Gdy zajmujemy się rozwojem duchowym lub ezoteryką, czasami czytamy o dziwnych rzeczach, które wydają się fantazjami, a wiele lat później zauważamy, że są one rzeczywiste. Kilka lat temu poznałem Annę Atras. Była młodą kobietą, a już po przejściach. Jej stan zdrowia też pozostawiał wiele do życzenia. No i właśnie trafiła na zasiłek dla bezrobotnych. Wydawać by się mogło, że wszystkie nieszczęścia uwzięły się na nią. Można by też powiedzieć: kobieta, jakich tysiące. Jednak było w niej coś wyjątkowego. Coś, co pozwoliło jej podjąć decyzje, by wyrwać się z ograniczeń i rozwinąć skrzydła. I rzeczywiście, przez kilka lat potrafiła wiele dokonać, by poprawić swoje położenie. Przede wszystkim niespodziewanie, acz po wielu modlitwach, trafiła na człowieka, który pomógł jej dojść do porozumienia samej z sobą. Większość kobiet w podobnym położeniu zapewne myślałoby o czymś zupełnie innym, ale p. Anna nie zamierzała tracić czasu i szarpać się z otaczającą ją beznadzieją. Uwierzyła w moc pozytywnego myślenia i możliwości, jakie daje oczyszczenie podświadomości z ograniczających wyobrażeń i przyzwyczajeń. Owszem, na początku miała podejrzenia, że trafiła do jakiejś dziwnej sekty, bo to, co się wokół niej działo, było jej dotychczas nieznane. Po jakimś czasie odzyskała zdrowie i wreszcie mogła zacząć spełniać swe największe marzenie z dzieciństwa. A marzyła, że zostanie pisarką. Dziś jest współautorką m.in. profesjonalnej książki o egzorcyzmach i autorką wyjątkowo inspirującej lektury – “Przesłanie opiekuna duchowego”. Przy okazji została też skuteczną egzorcystką i doradcą życiowym, i pomaga wielu ludziom. W trakcie oczyszczania podświadomości p. Anna zdziwiła się, ponieważ zauważyła, że nieszczęścia były jej potrzebne, by miała o czym pisać w emocjonujących książkach. Tu zorientowała się, jak potężną mocą kreacji dysponuje umysł i że cena za nieprzemyślane pomysły jest zbyt wygórowana. Zaczęła uspokajać umysł za pomocą medytacji i kreować sobie lepsze, bogatsze i spokojniejsze życie. To wszystko udawało się coraz łatwiej, w miarę, jak oczyszczała umysł z kolejnych pokładów złości, zazdrości, niemożności i niewiary. Jednocześnie intensywnie pracowała nad podnoszeniem samooceny i zadowoleniem z życia. Uzdrawiała też skutecznie swoje ciało. Zauważyła działanie u siebie tego, o czym w dzieciństwie nieśmiało marzyła. Miała wewnętrzną moc. Dzięki Annie Atras i jej pracy wyszło na jaw, że opowiadania ezoteryków o istotach upadłych inkarnowanych w ludzkiej formie, to nie jakaś tam fantazja, tylko rzeczywistość. Po kilku latach pracy udało się wyodrębnić charakterystyczny wzorzec zachowań mogący świadczyć o tym, że pewne osoby to upadłe anioły. Ja osobiście byłem przez pewien czas sceptycznie nastawiony, ale zacząłem sprawdzać, u kogo tenże wzorzec się pojawia i jak go obciąża. Okazało się, że po przypomnieniu sobie szokujących wydarzeń z dalekiej przeszłości, wiele osób odnajdywało wiarę w siebie i wewnętrzną moc. Ale były i takie, które gwałtownie wszystkiemu zaprzeczały twierdząc, że ktoś usiłuje im wmówić, że były aniołami. Jednak wtajemniczone w sprawę osoby prowadzące sesje regresingu nawet tego nie sugerowały. Kierowały uwagę na wzorzec, nie sugerując nawet nic anielskiego. To osoby przechodzące sesje same wpadały na trop swego anielskiego pochodzenia, któremu zaprzeczały. Pewnego dnia prowadziłem sesję bardzo miłej osobie i też dotarliśmy do tego wzorca. Ponieważ była ona dopiero na drugim spotkaniu, nie chciałem jej szokować i niczego sugerować. Zacząłem mówić: “nie wiem, jak Ci to powiedzieć...”, a ona przerwała mi: – “zawsze wiedziałam, że jestem aniołkiem”. To z kolei zszokowało mnie. Ale tylko do czasu, bo niedługo takich osób spotkałem więcej. Okazało się, że wiele z nich nawet nie musi wchodzić w pamięć poprzednich wcieleń za pomocą specjalnych technik, by zrozumieć, jakie popełniły błędy wybierając doświadczanie cielesnych uciech. To głównie dzięki nim mogliśmy ustalić charakterystyczne wzorce dla kilku linii schodzących na ziemię istot duchowych. A dzięki nam te osoby zrozumiały, że nie są tu samotne, że takich jak one, jest znacznie więcej! A przecież “w kupie raźniej!” Uświadomienie sobie, że nie wszyscy jesteśmy jednakowi, u pewnej grupy osób wywołało chęć dowartościowania się samym faktem, że nie są zwykłymi ludźmi. Inni próbowali iść dalej i budować hierarchie anielskie. Wyszło jednak na to, że w ten sposób tylko chcą się dowartościować, bo mają zbyt niską samoocenę, żeby zaakceptować rzeczywistość. A w rzeczywistości przybierając ludzką formę wzięli na siebie ludzką karmę. Są więc teraz ludźmi, ale za to obciążonymi innymi wzorcami emocji i reakcji. Często mniej zaradnymi, choć bardziej błyskotliwymi. A więc żadna korzyść, ani powód do dumy. Wzorce charakterystyczne dla istot, które określiliśmy umownie upadłymi aniołami, zostały spisane w kilku długich artykułach. Okazuje się, że rozpracowanie ich uwalnia od wielu problemów. Udało się wyodrębnić trzy charakterystyczne linie upadku istot duchowych ze świata miłości. Określanie ich kolorami wynika z dominującej barwy aury, która pojawia się po zagęszczeniu materii. Wiele istot pochodzących z wyższego świata duchowego kamufluje się usiłując doświadczyć pełni ludzkiego życia. Chcą zapomnieć o swej mocy, mądrości i miłości, o swym pochodzeniu. Chcą żyć “normalnie”. I nie mogą, bo ich “norma” jest inna od ludzkiej. Część z nich świeci na żółto (złoto). To znak, że oczyściły swą karmę i zbliżyły się do właściwych sobie wibracji. Mają szansę wrócić, jednak często nie doceniają tego. Czasami wręcz nie chcą zauważać, że między nimi, a zwykłymi ludźmi, są jakieś różnice. Wydaje im się, że inni też mają zdolność jasnowidzenia, intuicję itp. Są bardzo zdziwione, kiedy się okazuje, że inni tego nie potrafią. Wszystkie jednak czują się wyobcowane, inne, a nawet “nie z tego świata”. I nic w tym dziwnego. Żółtym aniołem można się stać mając pozytywne nastawienie do miłości, ludzi i Boga. Żółty anioł ma jedno tylko zadanie: nauczyć się żyć i działać doskonale – nie po swojemu, a po bożemu. Musi odkryć, że tym światem rządzą te same prawa duchowe, które obowiązują w wyższych światach, a reszta to ułuda. I wtedy odnajdują siebie takimi, jakimi naprawdę są.
Jeśli odpowiedziałeś twierdząco na większość powyższych pytań, to prawdopodobnie jesteś z pochodzenia aniołem. A co ci z tego przyjdzie, że o tym wiesz? Masz szansę! Ty wykonaj 1 krok, a Bóg wykona ku tobie 10 kroków. On cię nigdy nie odrzucił ani nie potępił, nawet jeśli ty odrzucałeś i potępiałeś siebie i Jego. A może wreszcie przestaniesz czuć samotność i wyobcowanie. Przecież to miło odnaleźć istoty podobne sobie. |
||
©2005 Zbyszek Ulatowski · wykonanie strony: enedue.com |