Była noc, grudzień rok 2003. Po całym zimowym dniu w godzinach późno wieczornych usiadłem zmęczony w fotelu. Zmęczenie sprawiło, że zmuszony zostałem doładować się energią. Postanowiłem wejść w stan medytacji. Rozluźniając ciało fizyczne wszedłem w stan alfa. W pierwszych chwilach medytacji nie wiedziałem, czego szukam. Pragnąłem tylko spokoju i odprężenia ciała i umysłu. Nie słyszałem nic z zewnątrz, nie odbierałem otoczenia, mimo że był włączony telewizor. W pewnej chwili usłyszałem delikatny szept mego anioła - „Julity”. Mówiła spokojnie i nadzwyczaj subtelnie. Zainspirowała mnie treść przekazu. Byłem zdumiony i nie mogłem uwierzyć, że coś takiego może mnie spotkać jeszcze w tym życiu. Z jednej strony wzbudzało to we mnie radość, a z drugiej ciekawość. Słuchałem ze zdumieniem i brakowało mi słów, by zapytać o czas realizacji tego planu, który był planem aniołów. Zapisałem tylko te wiadomość w moich notatkach, by przypomnieć sobie, gdy się spełni. Przekaz ,-,,Jesteś wybrany. Przestrzeń boska przygotowuje Ci drugą
połowę Twego światła z pierwotnego wcielenia. Twoja moc jest silna,
lecz do pełnej siły brakuje Ci subtelnej energii, która nie tylko
zjednoczy moc, ale i zwiększy ją do maksimum, byś mógł w pełni nieść
pomoc wszystkim potrzebującym pomocy. Spotkasz na swojej drodze energię
żeńską, która pomoże Ci w zrealizowaniu Twego posłania. Przygotowujemy
Ci kobietę, która nosi drugą połowę twego światła. W obecnej chwili ona
nie wie o tym. Ona jest mistrzem energii boskiej i w niedługim czasie
stanie na Twojej drodze. Twoim zadaniem będzie doprowadzić ją poprzez
inicjację do tytułu mistrza, czyli umocnić w niej wartość inicjacji
boskiej, którą posiada. Nie zdradzę Ci jej imienia, byś nie pogubił się
i nie robił nic na siłę. Poznasz ją, od pierwszej chwili waszego
spotkania uaktywni się pamięć i rozwinie się miłość ponadczasowa.
Uczucie będzie tak silne, że pokona wszystkie przeszkody, które staną
na waszej drodze. Nastąpi scalenie energii światła. Razem będziecie
nieść pomoc wszystkim potrzebującym, energia będzie tak silna, że
rozpuści blokady i nastąpi uzdrowienie. Nie spiesz się, nie popędzaj
czasu ziemskiego. Przeznaczenie dokona się i moc, która Was czeka,
uruchomi pojednanie świateł u innych, u tych którzy zasługują, by
współpracować z Wami. Wola przestrzeni boskiej spełni się i uaktywni tę
moc. Zgodnie z wolą Boga ”. Od tamtego czasu minęło dziewięć miesięcy. Nie szukałem jej i nie
ponaglałem mego anioła. Przez cały czas robiłem to, do czego zostałem
powołany. Po tym przekazie czułem bardzo wyraźnie, że czegoś mi brakuje
do pełnego uzdrawiania. Co prawda, miałem sukcesy w niesieniu pomocy,
lecz nie byłem w pełni zadowolony i usatysfakcjonowany. Pewnego dnia, całkowicie nieoczekiwanie zadzwonił telefon, który
odebrałem osobiście. W słuchawce usłyszałem głos kobiety, która
poprosiła o spotkanie. Jej głos był miły i subtelny. Chciała tylko ze
mną porozmawiać. Umówiliśmy się na spotkanie. Przyjechała. Od pierwszej
chwili wydawało mi się, jakbym ją znał, lecz nie mogłem sobie
przypomnieć, gdzie i kiedy się pierwszy raz spotkaliśmy i co nas
łączyło. Czuła tak samo jak ja. Emocja uczucia była tak silna, że nie
mogliśmy oderwać od siebie wzroku. Było to w tym czasie coś, co trudno
było nam wyjaśnić. Nie przypuszczałem, że jest to kobieta z mego
przekazu, który otrzymałem rok temu. Od tego czasu na mojej drodze
spotykałem wiele kobiet w związku z prowadzeniem działalności
gospodarczej. Przeprowadziłem mnóstwo kursów reiki i masażu. Lecz żadna
osoba płci żeńskiej nie wzbudziła we mnie tak silnego uczucia jak ta.
Nie mówiłem nic na ten temat, a tak na prawdę o tym nie myślałem. Owego
dnia porozmawialiśmy trochę i umówiliśmy się na następne spotkanie. Tak
naprawdę to ona też nie wiedziała, po co do mnie przyszła. Dostała mój
adres od znajomej zainspirowało ją to, czym się zajmuję i chciała
porozmawiać. Miała drobne niedomagania ciała i problemy życiowe, ale
nie był to jej jedyny powód spotkania. Coś ją po prostu do mnie
przyciągnęło. Rozmawialiśmy dużo o rozwoju duchowym, o niesieniu pomocy
innym. Zaproponowałem jej przy drugim spotkaniu, by została moją
uczennicą, to nauczę ją wszystkiego, co umożliwi jej pracę z energią i
umocni rozwój duchowy. A już w tym czasie miała wysoki poziom rozwoju.
Pomagała wszystkim wokół, jak tylko umiała, na swój sposób. Jej ciepłe
słowa i emanowanie energią miłości wzbudzało we mnie zachwyt. Zgodziła
się na przyjęcie I stopnia Reiki. Została moją uczennicą, przyjeżdżała,
na zabiegi i dodatkowe nauki. Ponieważ mieszkamy w tym samym mieście,
nie sprawiało to żadnych problemów, by spotykać się często i umacniać
więź. W niedługim czasie całkiem nieoczekiwanie zaczęła otrzymywać
przekazy. Rozwinęło się jej jasnowidzenie. Pewnego dnia ujrzała klucz
(symbol), który powinien posiadać Wielki Mistrz Reiki. Jest to klucz, który jednoczy dwa światła. Do zjednoczenia dwóch
świateł potrzebne są dwa takie klucze, które łączą jedną całość. To
znaczy, że w przypadku odnalezienia się energii męskiej i żeńskiej o
tych samych wartościach tworzy się jedność światła. Nie jest to jednak
takie proste do zrealizowania, czyha na nas wiele przeszkód. Ciemna
strona astralna stawia nam tak silne przeszkody, że możemy zwątpić i
pogubić się w realizacji tego planu. Wszelkie posłania czasami już w
zarodku są tłamszone przez ciemną stronę potęgi zła. Jeśli nie będziemy
mieli kontaktu z swoim aniołem, to może być nie do wykonania. My,
istoty ludzkie, jesteśmy zbyt słabi, by równać się z istotami światła
(aniołami) i bez ich pomocy nie moglibyśmy zauważyć tego, co oni widzą,
czy też tego, jakie mają wobec nas zadania do wykonania. Po otrzymaniu tego klucza zwróciła się do mnie, gdyż nie
wiedziała, co to znaczy, że się jej ciągłe ukazuje ten sam wzór kresek
i to samo światło. Była po I stop. Reiki i nie znała kluczy
energetycznych, które są w wyższych stopniach. Narysowała mi to i
oczekiwała odpowiedzi na nurtujące ją pytania. Opowiedziała mi w tak
dokładnych szczegółach, że nie miałem wątpliwości, by było to zmyślone.
Nie tylko narysowała mi klucz, lecz sposób jego wykonywania i
przekazała wiele więcej wiedzy na ten temat, czego niema w żadnych
książkach. I żaden mistrz, który mi przekazywał wiedzę, o tym nie
mówił. Podobną wiedzę otrzymałem od mego anioła podczas medytacji. Sam
klucz znałem, gdyż byłem nim inicjowany, lecz tak dokładne informacje
można otrzymać tylko z przekazu istot świetlistych. Byłem zaskoczony
tym, co słyszałem od Basi (bo tak ma na imię moja uczennica i druga
połowa mego światła). Był to klucz zjednoczenia światła. W tamtym
czasie jeszcze o tym nie wiedziałem, że Basia to kobieta, o której mi
mówiła ,, Julita” rok temu podczas przekazu. Tego samego dnia, by
umocnić w niej siłę tego klucza, który otrzymała z przekazu, dokonałem
inicjacji i zwiększyłem jego wartość w polu aurycznym. Po tym zajściu
za dwa dni otrzymałem potężny przekaz. Energia mego anioła zmusiła mnie
do położenia się. W trakcie czego jakby w pół śnie otrzymałem wiedzę na
temat Basi, klucza i ... drugą połowę tego klucza wraz ze sposobem
wykonania całości obydwu kluczy. Po tym przekazie już wiedziałem, że
Basia to druga połowa mego światła. Dowiedziałem się, że to ona jest tą
wybraną, o której wspominała mi rok temu ,, Julita” podczas przekazu.
Mimo to, że wiedziałem, to jeszcze jej tego nie mówiłem, gdyż musiałem
ją do tego odpowiednio przygotować. Zaproponowałem jej inicjację na II
stop. Reiki, by nie tylko zwiększyć u niej wibracje siły energetycznej,
ale nauczyć ją uzdrawiania na odległość. Okazało się to trafnym
posunięciem, gdyż opanowała to po mistrzowsku, jakby się z tym już
urodziła. Postanowiłem powiedzieć jej o moich przekazach, o posłaniu i
to, że jest tą wybraną, która ma drugą połowę mego światła. Była
zaskoczona. Z niedowierzaniem słuchała tego, o czym mówię. Nie mogła
uwierzyć, że to ją właśnie aniołowie wybrali, by pomagała mi nieść
posłanie w uzdrawianiu. Po ujawnieniu jej prawdy posłania postanowiłem
zwiększyć jej wiedzę o II stopień specjalistyczny. Rozwinęło się w niej
postrzeganie po nadzmysłowe i o to mi właśnie chodziło, by patrzyła na
świat innymi oczyma. Dzięki czemu uruchomiła się pamięć z byłych
wcieleń. Prawdą jest, że od pierwszego spotkania energie nasze bardzo
silnie przyciągały się ale i umacniała się między nami więź, której nie
sposób opisać. By dowiedzieć się więcej na ten temat, z jakich czasów
to pochodzi i co w byłych wcieleniach nas łączyło, poddaliśmy się
regresingowi, który wykonała nam moja żona Ania. Podczas wspólnej sesji
regresingu okazało się, że byliśmy przykładnym małżeństwem z
pierwotnego wcielenia. Łączyła nas przysięga miłości i wiecznego
oddania. Na imię wówczas miała Dajana a ja Gabriel. Ponadto łączyło nas
wspólne światło anielskie do posłania boskiego. To nie przypadek, że
nasze drogi się spotkały, że mamy wspólny cel i realizacje planu
boskiego jeszcze w tym życiu. Powrót do pamięci umocnił w nas moc i
więź energii, która była już i tak bardzo silna. Po odnalezieniu prawdy
ponadczasowej niejednokrotnie otrzymywałem wiedzę od mego anioła
poprzez przekazy, co czynić, by umocnić więź, ale i zjednoczyć nasze
światło w jedność. Ania również otrzymywała przekazy od swego anioła i
pomagała nam, by wibracje, które się tworzyły, nie straciły na
wartości. Wsparcie Ani umacniało i umacnia poczucie bezpieczeństwa i
realizacje posłania, do którego zostaliśmy powołani. Tym samym
pragniemy podziękować Ani i jej aniołowi za wyrozumiałość w stosunku do
Basi i zwrócenie mi wolności energetycznej, byśmy mogli kontynuować cel
anielskiego posłania.
Minęło kilka dni. Energia przestrzeni anielskiej potęgowały emocje, a
przekazy były coraz częstsze. Wszystko działo się tak szybko, że trudno
nam było to ogarnąć umysłem. Po odszukaniu się naszych świateł,
Aniołowie popędzali nas do zwiększenia mocy i scalenia przez
zjednoczenie się w jedno światło. W następnym przekazie ponaglano mnie,
bym zrobił Basi inicjację mistrzowską i wprowadził ją na wibracje
trzeciego wymiaru. Miało to za zadanie umocnienia jej z wibracjami
anielskimi, by mogła dorównać mojej energii. Przekazano mi, by
inicjacja odbyła się wśród żywiołów w naturalnym środowisku, nad
brzegiem morza, o zachodzie słońca. Spełniłem wolę aniołów i umówiłem
się z Basię ustalając dzień inicjacji. Dzień ten również był ustalony
nie przez nas, lecz odgórnie przez przestrzeń, my tylko
przystosowaliśmy się do tego przekazu. Ustalony dzień zbliżył się bardzo szybko, wszystkie problemy
związane z czasem realizacji tego planu rozpuściły się i wyruszyliśmy w
podróż nad morze. Celem docelowym była Krynica Morska, odległość 50 km.
Ujechaliśmy około 15 km. i zaczęły się pierwsze przeszkody w realizacji
tego zadania. Ciemna strona zaczęła nam przeszkadzać i prowokować,
byśmy zawrócili lub nie zdążyli na czas ustalony przez przestrzeń
anielską. Drogę dojazdową do Krynicy M. znam idealnie, bardzo często
podróżuję nią nad morze i nie sposób było się zgubić. Owego dnia stało
się coś niesamowitego, co trudno mi wytłumaczyć. Założony plan był dla
nas oczywisty, lecz nie przypuszczaliśmy, że zostajemy w tej chwili
poddani próbie przetrwania i czy nie wycofamy się z podjętej decyzji.
Po przejechaniu około 15 km. mieliśmy skręcić w drogę, która zginęła
nam z pola widzenia i pojechaliśmy w błędnym kierunku, z którego nie
było wyjazdu. Wróciliśmy do miejsca, w którym popełniłem błąd i
kontynuowaliśmy dalej. Historia powtórzyła się, ponownie zajechaliśmy w
to samo miejsce. Byłem zaskoczony, przecież znałem drogę i nie mogłem
zrobić tego samego błędu dwa razy. Zdecydowałem się rozpuścić negatywną
energię i wszystkie przeszkody kluczami, które posiadam i jednocześnie
poprosiłem swego i Basi anioła, by nam w tym pomogli. Odwołałem się
również do energii żywiołów, by stracony czas został przyspieszony,
gdyż możemy nie zdążyć na ustaloną godzinę. Straciliśmy bardzo dużo
czasu na dwukrotne wracanie w to samo miejsce, czas uciekał, a do
obranego celu było niemało kilometrów. Wróciliśmy ponownie do tego
samego miejsca, gdzie zgubiliśmy się. Nie było nikogo, kogo by można
było się zapytać o drogę. W pewnej chwili wyszedł mężczyzna, który
jakby na nas czekał. Stanąłem i zapytałem. Byliśmy zdumieni, dwa razy
przejeżdżaliśmy obok tej drogi i nie widzieliśmy jej. Jakby była
zasłonięta. W chwili, gdy wjechaliśmy na nią, czas jakby przyspieszył
się. Około 35 km. przejechaliśmy w 15 min., pod sam brzeg morza.
Wydawało się to nam, jakby nastąpiła transformacja czasu. W normalnych
warunkach byłoby to nie możliwe, by w tak szybkim czasie pokonać ten
odcinek drogi - 4 miejscowości, mnóstwo zakrętów i ruch na drodze.
Wszystko zostało pokonane tak, jak byśmy zostali przeniesieni w
miejsce, które było naszym celem przeznaczenia. Słońce już zachodziło,
było pochmurno, morze szalało, silny wiatr ciął chłodem, szukaliśmy
odpowiedniego miejsca do inicjacji. Na plaży znaleźliśmy konar drzewa,
który prawdopodobnie wyrzuciło morze. Zapaliłem znicz jako światło i
energię ognia. Skierowałem swoje dłonie w kierunku morza odwołując się
do przestrzeni boskiej o pomoc, by nastąpiło to, co nam przeznaczone. W
tej samej chwili ująłem Basi dłonie i zwiększyłem przekaz mocy. Przy
pomocy kluczy Chrystusowych, z czym wiąże się wiedza kryształowa,
uaktualniłem moc i kontakt z przestrzenią boskiej energii. Stało się
coś niesamowitego, co przechodzi ludzkie pojęcie i coś, co trudno
ogarnąć umysłem człowieka. Morze szalało, silny wiatr siekał chłodem ,
deszcz zalewał nam oczy. Poprosiłem Basię, by usiadła na konarze drzewa
i rozpocząłem inicjację mistrzowską. Po podziękowaniu kanał świetlny powoli zaczął znikać. Początek
znikania rozpoczął się od brzegu i stopniowo przesuwał się do horyzontu
i zginął w chmurach. Krąg różu i błękitu utrzymywał się jeszcze, gdy
odchodziliśmy. Nastała całkowita ciemność. W pewnej chwili, gdy
opuszczaliśmy plażę, Basia zatrzymała się, nie czuła nóg, miała
odczucie, jakby ją coś unosiło do góry, straciła na chwilę kontakt z
ziemią. Stałem przy niej i podtrzymywałem ją, by nie upadła. Po czym
spokojnie opuściliśmy plażę i udaliśmy się do samochodu. Dopiero w
samochodzie zauważyliśmy, że padał deszcz, bo kurtki były przemoknięte.
Spełniliśmy wolę aniołów i wykonaliśmy pierwsze zadanie, by połączyć
nasze światła w jedność. Było cudownie; mimo wiatru i deszczu nie
czuliśmy nic, co mogłoby mam przeszkodzić w podjęciu decyzji do
osiągnięcia zamierzonego celu. Inicjacja dokonała się, żywioły otulały
nas, szum morza mówił do nas spokojnym echem głębi. Były wszystkie
żywioły, woda – i to morska, ogień – z świecy, ziemia – i to słona,
drzewo – nasączone morską solą, metal – z wahadełka, wiatr , szum morza
i oczyszczający deszcz. W drodze powrotnej widzieliśmy, jak silna
ochrona błękitu unosi się nad samochodem, jak otula nas boska energia i
odprowadza bezpiecznie do domu. Basia nie tylko była pod wrażeniem, ale
i szczęśliwa, a ja razem z nią. Po powrocie do domu dokończyliśmy
inicjację przysięgą zjednoczenia i współpracy. Odnowiła się pamięć i
umocniła moc. Sięgając pamięcią wstecz, praktycznie już od dzieciństwa
odczuwałam potrzebę niesienia pomocy innym. Mając lat 15 bardzo silnie
pragnęłam oddać się całkowicie Bogu, a moim zamiarem było pójście do
klasztoru. Prośby rodziców przyczyniły się do tego, że zmieniłam
zdanie. Moje życie nie było usłane różami. Przez cały okres mego życia
i tak byłam oddana Bogu, mimo problemów, które stawiał mi los. Jestem
katoliczką i tylko to utrzymywało mnie w pełnej harmonii życia. Wiara w
Boga jest miłością i siłą przenikającą świat ufnością, dającą pełnię
widzenia. Aniołów stróżowanie inspirowała mnie do niesienia pomocy
innym. Mimo że los rzucał mi kłody pod nogi, miałam wiarę w to, że
nadejdzie i dla mnie dzień, w którym zaznam szczęście. Modlitwa do Boga
i śpiew w chórze kościelnym inspiruje mnie do rozmowy z Bogiem i
aniołami, podnosi mnie na duchu i umacnia rozwój duchowy. Od wczesnego
dzieciństwa szukałam odosobnienia od ludzi, by w samotności i na łonie
natury oglądać przestrzeń boską. Wówczas nie zdawałam sobie sprawy,
czego tak naprawdę szukam. Inspirowała mnie myśl, że jestem pod ochroną
anioła i to dodawało mi sił do przetrwania. Lata mijały. Z całego serca
starałam się pomagać wszystkim dookoła, lecz i tak nie zaznałam
prawdziwego szczęścia. Nikt nie rozumiał mnie, a wręcz przeciwnie: za
to, że starałam się być uczciwą, doznawałam krzywd. Stawałam się ofiarą
tysiąca obaw a jednocześnie w tych stanach próby miałam w sobie
pobożność i prawdziwą miłość do Boga i bliźnich. W chwilach załamania
uciekałam, by popatrzeć w niebo, jakbym wypatrywała swojej gwiazdy.
Podświadomie czekałam na coś, co dałoby mi ukojenie i radość.
Inspiracja połączenia się z Bogiem i próba opuszczenia ciała
przyczyniła się do tego, że podczas porodu przeżyłam śmierć kliniczną i
tylko miłość dziecka zawróciła mnie z obranej drogi. Obowiązki
macierzyństwa zmieniły mi pogląd na życie, lecz mimo wszystko pragnęłam
szukać pocieszenia w Bogu, bo to On oparł swe dzieło tylko na jednym
filarze – miłości. Były dni radości, lecz smutek i cierpienie dawał mi
się we znaki coraz bardziej. Szukałam pomocy myśląc, że skoro ja
pomagam, to znajdzie się ktoś, kto i mnie w końcu pomoże. Pewnego dnia
moja dobra znajoma dała mi adres do Zbyszka opowiadając mi, czym się
zajmuje. Długo zastanawiałam się, czy skorzystać z porady na nurtujące
mnie pytania. Podpowiedzi mego anioła i ciekawość była silniejsza,
zdecydowałam się i zadzwoniłam. Zbyszka głos brzmiał ciepło i
przyjaźnie. Umówiliśmy się na spotkanie. Pierwszy kontakt uspokoił
mnie, strach i emocje opadły. W jego obecności poczułam się bezpieczna.
Wiedziałam, że mi pomoże, lecz w tej samej chwili zapomniałam, po co
tak naprawdę przyszłam. Mówiłam dużo, lecz nie mogłam uświadomić sobie,
skąd się znamy. Widzieliśmy się po raz pierwszy, lecz czułam, jak byśmy
się znali od dawna. Pierwsza wizyta była dla mnie czymś ponadczasowym i
przez kilka dni nie umiałam znaleźć wytłumaczenia, co tak naprawdę się
ze mną stało. Czułam głęboko w podświadomości, że musimy spotkać się
ponownie. Za kilka dni podczas następnego spotkania zdecydowałam się na
zabieg energetyczny TAO. Zainspirowało mnie to, jak przy pomocy dłoni
można wyeliminować ból głowy, który w tym momencie mi dokuczał.
Postanowiłam nauczyć się tej metody niesienia pomocy. Zdecydowałam się
na przyjęcie I stopnia Reiki. Zostałam Zbyszka uczennicą i to zbliżyło
nas energetycznie. Nasze spotkania były coraz częstsze, a zabiegi i
nauki w tej dziedzinie sprawiły, że zaczęłam bardzo wyraźnie widzieć
kolory podczas medytacji, a na ich tle różne znaki. Wszystko wydawało
mi się bardzo tajemnicze i postanowiłam zapytać mego nauczyciela, co o
tym sądzi. Wytłumaczył mi i nauczył mnie, jak się tym posługiwać.
Umocnił mi ten klucz (symbol) w moim polu aurycznym i wprowadził w
świat uzdrawiania na odległość. Czułam w podświadomości, że ten klucz
wiąże się z jakąś większą tajemnicą, ale nie ponaglałam Zbyszka, gdyż
wiedziałam, że nie jestem jeszcze na to gotowa. Po pewnym czasie
postanowiłam przyjąć inicjację w II stopień Reiki. Praca z energią
przynosiła mi radość. Czułam, że
spełnia się moje marzenie, by pomagać innym. Bardzo wyraźnie wyczuwałam
moc energii i widziałam coraz więcej. Odczuwając moc energii podczas
przekazu, jednocześnie czułam się ograniczona przez brak wiedzy, więc
postanowiłam przyjąć inicjację w II stopień specjalistyczny. Wówczas
stało się coś, czego nie mogłam ogarnąć umysłem, czułam i widziałam a
nie potrafiłam tego wyrazić. Zbyszek zdradził mi pełną tajemnicę
odnośnie klucza, który otrzymałam z przestrzeni podczas medytacji.
Powiedział, że jestem drugą połowa jego światła. To samo potwierdziła
Ania - żona Zbyszka. Początkowo byłam zaskoczona i nie mogłam uwierzyć,
że właśnie ja zostałam wybrana, by pracować wspólnie jako jedno
światło. Po otrzymaniu tej wiedzy zaczęłam odczuwać bardzo wyraźnie
bliskość i więź naszych energii. Odczuwaliśmy się na odległość,
widzieliśmy te same barwy w patrzeniu ponadzmysłowym. Dopiero po
poddaniu się wspólnie regresingowi u Ani - żony Zbyszka, umocniły nas w
pewności wspólne relacje z byłych wcieleń. To zbliżyło nas jeszcze
bardziej do współpracy z energią. Minęło trochę czasu, zdobywałam nowe
doświadczenia przy boku Zbyszka. Wszystko co robiliśmy, wydawało mi się
bardzo znajome, tak jakbym się z tym urodziła. Wszystko co
doświadczałam, wydawało mi się jak baśń, lecz było takie bliskie. Po
zdobyciu pełnej wiedzy teoretycznie byłam już gotowa, by współpracować
ze Zbyszkiem. Podczas zabiegów nie musieliśmy używać słów,
porozumiewaliśmy się telepatycznie, każde z nas wiedziało co ma robić,
by usunąć blokady z ciała. Pewnego dnia Zbyszek oświadczył mi, że otrzymał przekaz od swego
anioła, by wprowadzić mnie w wibracje mistrzowskie. Zaproponował mi
inicjacje nadania mi tytułu Mistrza Reiki. Propozycja ta ucieszyła
mnie, a jednocześnie wywołała we mnie niepokój, czy sobie z tym poradzę
i czy podołam tym obowiązkom. Mimo wszystko zgodziłam się. Po wyrażeniu
zgody Zbyszek poinformował mnie, że inicjacja odbędzie się nad morzem
wśród żywiołów, w naturalnym środowisku o zachodzie słońca. Nie pytałam
o szczegóły, ufałam mu. Od samego początku naszego spotkania pomagał mi
i ukazał świat, który pozwolił mi patrzeć innymi oczyma na życie.
Nadszedł dzień wyjazdu nad morze. Sam wyjazd sprawił mi przyjemność,
lecz niepokój ogarniał moją świadomość. Wzbudzał się lęk przed
nieznanym. Zbyszek uświadomił mnie, że ta inicjacja będzie jedyna w
swym rodzaju, jakiej jeszcze nikt do tej pory nie robił w ten sposób.
Zaniepokoiło mnie to, gdy podczas jazdy zaczęliśmy błądzić. Ja również
znałam tę drogę i tak samo jak on nie widziałam drogi, w którą mieliśmy
skręcić. Zatrzymał się w pewnej chwili, nie mówił nic, tak samo jak ja
był tym wszystkim, co się działo, zaniepokojony. Powiedział coś, czego
nie rozumiałam, nakreślił jakieś nieznane mi znaki i ruszyliśmy dalej
Po chwili bardzo spokojnie powiedział ,,będzie dobrze, zdążymy”. Nic
nie mówiłam, ale już nie miałam nadziei, że zdążymy przed zachodem
słońca. Mieliśmy ograniczony czas, było późno, a przed nami sporo
kilometrów. Wróciliśmy do miejsca, gdzie się zgubiliśmy. Zbyszek
zatrzymał się i jakiegoś mężczyznę zapytał o drogę. Wróciliśmy
kilkanaście metrów, a droga której nie widzieliśmy, znalazła się. Od
tego momentu, gdy wjechaliśmy na tę drogę, trudno mi wytłumaczyć, co
się stało. Gdy Zbyszek zatrzymał samochód, byliśmy nad samym morzem.
Nie wiem, co się stało, że tak szybko zajechaliśmy. Czułam się jak we
śnie. Poszliśmy na plażę, rozpoczynał się zmierzch. Padał deszcz, wiał
silny wiatr, fale morskie biły o brzeg, sytuacja stawała się
nieciekawa. Nie bałam się. W obecności Zbyszka czułam się bezpieczna.
Wykazał się odwagą i pewnością siebie. W pewnym momencie zatrzymaliśmy
się przy jakimś konarze drzewa. Zbyszek zapalił znicz i wyciągnął
dłonie w kierunku morza, potem ujął moje dłonie i coś spokojnym głosem
mówił. Poprosił mnie, bym usiadła na tym konarze drzewa. Stanął za mną
i poprosił mnie, bym skierowała dłonie w kierunku morza. Patrzyłam w
morze. Inicjacja zaczęła się. W tej samej chwili stało się coś, co
trudno mi wytłumaczyć. Wiatr uspokoił się, otulał mnie powiew ciepłego
powietrza. Na horyzoncie zauważyłam łunę różowej i błękitnej energii.
Zbyszek kontynuował inicjację, mimo że coś mówił, nie słyszałam jego
słów, tylko szum morza. W pewnym momencie jakby ktoś zapalił reflektor
i od brzegu po horyzont ukazała się jasna łuna, jak droga prowadząca do
przestrzeni. Było to coś pięknego. Patrzyłam z zachwytem. Mimo to, że
wiał wiatr, po bokach widać było fale szalejącego morza, w kanale
przekazu był spokój i subtelne ciepło. Odgłosy silnego szumu morza
dochodziły do mych uszu tak silnie, że nie słyszałam głosu Zbyszka,
który przez cały czas mówił podczas inicjacji. Całą inicjację odebrałam
tak uroczyście i cudownie, że trudno mi to opisać słowami przelewając
na papier. Po skończonej inicjacji byłam tak szczęśliwa, że rozpływałam
się wraz z tym światłem które odpływało do przestrzeni, czułam lekkość
ciała, jakbym unosiła się do góry. Było to niesamowite przeżycie,
nastąpiła chwila zwątpienia, zapytałam swego anioła - czy to nie
zuchwałe ? , że mam w sobie jakąś moc. Opuszczając plażę w pewnym
momencie tak mnie silnie coś uniosło do góry, że straciłam kontakt z
ziemią. Zbyszek panował nad wszystkim i pomógł mi, bym nie upadła. Dopiero w samochodzie zaczęłam wracać do rzeczywistości.
Zauważyłam, że jestem przemoczona przez padający deszcz. Czegoś takiego
jeszcze w swym życiu nie przeżyłam. Było to coś niezwykłego i
nadprzyrodzonego. To co ukazywało mi się w tym momencie, wprowadziło
mnie w wiarę w siebie i że jest ktoś, kto opiekuje się nami w chwili
zwątpienia. W drodze powrotnej widziałam, jak boska energia w kolorze
błękitu unosi się nad nami i odprowadza nas bezpiecznie do domu. W domu
podczas uroczystej inicjacji nastąpiła przysięga współpracy pomiędzy
Zbyszkiem i mną, że wspólnie jako jedno światło będziemy nieść pomoc
wszystkim potrzebującym. Obecnie jest mi wstyd, że były momenty
zwątpienia w to, co mówił mi Zbyszek. Obecnie już wiem, że miał rację,
że przekazy, które otrzymuje, spełniają się. Zawsze wierzyłam w Boga,
lecz nie sądziłam, że doświadczę tego osobiście i że przeżyję moc,
którą włada. Wszystko to, co przeżyłam i doświadczyłam w ostatnim
czasie, przeszło moje najskrytsze i najśmielsze oczekiwania. Nigdy nie
sądziłam, że życie, które miałam, ulegnie zmianie i że doczekam się
odczuć relacji szczęścia i miłości. Monotonia życia, przyzwyczajenia,
tworzą jeszcze we mnie bunt wewnętrzny, lecz staram się rozpuścić to,
gdyż nie jest mi to do niczego potrzebne. Wiem, że nie wystarczy kochać
dobrych ale sztuką jest kochać złych aby z nich złość wyplenić. Nie
jest to takie łatwe, ale nasze wspólne światło i wiara w to przynosi mi
ulgę i ukojenie. Dziś już wiem, że moc boska, której tak szukałam, była
w zasięgu ręki, lecz należało przedtem coś przeżyć, by docenić jej
wartość. Po połączeniu naszych świateł w jedno światło osiągnęłam
najwyższe wtajemniczenie wiedzy kryształowej i dzięki temu razem ze
Zbyszkiem możemy współpracować. Pytam więc ! - Jak wielką dłużniczką
jestem wobec Boga i jego dobroci który rezerwuje mi i ogłasza tę
Wcieloną Mądrość abym mogła pomagać sobie, bliskim oraz wszystkim tym
którzy tej pomocy potrzebują i potrzebować będą. Zbyszek -,
Co prawda nigdy nie wątpiłem w to, co mi przekazuje mój anioł stróż ,,
Julita”, lecz jako człowiek nie sądziłem, że jest to możliwe. Każdy
człowiek po przeżytych niepowodzeniach ma prawo wątpić w siebie i w to,
że wszystko w życiu może się zmienić z dnia na dzień. Nie
przypuszczałem, że anielska moc tak szybko wejdzie w życie i zrealizuje
się tak szybko. Basia jest moimi oczyma, a jej energia potęguje moc.
Dziś pracujemy razem jako jedność światła i realizować będziemy
anielski plan, by zrealizować posłanie, do którego zostaliśmy powołani.
W ten sposób weszliśmy na drogę do oświecenia. Życzymy każdej istocie
ludzkiej, by rozwijała się duchowo, by tak samo jak my odszukała swoją
drugą połowę światła, gdyż warto zaznać szczęście i miłość. Wiara w anioła stróża i rozmowa z nim doprowadzi do boskiego posłania, dzięki czemu staniemy na drodze do oświecenia. |
||
©2005 Zbyszek Ulatowski · wykonanie strony: enedue.com |