Anioł, Anioły, Reiki, Uzdrawianie, Egzorcyzmy, Zbigniew Ulatowski, Zbyszek Ulatowski, Barbara Mikołajuk, Basia Mikołajuk, Leszek Żądło, Leszek Zadlo, Moc Anioła, Artykuły, Ogłoszenia, Regresing

2003-02-07 Zbigniew Ulatowski
Serce mamy bije dalej

W owym krytycznym dniu, a było to stosunkowo niedawno, w październiku 2002r., w pewnym momencie moja żona, Ania, zawołała mnie, że moja mama czuje się źle wymiotując i powiedziała mi, że chyba coś się dzieje z sercem. Po otrzymaniu od żony takiej wiadomości, idąc szybko do pokoju mamy dowiedziałem się mentalnie od mojej przewodniczki duchowej - Julity, iż rozpoczyna się zawał.

Po przybyciu do pokoju mamy i po zbadaniu metodą energoterapii, stwierdziłem jednoznacznie, że był to zawał serca, mimo iż objawy wskazywały na dolegliwości przewodu trawiennego i żołądka. Dolegliwość tę stwierdziłem przy pomocy jasnowidzenia, jasnoczucia i podpowiedzi wewnętrznego głosu, czyli przewodnika duchowego. W związku z tym natychmiast poleciłem mojej małżonce, która jest moją uczennicą i Mistrzem Reiki, aby zastosowała pomoc energoterapeutyczną przy pomocy klucza uzdrowicielskiego i chromoterapii, by podtrzymać wolę życia i siłę duchową. Sam zaś poszedłem do drugiego pokoju wzywając pogotowie ratunkowe, gdyż w tym przypadku było to niezbędne. Wykręciłem nr pogotowia w Elblągu i jednoznacznie poprosiłem o przyjazd karetki pogotowia z lekarzem do zawału. Osoba przyjmująca zlecenie zlekceważyła moje słowa, gdyż nie jestem lekarzem, więc skąd mogę wiedzieć. że jest to zawał. Ale zlecenie przyjęła i kazała czekać. Minęło około pół godziny. Ponownie wykręciłem numer 999 i wzburzony wydłużającym się oczekiwaniem ponowiłem wezwanie. Osoba przyjmująca zlecenie nie chciała ze mną rozmawiać, powiedziała tylko: zaraz pogotowie przyjedzie i rzuciła słuchawką. W międzyczasie Ania podtrzymywała mamę przy życiu. Po pięciu minutach od drugiego zgłoszenia pogotowie przyjechało na sygnale. Lekarz potwierdził moją diagnozę. Zabrano mamę do szpitala.

Mama ma 80 lat i jak się okazało, przeżyła rozległy zawał ściany przedniej serca, który w tym wieku groził śmiercią. W szpitalu lekarzowi przedstawiłem się, że jestem Wielkim Mistrzem Reiki, Uzdrowicielem Energoterapii i Bioenergoterapii. Poprosiłem lekarza, aby wyraził zgodę, abym mógł wspomóc za pomocą medycyny niekonwencjonalnej działania medycyny konwencjonalnej. To znaczy lekarz niech robi swoje, a nie przeszkadzając ja zrobię swoje, gdyż jest to moja mama. Otrzymałem zgodę na współpracę. Pierwszym moim zadaniem było zabezpieczenie pola aurycznego mamy. Następnie za pomocą kluczy uzdrowicielskich metodą chrystusową wezwałem przewodników Boga Ojca, Syna i Ducha Św., którym powierzyłem opiekę nad mamą, a przewodnika J. Chrystusa Uzdrowiciela poprosiłem o uzdrawianie.

Po egzorcyzmie i oczyszczeniu pola aurycznego, będąc chwilowo w domu, powiadomiłem swoich uczniów, którzy posiadają stopień II specjalistyczny i mistrzowski, oraz Wielką Mistrzynię, która mnie inicjowała, o pomoc w intuicyjnym przekazie energii uzdrawiania na odległość. Przeważnie każdy uczeń, który przesłał intencję, otrzymał i odczuł na sobie podziękowanie moich przewodników, które objawiało się w formie gorącego odczucia silnej energii.

Pomoc energo i bioenergoteratyczną początkowo kontynuowałem 5 razy w ciągu doby regulując chromoterapią kolory czakramów, a energoterapeutycznie usuwałem toksyny z organizmu. Pierwsza doba minęła zadawalająco. Przez następne 5 dni zdarzały się chwile pogorszenia, lecz szybko zdrowie wracało do normy.

W międzyczasie nastąpił trans uśpienia ciała fizycznego. Ciało auryczne wyszło z ciała fizycznego i wędrowało po salach oddziału kardiologicznego. Pielęgniarka, która budziła w tym momencie mamę, szarpiąc nie mogła jej dobudzić. Przerażona myślała, że ją tracą. Po pewnym czasie jednak mama się przebudziła, lecz nie mogła otworzyć oczu. Mama widziała obrazy przez szarą mgłę i hałasy, jakby gdzieś w oddali, a przecież działo się to wszystko przy jej łóżku. Gdy mama całkowicie doszła do siebie, była zaskoczona, że leży na łóżku, a przecież chodziła po salach oddziału kardiologicznego.

Od tego momentu dzięki lekarzom i moim zabiegom bioenergoterapeutycznym i masażom, stan zdrowia mamusi z dnia na dzień poprawiał się i po 11 dniach od momentu zawału wypisana została do domu w dobrym stanie zdrowia. W przeddzień wypisu mama podziękowała za opiekę lekarzowi, który opiekował się nią w szpitalu, lecz on powiedział: "niech pani podziękuje synowi, gdyż to on na równi, a może w większym stopniu, przyczynił się, że pani żyje".

Już tydzień po wyjściu ze szpitala mama czuła się bardzo dobrze i nie odczuwała żadnych niepokojących doznań pozawałowych.

Ten artykuł poświęcam z wyrazami szacunku i podziękowania za współpracę lekarzom ze Szpitala Wojewódzkiego w Elblągu, oddziałowi kardiologicznemu.

©2005 Zbyszek Ulatowski · wykonanie strony: enedue.com