kursy. Tak potwierdza się prawda, że kiedy uczeń jest gotowy, to nauczyciel się znajdzie. Teraz małe podsumowanie: Forma manifestacji Huny: Struktura organizacyjna: Funkcje: Dziś wiedza Huny stała się podstawą nowoczesnych psychoterapii humanistycznych, metod uzdrawiania holistycznego oraz przedmiotem badań akademickich na kilku uniwersytetach (USA). Psychotronicy wielu krajów zauważają, że nie da się bezpiecznie rozwijać i wykorzystywać zdolności parapsychicznych bez znajomości podstaw, jakie gwarantuje Huna. Wszędzie zauważa się skuteczność zasad i technik, jakimi się ona posługuje. Niektóre z tych technik mogły zostać unowocześnione, co nie wpływa na zmianę ich funkcji, a podnosi skuteczność. Zauważono np., że pisanie afirmacji działa skuteczniej od mentalnego powtarzania ich, a wizualizacje mogą być dodatkowo wspierane rysunkami, malunkami, kolażem, zdjęciami lub fotomontażem. Efekt jest nawet lepszy – wzmocnienie koncentracji na celu, który chcemy osiągnąć. W uzupełnieniu tradycyjnego rytuału Kala stosuje się nowoczesne techniki regresywne do oczyszczania podświadomości. Wzbogacono też praktyki oddechowe posiłkując się jogą lub tantrą. Niektórzy kahuni wnieśli nawet do rdzennej Huny techniki szamańskie, które są bardzo atrakcyjne dla podświadomości, ale niekoniecznie muszą pomagać w osiąganiu właściwych efektów. Nic się nie zmieniło tylko w sposobach nawiązywania kontaktu z Wyższym Ja, którego nie da się osiągnąć inaczej, jak przez medytacje. W Hunie, a szczególnie w nawiązywaniu kontaktu z Wyższym Ja, tkwią potencjalnie niesamowite możliwości, które można z czystymi intencjami wykorzystywać prawie w każdej dziedzinie życia niezależnie od kultury, w jakiej się jest. Warunkiem jednak jest przyjęcie jako nadrzędnych 7 zasad Huny i życie zgodnie z nimi. Dzięki temu nasze życie może stawać się coraz piękniejsze, pełniejsze, bogatsze, coraz bardziej twórcze i sensowne. Życie zgodne z 7 zasadami Huny jest łatwiejsze i bardziej harmonijne, ale dopiero oczyszczenie podświadomości daje nam możliwość wykroczenia poza nasze ludzkie ograniczenia, a kontakt z Wyższym Ja czyni nas istotami niemalże wszechmocnymi dzięki dostępowi do boskiej miłości, mądrości i mocy. Od niepamiętnych czasów ludzie zdawali sobie sprawę, że to wielka pokusa sprzeniewierzenia boskiej miłości, mądrości i mocy. Wielu z nich porzuciło 7 zasad Huny dla rzekomych korzyści wynikających z owego sprzeniewierzenia. I dziś wśród kahunów nie brak takich, którzy niewłaściwie (tzn. zbyt mało dla swego rozwoju, a zbyt wiele dla spełniania swych zachcianek) korzystają z kontaktu z Wyższym Ja. Nie brak też takich, którym forma myli się z treścią. A szkoda, bo o wszelkich pożytkach z Huny i o jej skuteczności decydują tylko jej funkcje. Natomiast forma i struktura są zależne od okoliczności zewnętrznych. Dlatego twórcy systemu wiedzy Huny nie zakodowali przekazów zobowiązujących do trzymania się sztywnych form i tworzenia struktur. |
||
©2005 Zbyszek Ulatowski · wykonanie strony: enedue.com |