Jednym z klasycznych przykładów wpływu pamięci poprzednich wcieleń na przejawianie się w obecnym życiu jest syndrom ofiary. Syndrom ofiary jest dość mocno ugruntowany w świadomości i mentalności polskiego społeczeństwa. I właśnie on różni nas od innych narodów Europy. Został on uwarunkowany historycznie przy silnym wsparciu zabiegów religijnych i religijnej propagandy. Na poparcie tej ostatniej tezy wystarczy przypomnieć, że większość religii chrześcijańskich obiecuje raj jako nagrodę za kiepskie, pełne cierpień i wyrzeczeń życie. Dla niektórych to “gra warta świeczki”. Człowiek kierujący się syndromem ofiary, czuje się w tym świecie osaczony i bezradny. Wydaje mu się, że świat jest pełen wrogów, przemocy, cierpienia i że jedynym sposobem, by wyzwolić się z tego cierpienia, jest śmierć! Ofiara nieustannie dostrzega i przyciąga takie sytuacje, które zniechęcają ją do życia i działania w świecie przejawionym! “Obiektywne” informacje dopływające do niej “ze świata”, czyli te, które akurat raczy zauważać, sprawiają wrażenie, że faktycznie lada chwila nastąpi dzień apokalipsy! I właśnie ulubionym zajęciem ofiary okazuje się wietrzenie kataklizmów, przewidywanie końca świata, a nawet oczekiwanie go z niecierpliwością. Ofiara ma też trudności (paraliż umysłowy) z wyobrażeniem sobie pięknej, bogatej, bezpiecznej przyszłości. Są to ograniczenia świadomości, które możemy nazwać zamknięciem w astralu (świecie emocjonalno-wyobrażeniowym) ofiary. Zamknięcie w takim astralu dostarcza jeszcze wielu innych – niemiłych, ale za to atrakcyjnych dla ofiary – doznań w ciele i umyśle, ponieważ człowiek ten tkwi w niskich emocjach, w niskich, nieprzyjemnych wibracjach. Dzięki nim może się rozchorować, albo co najmniej zostać hipochondrykiem. Ofiara jest ciągle niezadowolona. Nie może w związku z tym znaleźć pozytywnych inspiracji do naśladowania. Powody do niezadowolenia znajduje sobie wszędzie. Dlatego wyzwalając się z syndromu ofiary ważne jest przekonać podświadomość, że: Mogę być zadowolony z siebie i z życia. To na początek. Główne myśli i wyobrażenia ofiary dotyczą śmierci, trudności życiowych, bądź prześladowań. Mogą to być obsesje dotyczące śmierci – obrazy i myśli, od których “nie można się uwolnić”, albo też niezdrowe zainteresowanie śmiercią (np. wypadki, choroby, cierpienia), oraz przemocą i agresją. Ludzie (świat, Bóg) dają mi wystarczająco dużo wsparcia i miłości. Ofiary mają poczucie winy za to, że żyją. Dlatego też karzą się same poprzez sytuacje życiowe (tzw. pecha), lub poprzez innych ludzi (tzw. nieżyczliwość innych). Zdarza się więc, że ofiara bierze udział w “fascynujących przygodach”, chociażby takich jak łażenie po skałach bez jakiegokolwiek zabezpieczenia, szaleńcza jazda autem na granicy prędkości światła, spacerowanie po krawędzi wieżowca, przebieganie przez jezdnię tuż przed zderzakami, palenie papierosów, upijanie się itd. Wszystko to jest nieświadomym prowokowaniem śmierci, wyrazem nieświadomego pociągu do śmierci. Mam prawo dobrze żyć w tym świecie i czerpać z całego jego bogactwa. Człowiek z syndromem ofiary może nie wiedzieć, jak wybrnąć z danej (trudnej, oczywiście z punktu widzenia umysłu ofiary) sytuacji życiowej, jak sobie poradzić. Jest to paskudne ograniczenie i warto sobie je odreagować, bo właśnie ofiarom w poprzednich wcieleniach zakodowano blokadę świadomości – paraliż decyzyjny, by nie wiedziały, co robić, co się z nimi dzieje, by było im wszystko jedno, czy żyją, czy też umrą. Wszystko to wzmocnione było silnymi narkotykami, które paraliżowały wolę i blokowały rozsądne myślenie. Dostrzegam sens w życiu. Trans ofiary to mechanizm, który może człowiekowi bardzo namieszać w życiu. Inni ludzie, którzy żyją z ofiarą, też nie mają łatwo. Wiążą się z nim bowiem silne wzorce destrukcji i dążenia do samozniszczenia. Najgorsza sytuacja pojawia się wówczas, gdy ofiarą jest osoba inteligentna, wykształcona. Ta “wie wszystko najlepiej” i pędzi w kierunku upadku jak ćma do płomienia. Ofiara często udaje, że chce pomocy. W rzeczywistości pragnie zainteresowania, podziwu dla jej cierpień i nieszczęść, dla jej wytrwałości w znoszeniu trudów i przeciwności życia. Kiedy dzięki pomocy z zewnątrz zaczyna się w jej życiu coś zmieniać na lepsze, nagle zauważa, że to był tylko czas stracony. Zaczyna obwiniać osobę jej pomagającą: “Patrz, jaką mi wyrządziłeś krzywdę. Mogłam przecież ten czas wykorzystać znacznie lepiej!” I ma odtąd kolejny wątek do opowieści o swych cierpieniach i o tym, jak była wykorzystywana przez swoją naiwność. Rezygnuję z upajania się swymi cierpieniami i nieszczęściami. Działania ofiary są sprzeczne z jej interesami i zupełnie nieracjonalne. Wystarczy przytoczyć syndrom żony alkoholika, która deklaruje nadzieję, że mąż się zmieni, że jej miłość go uzdrowi, po czym wywija mu takie numery, że facet z rozpaczy idzie się uchlać, bo nie radzi sobie ze stresem. Wybieram sensowne działania, korzystne dla mnie i innych. Ofiarom wmawiano, że są wybrańcami Bożymi, więc same z przyjemnością szły na śmierć, czuły się wybrane, dumne i wierzyły, że śmierć to wyzwolenie od związanych z życiem kłopotów, problemów, cierpień. Gdyby jednak w porę wytrzeźwiały, to nie byłyby takie zadowolone! Zdarzało się często, że właśnie tuż przed “powrotem do Boga” ofierze wracała przytomność, ale wtedy było już za późno… Ludzie zwracają na mnie wystarczająco dużo uwagi. (nie przesadzaj, że bardzo wiele uwagi!) Czasami dana osoba odgrywa tylko rolę ofiary, by uśpić czujność kogoś, na kim chce się zemścić. Szczytem jej manipulacji jest wrobienie tej osoby w poczucie winy za wszelkie nieszczęścia ofiary. I czasem się to udaje za cenę niewyobrażalnych cierpień: “patrz, co ze mną zrobiłeś! To wszystko przez ciebie!” Jeśli jest ofiara, to musi być i kat. Kat, odwrotnie niż ofiara, ma przyjemność z zadawania bólu, cierpienia i śmierci, gdyż podświadomie (często i świadomie) wierzy, że robi dobrze… Bo przecież wyzwala ludzi z cierpienia, skracając to beznadziejne, nudne, albo męczące życie! Spotkanie kata, czy nawet związek z nim, to niezbędne dopełnienie intencji ofiary. Czasami ofiara czuje się niespełniona i winna, że cierpiała tak mało i tak mało dała przyjemności swemu oprawcy! Owo poczucie winy i pragnienie uszczęśliwienia swego kata ofiara może przenosić na kolejne wcielenia i ciągle czuć się niespełniona uważając, że jeszcze za mało się starała. Rezygnuję z mszczenia się za prześladowania. Najbardziej dumne ze swej roli i zależności są ofiary manipulatorów atlantydzkich, które do dziś zasilają swych Władców Astralu Atlantydzkiego swą energią życiową. Aby była ona dla nich jak najlepsza, muszą bardzo, bardzo dużo i głęboko cierpieć! Te ofiary często zajmują eksponowane stanowiska w kościołach nauczających o szczególnej wartości cierpienia i pokuty! Zdeterminowanym ofiarom pomóc trudno, a to dlatego, że odrzucają pomoc, albo prowokują sytuacje tak, by wszystko im szkodziło. Często są zainteresowane tylko tym, by jeszcze kogoś obwinić za swoje niepowodzenia i nieszczęścia. A najlepiej obwiniać tych, którzy chcą im pomóc. W ten sposób można ich na zawsze zniechęcić do siebie i do niesienia pomocy. Czuć się jeszcze bardziej samotnym, opuszczonym, porzuconym. Błędne koło się zamyka. Ofiary często po prostu nie wyobrażają sobie, żeby ich życie mogło się zmienić na lepsze! A gdyby się zmieniło, zapewne większość z nich straciłaby poczucie sensu istnienia! Dostrzegam sens w radosnym, szczęśliwym, bogatym (dostatnim) życiu. Ofiary jeszcze jakoś trzyma przy życiu perspektywa zwalenia winy za swe podłe życie na innych i w ten sposób wrobienie ich w rolę ofiary ofiar. Zmiany są możliwe, kiedy podejmujemy szczere decyzje o ich dokonaniu i kiedy szczerze rezygnujemy z dotychczasowego stylu życia. Bóg obdarza mnie miłością i bogactwem tu, na Ziemi. Najważniejsza afirmacja, od jakiej warto zacząć, brzmi: Zasługuję na miłość, szacunek i zaufanie. Albo w innej formie: Mam prawo do miłości, szacunku i zaufania. Droga od ofiary do człowieka sukcesu może ci zająć wiele lat, w których doświadczać będziesz wzlotów i upadków, zgodnie ze swymi intencjami. Ale to lepsze niż zgoda na odgrywanie roli ofiary w kolejnych wcieleniach! Dziękuję Jarkowi Mikulskiemu za kilka fajnych sugestii do tego tekstu. |
||
©2005 Zbyszek Ulatowski · wykonanie strony: enedue.com |