Człowiek jako istota ludzka stworzona na podobieństwo Boga, rodzi się z odpowiednim posłaniem życia. W myśl przeznaczenia, z jakim przyszedł na świat i otrzymał ciało jako narzędzie życia na ziemi . Przechodząc w stan reinkarnacji wybieramy sobie rodziców i już od pierwszych dni zapłodnienia zostaje nam kształtowana świadomość życia . Przejmujemy na swoje barki świadomości genetyczne wzorców dalszego życia .
Na pewno jako płód nie odczuwaliśmy tego, co się dzieje wokół nas, gdyż dzieli nas osłona wnętrza matki, energia istoty wcielającej, nakłada się jako powłoka auryczna na aurę matki otrzymujemy w DNA pola aurycznego wszystko to, co nas otacza w okresie ciąży matki . Wszystko, co rodzice odczuwają i czynią w stosunku do zarodka nowego życia odbija się na płodzie , które po narodzinach otrzymuje wzorce prenatalne wraz z aurą. Jeżeli rodzice kochają się i oczekują narodzin z miłością, ukształtowanie będzie proste i miłe, zdrowe dla ciała i duszy przyszłego człowieka. Przenoszone wzorce energetyczne będziemy kształtować wzorując się na rodzicach. Urodzimy się tylko z odpowiednią karmą , którą mamy do odpracowania i łatwiej będzie nam realizować plan, z którym przyszliśmy na ten świat. Dlatego są osoby, które mają dużo szczęścia i miłości, nie chorują i problemy, które stwarza im życie rozwiązują z łatwością - są szczęśliwi . Od urodzenia kształtują miłość nie tylko do siebie, ale i do innych . W zależności od tego, co przenieśli w swojej karmie na pewno łatwiej będzie im zrealizować plan oczyszczenia karmy, mimo że życie niesie nam dużo niespodzianek a pokusy, czyhające na nas, czasami są nie do odrzucenia. Wszystko zależy od tego jak silna jest nasza wola, z jaką siłą życia chcemy realizować wyznaczony plan przyjścia na świat. Sami przecież wybieramy sobie los życia ! Czy wytrwamy w postanowieniu, to zależy od nas samych . W zależności od tego kim byliśmy w byłych wcieleniach oraz jakie zadanie mamy do spełnienia względem naszych rodziców w obecnym życiu a oni wobec nas, w zależności od karmy - rodzimy się, aby pokutować w danej rodzinie lub karać sobą rodziców. Toteż rodzimy się z wyznaczonym celem, lecz życie nasze jest jedną niewiadomą, to nie my kształtujemy siebie, tylko od początku życia jesteśmy kształtowani przez innych. Początkowo nic nie możemy zrobić, aby iść swoją drogą przeznaczenia. Musimy być ulegli, bo potrzebujemy pomocy innych. W późniejszym czasie życia próbujemy się buntować i przeciwstawiać, ale wówczas nasze życie doznaje cierpień, więc próbujemy iść na łatwiznę podporządkowując się innym. Każdy rodzic chciałby ukształtować swoje potomstwo na swoje podobieństwo, ograniczając nas w rozwijaniu naszych zainteresowań i talentów oraz narzucając nam swoje ambicje w kwestii wyboru dla nas zawodu i losu. Czasami im się to udaje, a czasami nie, gdyż mamy zakodowane swoje ambicje i cele, lecz nie umiemy ich odnaleźć w sobie. Gdy chcemy realizować nasze plany, jesteśmy bojkotowani i na siłę zmienia się nam cel przyszłości. Broniąc się przed tym, próbujemy na siłę dopiąć swego, lecz czasami w drastyczny sposób szukając problemów, odzywa się w nas wrogość, złość i niechęć do życia. Szukamy pomocy w podpowiedzi nad świadomości i wzywamy złe duchy do pomocy czyniąc zło, wówczas przeżywamy coś wręcz przeciwnego naszej woli. Realizujemy plan, ale nie nasz, bo tak nam łatwiej. W końcu docieramy do swego umysłu i szukamy pomocy, ale czasami jest za późno, bo życie mija szybciej niż byśmy chcieli. Dla człowieka, który chce zmienić swój los, nigdy nie jest za późno. W każdej chwili naszego życia możemy realizować plan przyjścia na świat, jeżeli będziemy umieli rozróżnić dobro od zła . Co prawda nie zmienimy już naszego ciała, bo w momencie, gdy byliśmy karani chorobą lub utratą jakiejś części ciała, nie uratujemy tego, co odeszło w naszym ciele lub zostało zniszczone przez nasze życie. Natomiast w każdej chwili możemy uratować naszą duszę, zbliżając się do oświecenia.
Pomińmy teraz tych, którzy przychodzą na świat z miłością i spróbujmy spojrzeć na tych, którzy urodzą się niechciani, z przymusu. Tracą życie po urodzeniu w czasie porodu lub w łonie matki. Przypadek ten jest karą karmiczną dla rodziców. Choroby od wczesnych dni po urodzeniu też mają swoje zadanie, cierpienie jest kwestią karmiczną nie tylko dla noworodka, ale i dla rodziców. Późniejsze życie zależy również od nas samych, ponieważ mamy do czynienia z karmą i dopóki nie zdamy sobie z tego sprawy, czemu się tak dzieje, dopóty możemy tracić życie lub cierpieć. To my sami tworzymy sobie taki tok życia, gdyż w ten sposób chcemy upokorzyć rodziców i przez cierpienie uwolnić się od karmy, z którą przyszliśmy na ten świat. Czy tak musi być ? - Nie – nie wszystko zależy od nas. Co prawda, gdybyśmy za życia prowadzili się godnie i nie próbowali wchodzić w świat zła, to na pewno, rodząc się z niską karmą, nie musielibyśmy tak drastycznie cierpieć. Przez całe lata szukamy czegoś, nie wiedząc czego. Łapiemy się różnych prac, aby przeżyć, doświadczamy różnych problemów. Staramy się zmieniać swoje życie, ale bez skutku . Nie możemy dostrzec i zrozumieć, co jest dla nas dobre, łatwe i co sprawia nam przyjemność lub daje szczęście . Borykamy się w życiu jak niewidomi - po omacku . Rzucamy sobie kłody pod nogi, aby przeszkody pokazały nam świat, który mamy ujrzeć. Miłość i szczęście leży nam u stóp, ale jesteśmy zbyt leniwi, aby się pochylić, wziąć to, co mamy w zasięgu ręki. Prowokujemy złe energie, a potem nie umiemy zrozumieć, że to my sami tworzymy problemy. Mamy pretensje do wszystkich dokoła, myślimy, że inni nas krzywdzą i prowokują. Nie umiemy spojrzeć sobie w oczy, aby przyznać się do błędów, które stworzyliśmy sami. Zbieramy sobie blokady energetyczne w naszych poziomach pola aurycznego, a potem to odbija się w naszym ciele fizycznym. Każdy problem ( choroba ) znajdujący się w ciele fizycznym ma podłoże psychiczne, czyli tkwi w naszym umyśle, a źródło początkowe umiejscowione jest w naszym polu naszej aury. Znaczy to , że przyczyny należy szukać w poziomach aurycznych. Uzdrawiając przyczynę (źródło) uzdrowimy ciało (objaw). Myśl prowokuje nas do czynów, czyn zbiera reakcje w naszym DNA pola aurycznego powodując blokady. Nazbierane relacje ukazują się w naszym ciele fizycznym i jest to sygnał, abyśmy w ten sposób odpracowali problem, który stworzyliśmy. Na pewno nie zostaniemy ukarani za coś, co dobre, gdyż dobro i niesienie pomocy likwidują złą karmę i zbliżają do Boga . Zanim zrozumiemy to musimy dostać porządnego kopa w tak różny sposób, jak różne są relacje życia. Nie zawsze jednak rozumiemy i nie zawsze konsultujemy się z naszym sumieniem. Nie szata czy powłoka ludzka zdobi człowieka, ale jego wnętrze i osobowość. Nieważne, czy człowiek jest ładny czy brzydki, bogaty czy biedny, silny na ciele czy słaby. Ważne jest uczucie i dusza. Jednym słowem - jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz, jak będziesz postępował, tak będziesz żył, dasz miłość i dobre słowa , będzie ci to odwzajemnione, ale jeżeli twoje życie będzie atakiem, zemstą i złością, odbije się to na tobie potężniejszą siłą. Gdy będziesz kierował się dobrem i miłością, nie będą się ciebie czepiać byty astralne, bo anioł stróż osłoni cię płaszczem miłości i nie będziesz widoczny w świecie zła. Człowiek jest wielką niewiadomą, jest wrażliwy i słaby wobec różnych pokus życia. Jesteśmy zazdrośni jeden o drugiego, nie możemy zaakceptować, że jednemu żyje się lepiej a drugiemu gorzej, lecz nie robimy nic, aby również i nam było lepiej. Jesteśmy zbyt leniwi, by osiągnąć cel własnymi siłami nie krzywdząc drugiego. Próbujemy iść na łatwiznę wydzierając drugiemu na siłę, czasami to o co się starał przez długie lata czyniąc dobro.
Nie chciałbym pouczać nikogo, gdyż każdy ma wolny wybór w życiu i każdy dostanie to, na co zasłużył. Prędzej czy później zrozumie swoje postępowanie, ale może to być obarczone dużym kosztem, nie myślę tu o kosztach materialnych, lecz o cierpieniu karmicznym, gdyż dotknie nas taki los, na jaki zasłużymy.
Pan Bóg zesłał nam syna swego Jezusa Chrystusa, aby uświadomił nas językiem ludzkim , jak powinniśmy czynić, ale to za mało, byśmy zrozumieli, jak powinno wyglądać życie. Jezus powiedział : spragnionego – napój, głodnego - nakarm, nagiego – odziej, smutnego – pociesz, a zrozpaczonego – przytul, gdyż sami możemy tego potrzebować. Za mało mamy różnych zjawisk , które przesyła nam Najwyższy, aby wyeliminować zło . Lecz to do nas nie dociera, bo nudzilibyśmy się, gdyby wszyscy byli równi i szczęśliwi. Jeden drugiemu musi robić na złość, bo nie umiemy sami być lepsi z własnej woli. Podporządkowujemy się bytom i za to jesteśmy karani chorobami, niepowodzeniem, brakiem szacunku i zaufania. Zamiast kreować sobie zdrowie, miłość i szczęście, kreujemy złość, gorycz i niepowodzenie . To my sami kaleczymy swoje ciało chorobami, a duszę cierpieniem .
Życie jest piękne, ale czy umiemy to docenić, by żyć zgodnie z posłaniem. To prawda, że dusza jest nieśmiertelna i że dostaniemy nowe ciało, ale czy zastanawialiśmy się nad tym, że przez nasze złe uczynki możemy cierpieć jeszcze gorzej, bo to my sami kreujemy naszym postępkiem następny los w innym ciele.
Każdy z nas ma nieczyste sumienie, gdyż inaczej by nas tu nie było, a bylibyśmy istotami świetlistymi ( aniołami ). Każdy z nas chciałby stanąć przed obliczem Najwyższego z czystym sumieniem. Ale czy dążymy do tego, aby tak było ?
Czy zastanawialiśmy się, dlaczego chorujemy, kogo w ten sposób chcemy ukarać, za co krzywdzimy siebie w ten sposób. Czemu uciekamy w odmienny stan świadomości
( alkohol, narkotyki ), o czym chcemy zapomnieć. Czy zastanawialiśmy się, dlaczego popełniamy samobójstwa . Nie !!! – to do nas nie dociera, bo uważamy się za ofiary losu, ale czy wiemy, że tylko my sami możemy to zmienić. Czasami do nas nie dociera, że są ludzie, którzy chcą nam pomóc, ale im nie wierzymy, bo myślimy, że ucieczka ma sens, lecz życie toczy się dalej i nic nie pomaga.
Wiemy, że możemy sobie pomóc, ale jak ?
Gdy czujemy się mądrzejsi od innych, borykamy się sami ze sobą. Nie chcemy słuchać dobrych rad uzdrowicieli, którzy chcą nam pomóc, a przecież każdy profesjonalny uzdrowiciel nauczy ciebie sposobów samouzdrawiania . Da ci energię, aby uzdrowić twoją duszę, bo ciało uzdrowi się samo.
Wszystkie relacje międzyludzkie w końcu prędzej czy później dopadną nas. Chyba że w odpowiednim czasie naszego życia zrozumiemy, gdzie zrobiliśmy błąd i uzdrowimy tę przyczynę przez wybaczanie nie tylko innym, ale i sobie. Jest to trudne, ale możliwe, gdy przyznamy się do błędu czy relacji, którą prawdopodobnie stworzyliśmy sami. Nie zdajemy sobie sprawy z tego , że przeważnie w 80% my sami prowokujemy los w naszym życiu, że to my sami wybieramy sobie taką pokutę karmiczną, aby odczuwać ból w naszej duszy i ciele.
W życiu, kiedy jesteśmy sami, borykamy się sami ze sobą. Robimy to, na co mamy ochotę. Idziemy przez życie niezależni, bez obowiązków rodzinnych, walczymy sami ze sobą, praca, dom, przyjemności itp. W momencie gdy decydujemy się na życie partnerskie, zaczyna się problem, który związany jest również z drugą połową naszego życia. Od samego początku rodzi się miłość, zaufanie, zrozumienie. Ale – ale czy zastanawialiśmy się czy zastanowiliśmy się w momencie podjęcia takiej decyzji z kim borykać się będziemy w wspólnym życiu ? Niezależnie od tego, czy nasze decyzje dotyczące małżeństwa podjęte są z miłości, rozsądku czy z musu . Czy zastanawialiśmy się, jak często jesteśmy zrezygnowani ? Brak nam energii do realizacji naszych planów życiowych. Dlaczego jesteśmy smutni, przygnębieni losem ? Co jest przyczyną, że nie umiemy się uśmiechać i cieszyć życiem ?
Wszystko jest do zrealizowania w naszym życiu, gdy poznamy swoją własną wartość. Gdy poznamy swoje talenty i miłość nie tylko do siebie, ale i innych. Często mówimy – „ nie wierzę sobie samemu, więc jak mam uwierzyć innym”, otóż jest to problem braku akceptacji, zaufania. Czy zastanawialiśmy się nad tym, jak dużo jest rozwodów w obecnym czasie, ile ludzi popełnia samobójstwa, wprowadza się w odmienny stan świadomości .Czy zastanowiliśmy się nad tym, że jest to ucieczka przed problemami, które przerastają nas, a nasza podświadomość i psychika nie wytrzymują tego napięcia niszcząc siebie i przyciągając do siebie złe energie astralne.
Pobieramy się z miłości, ale nie zawsze. Miłość może być również zauroczeniem, które w późniejszym czasie zamieni się w nienawiść. W momencie zauroczenia ciałem nie patrzymy na duszę, zachowanie ( utajone relacje ) czy uzależnienia. Dla nas jest to świętość i nie zastanawiamy się, czy warto i jak będzie dalej. Nie wszystko, co się świeci to złoto, czy piękna pusta miska nas nakarmi ? – Nie. Po czasie spada zasłona zauroczenia, otwierają się nam oczy i wówczas nie umiemy sobie z tym poradzić. Próbujemy zmienić partnera lub siebie, ale bez skutku szukamy pocieszenia. Sprowadzamy na siebie pomoc bytów astralnych i zaczynamy tworzyć zło prowokując tym samym naszego partnera. Rozstanie się z porozumieniem stron jest rozwiązaniem i daje ulgę, ale w momencie złości nie ma miłości. Gorzej jest, jeśli dochodzi do bójek czy morderstw. Z powodu zazdrości nie możemy pogodzić się z tym, że nasza partnerka czy partner ułoży sobie życie z kimś innym i będzie szczęśliwy. Czujemy do siebie żale i pretensje niewarte zachodu. Nie umiemy przyznać się do błędów i prowokacji, a przecież na początku była szalona miłość i co się z nią stało ? Boimy się życia w samotności, lękamy się przyszłości i czy damy sobie radę sami.
Co prawda istnieją związki prawdziwej miłości, ale utrzymają, gdy jest w nich i utrzymuje się akceptacja, zaufanie i współpraca nie tylko cielesna, ale i duchowa. Wtedy nie będzie zazdrości, dzięki akceptacji będzie współpraca.
W związku partnerskim z rozsądku jest różnie, tak jak różne są poglądy na życie. Dużo by tu opisywać na temat rozsądku, ale wiem z własnego doświadczenia, że jeśli góruje zdrowy rozsądek i chęć współpracy z partnerem, jest ok. W przypadku, gdy jeden drugiego będzie próbował zmieniać lub podporządkowywać na podobieństwo swoje lub rodziców, może być trudne do zrealizowania. Każdy człowiek ma indywidualny program działania i gdy damy mu wolność umysłu i nie będziemy prowokować do złości czy zmian, będzie dobrze. Pojawi się zaufanie i współpraca, w trakcie załamania pocieszymy. Niekiedy musi upłynąć nieco czasu, ale gdy będziemy się kierować rozsądkiem i cierpliwością, nastąpi to szybciej niż się tego spodziewamy. Związki z przymusu to związki, które również nie mają szans powodzenia, jest to po prostu mus i od nas zależy, czy wytrwamy czy nie, czy będziemy uzależnieni od partnera z chęci finansowych czy nieplanowanej ciąży. Czasami lepiej jest płacić alimenty niż później przeżywać piekło w rodzinie z osobą, której nie kochamy lub która nas nie kocha, a zapłodnienie nastąpiło w momencie impulsu seksualnego. Czasami lepiej żyć w biedzie, niż łaszczyć się na czyjeś bogactwo, a potem żałować swych czynów.
Dużo można pisać na temat związków. Według mnie jako doradcy uzdrawiania związków jest to proste, ale według osób cierpiących czasami niemożliwe. Wiem na pewno, że na sprawę karmy z jednej strony nie mamy wpływu, bo musimy ją przerobić sami, a z drugiej strony wszystko jest do zrealizowania. Wystarczy tylko silna wola, cierpliwość i wiara w siebie. Załamanie, złość, zazdrość, żal to wrogowie naszego ciała i umysłu. Ściągając w pole auryczne byty astralne stajemy się przez nie uzależnieni i potem choruje nie tylko ciało, ale i dusza.
To my sami musimy się nauczyć rozmawiać sami z sobą, aby uniknąć cierpień. Po co robić coś na co nie mamy ochoty lub niszczyć kogoś bezmyślnie, jeśli wszelkie złe intencje odbiją się na nas samych i czy to jest nam potrzebne, aby zaprzątać sobie umysł byle pretekstem i karać swoje ciało. Czy wiemy, że przez to cierpi nasza dusza i nasze anielskie światło zaczyna wygasać zamiast się uaktywniać w blasku.
Powiedzenie - w zdrowym ciele zdrowy duch - to znaczy czyń dobro, a będziesz oświecony. Szanuj i kochaj, a będziesz szanowany i kochany. Kochaj bliźniego jak siebie samego, a doczekasz się życia wiecznego. W chwale i miłości.
|
||
©2005 Zbyszek Ulatowski · wykonanie strony: enedue.com |