W artykule tym chciałabym podzielić się moimi problemami życia i opowiedzieć, jak egzorcyzm wpłynął na moje życie...
Poznałam mojego męża, gdy miałam 18 lat i jesteśmy już razem 11 lat...
Nasze życie nie zawsze było takie piękne jakby się zdawało, wiele razy chciałam odejść od niego (mimo że nie był dla mnie zły). Do niedawna nie wiedziałam, co mnie do tego pchało, że pobraliśmy się i jesteśmy razem...
Początkowo wielokrotnie wymyślałam najróżniejsze powody, aby nie być przy nim, na wiele miesięcy wyjeżdżałam do Stanów, by tylko uciec od związku, w którym nie widziałam przyszłości...
Gdy tylko byłam sama z dala od niego - czułam się najszczęśliwszą kobietą na świecie.
Niestety, moja radość nie trwała długo, ponieważ moja matka jak zawsze robiła wszystko, abyśmy byli razem.
Tym razem się jej to udało..
Skończyła mi się visa amerykańska i zmuszona byłam wrócić do Polski. Nie sadziłam , że powrót mój był już zaplanowany i trafiłam prosto w ręce mojego chłopaka, który czekał na mój przyjazd. W tym okresie moja psychika była bardzo słaba, ponieważ w Stanach zobaczyłam, jakie życie potrafi być ciężkie , jeśli chce się być niezależną. Byłam jednocześnie szczęśliwa z wolności, ale z drugiej strony wymęczona życiem, które całkiem inaczej sobie wyobrażałam. Gdy wróciłam, czułam się "przegrana" i byłam bardzo wpływowa na porady i opinie mojej mamy. Po niedługim czasie zaszłam w ciążę i wzięliśmy ślub.
Czułam się wtedy bardzo nieszczęśliwa, mimo że miałam wszystko, co było mi potrzebne, aby cieszyć się z życia. Denerwowało mnie wszystko: miasteczko, w którym zamieszkałam, znajomi mojego męża, a nawet polski zimny klimat. Wpadłam w depresję i myślałam, że nie będzie dla mnie już wyjścia z sytuacji. Czułam się jakbym była z moim mężem za karę: zero czułości, zero namiętności, zero miłości, nigdy nie złapał mnie publicznie za rękę ani nie przytulił itd...
Byłam już zdesperowana do tego stopnia, że robiłam wszystko, by się wyrwać chociaż z tego miasteczka. Po wielu "operacjach" udało mi się i przeprowadziliśmy się do dużego miasta.
Wtedy "trafiłam" na stronę Zbyszka Ulatowskiego. Nie wierzę w przypadki i jestem na 100% pewna, że było mi to przeznaczone... Od tego momentu moje życie zaczęło się zmieniać na lepsze w bardzo szybkim tempie. Zaczęło się od zapytania o wykonanie dla mnie diagnozy. Dowiedziałam się z niej wielu miłych rzeczy na mój temat, zainteresowałam się energoterapią REIKI. Zrobiłam I i II stopień (obecnie przygotowuję się do II specjalistycznej). Zaczęłam bardzo intensywnie pracować nad swoim rozwojem duchowym. Kosztowało mnie to nie lada wysiłku, ponieważ mój mąż był temu bardzo przeciwny, nie miałam żadnego wsparcia i pomocy.
Jego negatywna postawa wobec tak dobrych spraw jak REIKI zainspirowała mnie do tego, by sprawdzić go pod względem wpływów astralnych...
To, czego dowiedziałam się od mojego nauczyciela - Wielkiego Mistrza REIKI, było odpowiedzią na wiele moich pytań dotyczących mojego losu. Otóż mój mąż był opętany przez strzygę (istotę z innego pozaziemskiego wymiaru), która czatowała na moje czyste Gabrielskie światełko. To nie mój mąż, ale ta strzyga była głównym powodem tego, że On nie chciał ze mnie zrezygnować (uwierzcie mi, że żaden zwykły śmiertelnik nie walczyłby tak o kobietę, która nie chce z nim być i robi wszystko, by się od niego uwolnić) Chcę dodać, że mój mąż miał już bardzo duże symptomy opętania, ponieważ mimo że dużo jadł -ciągle chudł, miał ataki serca i ciągle słabł, był strzępkiem nerwów (strzyga zawsze doprowadza do śmierci, zakłada kaptur śmierci) i ubezwłasnowolnia swoja ofiarę, z której czerpie energię życia.
W końcu już miałam tego dość, nie mogłam się rozwijać duchowo, a na walkę musiałam poświęcać zbyt dużo energii. Z dnia na dzień życie moje stawało się nieciekawe.
Postanowiłam zacząć od siebie :
- medytacje
- radykalne wybaczanie
- regresywne uzdrawianie
- oczyszczanie w kręgu ognia itd.
Wszystko to pomagało, ale tylko na chwilę. Robiłam wszystko inne, by tylko nie robić egzorcyzmu mężowi. W końcu dotarło to do mnie , że muszę zrobić coś, co może zmienić los mojego życia. Do wyboru miałam tylko dwie czynności zmian :
rozwód albo oczyszczenie męża.
Brakowało już mi sił, by walczyć z tym, co uzależniało go a mnie niszczyło.
Postanowiłam mimo wszystko uratować nasz związek i uwolnić męża od intruza, który go uzależniał i niszczył nasze wspólne życie. Zrozumiałam , że to nie mąż był przyczyną nieporozumień, jakie były pomiędzy nami, tylko to coś, co go do tego prowokowało.
Zgłosiłam się do Zbyszka o pomoc i w końcu doszło do egzorcyzmu. Po wykonanym rytuale egzorcystycznym na odległość mój mąż zmienił się o 180% (rodzina nie wiedziała co się z nim stało, wszyscy myśleli, ze udaje, wszyscy nie dowierzali, że można tak mocno zmienić swoje zachowanie...) Oziębłość i wstyd przed okazywaniem uczuć stały się już przeszłością, a Jego zdrowie powróciło do normy, w niepamięć poszły już omdlenia, ataki arytmii i brak sił. Ten stan trwa już 2 lata i nic się nie zmienia. Po egzorcyzmie wszystko zmieniło się na lepsze jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżczki :-)
Teraz już mam z jego strony wsparcie i pomoc w tym, co robię. Kończę drugi kierunek studiów, zrobiłam do tej pory wiele kursów i szkoleń, uczestniczę w wielu seminariach.
Jestem bardzo szczęśliwa, że tak potoczyły się sprawy i doskonale wiem, że zawdzięczać wszystko mogę wspaniałemu egzorcyście i mojemu nauczycielowi - Zbyszkowi Ulatowskiemu i jego drugiej połowy anielskiego światła - Basi Mikołajuk.
Dzięki Wam odnalazłam również sens mojego życia, moje powołanie i drogę, jaką mam kroczyć. To cudowne uczucie pomagać innym. Dzięki temu się spełniam i samorealizuje. Wiem, że jestem we właściwym miejscu i czasie -dobrze mi tu. Czuje harmonię, spokój i miłość.
Jestem Wam dozgonnie wdzięczna za wszystko, co dla mnie i dla mojej rodziny zrobiliście (mam na myśli również uzdrowienie mojej mamy poprzez oczyszczający rytuał ognia z guza na piersi).
Kocham Was bardzo i dziękuje, że jesteście – Ja wybrałam i skończył się koszmar mojego życia .
Tak jak ja na pewno i inni ludzie Was potrzebują.
|
||
©2005 Zbyszek Ulatowski · wykonanie strony: enedue.com |