Emocje poznania siebie były tak silne , że zapragnęłam ujrzeć swoją przeszłość .
Przyznać się muszę w tym miejscu, iż wydawało mi się na tamten moment, iż w zasadzie niczego więcej na swój temat już dowiedzieć się nie mogę gdyż dobrze siebie znam. Jak bardzo w swym przypuszczeniu się myliłam. Kiedy to podczas medytacji prowadzonych na kursie Reiki zaczęłam widzieć barwy kolorów i obrazy do tej pory mi nieznane. Zapragnęłam ujrzeć wszystko to co się za tym kryje. Z jednej strony troszkę się bałam bo było to dla mnie coś nowego a z drugiej strony pragnienie było tak silne , że podałam się sesjom regresingu u mojego Mistrza Zbyszka.
Sesje zostały podzielone przez mojego Mistrza na 3 oddzielne seanse. Między każdym następowała 24 godzinna przerwa. Efekt transformacji regresywnej przenosił mnie w okres mojego życia którego nie pamiętałam. W przerwie pomiędzy sesjami następował proces uwalniania się emocjonalnego i układała się na nowo relacja w mojej świadomości.
Podczas pierwszych dwóch sesji mój Mistrz Zbyszek skoncentrował się na uwalnianiu mnie z pewnych relacji i więzów emocjonalnych z mojej przeszłości i dzieciństwa w tym życiu, które powodowały u mnie pewne ograniczenia w wyrażaniu siebie. Zaskakujące było dla mnie to jak Zbyszek swobodnie i w bardzo delikatny sposób wprowadzał mnie w stan rozluźnienia i oderwania od rzeczywistości. Kiedy czułam jak dosłownie wchodziłam w zupełnie odmienny stan świadomości - stan regresywny. W pewnym momencie czułam jak zawisłam dosłownie w pustce i nic nie czułam. Zbyszek swoim głosem prowadził mnie i cofał do minionych wydarzeń. Zaczęły pojawiać mi się obrazy i odczucia byłych wydarzeń. Przy tym tak mocno emocjonalnie na mnie to wpływało, iż odczuwałam jakbym była w tych wydarzeniach dosłownie na jawie, jakby to działo się właśnie w tym momencie. Zaskakujące było dla mnie to jak zaczęłam przypominać sobie sytuacje z mojego bardzo wczesnego dzieciństwa (których już nie pamiętałam) i moje emocje z tym związane jako dziecka. Dokładnie przypominałam sobie jak wtedy, jako mała dziewczynka się czułam, jak to coś mnie wtedy raniło i bolało mnie w sercu. Kiedy np. miał urodzić się mój brat czułam ogromny żal i smutek, że on niedługo się pojawi, że tym samym nie będę już najważniejszą osobą w życiu moich rodziców. Jak sobie tamte chwile przypominam płakałam momentami i rozrywało mi serce. Mój Mistrz chwilami specjalnie jakby prowokował mnie do spotęgowania tych emocji we mnie. Tak też się działo i w tamtych chwilach czułam ogromny ból w mojej duszy. Przy jednoczesnym pojawianiu się tych obrazów i skrajnych stanów emocjonalnych czułam jak się od nich uwalniałam podczas odliczania tych emocji i usuwania w niepamięć. Podążałam za głosem Zbyszka i słuchałam nie tylko ja ale przede wszystkim moja dusza jego poleceń. Wchodziłam w pewne wydarzenie w przeszłości jakby na komendę, przeżywałam je na nowo i natychmiast się od nich uwalniałam i puszczałam w niepamięć. Po każdym seansie zawsze miałam wrażenie jakby to była dosłownie chwilka, lecz kiedy się rozluźniałam okazywało się, że w każdej sesji to były prawie 3 godziny ciężkiego zmagania się z przeszłością. Po każdej sesji gdy powróciłam do rzeczywistości czułam się bardzo spokojna i jakby wyciszona.
Przez następne dni po regresingu dużo myślałam o tym czego doświadczyłam. Próbowałam nawet przypomnieć sobie na nowo sytuacje, które przeżywałam. Oczywiście pamiętałam je ale wyrażanie czułam jak pozbyłam się w stosunku do nich emocji. Właściwie nic nie czułam. Ważny jest natomiast jeden fakt. Wraz z uwolnieniem się od więzów przeszłości pojawiała mi się świadomość ich wpływu na moje obecne dojrzałe już życie. Wcześniej byłam zupełnie nieświadoma faktu, że pewne blokady, które posiadam są skutkiem urazów i ich wzorców z mojej tak odległej przeszłości. Zupełnie nie byłam świadoma tego procesu. Dopiero kiedy miałam czas spokojnie sobie to przemyśleć i poukładać dostrzegłam te zależności. Dzisiaj już rozumiem dzięki sesjom regresingu, którym poddałam się u mojego Mistrza Zbyszka. Teraz już wiem dlaczego czegoś się bałam, lękałam i od czego uciekałam w życiu. Dzięki Niemu wiele zyskałam i nabrałam pewności siebie. Teraz już mogę powiedzieć, że jestem na dobrej drodze by siebie do końca zrozumieć.
Następna sesja zupełnie mnie zaskoczyła. Ponieważ odbyłam już dwie sesje wydawało mi się, że będzie podobnie. Tym razem było zupełnie inaczej. Bardzo szybko weszłam w stan regresywny. Zaczął się proces transformacji. Zaraz na samym początku mój Mistrz cofnął mnie do czasu przed moimi narodzinami. Zobaczyłam swoją przyszłą matkę z małym dzieckiem (ze mną) na kolanach. Widziałam ją wyraźnie i czułam wyraźnie ból i cierpienie na jej twarzy. Płakała, że mam się narodzić. Czułam wtedy jak nie była gotowa bym pojawiła się na tym świecie. Ja jednak zdecydowałam inaczej i chciałam się wcielić. To była moja decyzja. W tym momencie wyraźnie poczułam jak moje pragnienie bycia wcieloną było nadrzędne. Moja mama wtedy chciała poczekać, chciała inaczej. To ja jednak ją wybrałam i ja postanowiłam, że się wcielę. Tak się też stało.
W tym momencie weszłam w zupełną pustkę i widziałam ciemność. Słyszałam jak Zbyszek zaczyna cofać mnie w moje wcześniejsze wcielenia. Znów zaczęły pojawiać mi się różne obrazy. Jedne szybko przemykały, na innych koncentrowałam się trochę dłużej. W pewnym momencie zobaczyłam siebie jako starszą kobietę, odzianą w ubogie szaty. Miałam bardzo przenikliwe oczy i byłam tajemnicza. Coraz wyraźniejszy pojawiał mi się obraz. Zobaczyłam w pewnym momencie jak mieszkam w małej chatce i przyrządzam jakieś mikstury. Nie wiem dokładnie co to było miałam wrażenie, że jakieś magiczne mikstury ziołowe. W chatce było mnóstwo różnych szklanych naczyń, fiolek, słoiczków z jakimiś miksturami poukładanymi na półkach.
O kurcze byłam szamanką ! pomagałam ludziom w cierpieniach i chorobach. Za radą Zbyszka zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu. Widziałam jakiegoś chorego człowieka, który leżał na łóżku, był cierpiący. Czekał, aż mu pomogę. Rozglądając się uważniej dostrzegłam w rogu leżącego zwiniętego w kłębek kotka. To był mój kotek (nota bene jest ze mną w tym wcieleniu również). Kolejny pojawiający się obraz bardzo mnie zdenerwował. Siedziałam przy małym drewnianym stoliku i patrzyłam w niebo i w kule na stole, z której emanowało białe światło. W około mnie w kręgu stali (wydawało mi się mnisi w kapturach z zasłoniętymi twarzami). Jednak to nie byli misi to był kuklus klan. Wiedziałam, że przyszli do mnie bym pomogła odnaleźć i wydać pewnego człowieka, którego chcą zniszczyć. Otoczyli mnie i czekali, aż wskażę miejsce jego pobytu.
Miałam dar jasnowidzenia i dokładnie wiedziałam kogo szukają i gdzie ten człowiek jest. Nie chciałam im powiedzieć. Poczułam w tym momencie dygotanie ciała, miałam dreszcze i czułam od nich bardzo złą energie. Zbyszek naprowadzał mnie słownie bym przypomniała sobie o kogo chodzi. Nagle w kuli zobaczyłam oczy człowieka, którego szukają i który się ukrywa przed kuklus klanem. Kiedy Zbyszek wymienił jego imię i nazwisko przeszyły mnie ogromne dreszcze i serce zaczęło mi strasznie mocno bić. Okazało się, że szukali dr Mikao Usui. Byłam prawdopodobnie szamanką i strażnikiem, która chroniła jego światło. W tym momencie powinnam wyjaśnić, iż nie jest przypadkiem, ze spotkałam Mistrza Zbyszka i są miedzy nami takie wspaniałe relacje przyjaźni i zrozumienia. Zbyszek był właśnie w tamtym życiu wcieleniem dr Usui, postać może być inna ale oczy, oczy się nie zmieniły .
Następne obrazy dotyczyły również dr Mikao Usui. Zobaczyłam się jako mężczyznę, który prowadzę go do jakiejś jaskini czy groty i wspieram go. Czułam między nami głęboką przyjaźń i chciałam za wszelką cenę chronić go i ukryć przed złymi ludźmi. Wkładałam w to dużo serca i martwiłam się strasznie. Wiem, że był moim serdecznym przyjacielem.
Nagle obraz zanikł i weszłam ponownie w zupełną pustkę. Słyszałam głos Zbyszka jak naprowadzał mnie i cofał do wcześniejszych wydarzeń. W tym momencie pojawił mi się obraz żołnierza byłam mężczyzną w pięknej złotej zbroi na białym koniu z ogromnym mieczem w dłoni. Widziałam siebie jak toruje drogę i zabezpieczam w podróży przez las jakiegoś króla czy władcę. Miał na sobie piękne szaty w kolorze czerwono-złotym. Głowę ogoloną i miałam wrażenie, że to jakiś król z Japonii czy ważny mnich. Byłam w każdym razie odpowiedzialna za jego bezpieczeństwo by dotarł do celu. Ciepło to wspominam bo wyraźnie czułam jaką władam siłą i jak jestem mocna i ważna w tamtej wyprawie. Pamiętam , że długo opisywałam to ze szczegółami Zbyszkowi podczas sesji.
Kolejny piękny obraz jaki pojawił mi się związany był z Egiptem. Zobaczyłam siebie jako piękną kobietę, jakby kapłankę odzianą w szaty złocisto białe. Miałam wrażenie, że jestem wewnątrz piramid. Szłam długim korytarzem i niosłam w dłoniach jakieś naczynie. Gdy się bliżej mu przyjrzałam zobaczyłam, że to urna. Czułam głęboko w sercu, że tam są prochy kogoś bliskiego (może męża mojego) i jest to jakiś obrządek pogrzebowy. Podeszłam do ołtarza z namalowanym trójkątem na ścianie ze słońcem w kolorze złota po środku i postawiłam tam tę urnę. Po czym uklękłam i medytowałam z głową skierowaną ku ziemi.
W tym momencie obraz urwał mi się i przeszłam zupełnie nieoczekiwanie w następne wydarzenie. Zobaczyłam siebie jako jakąś księżniczkę z moim ukochanym w gwieździstą noc na pięknym ogromnym tarasie z balkonem. Długo biegliśmy, robiliśmy wszystko by nikt nas nie widział. Chcieliśmy być sami. Gdy byliśmy już w bezpiecznym miejscu zobaczyłam nagle jak wyciągamy dłonie w kierunku nieba i zaczyna spływać po nas białe światło. Bałam się w tamtym momencie bo wiedziałam, że to co robimy jest zabronione.
To co jednak doświadczyłam zaraz po tej wizji było cudowne, zupełnie jak bajka dla mnie i doświadczenie nie z tego świata.
Cofnęłam się do pustki w przestrzeni. Nagle zobaczyłam siebie jak jestem aniołkiem. Płynęłam sobie spokojnie jakby w falach przestrzeni, byłam szczęśliwa, Zbyszek naprowadzał mnie cudownie w świat który był dla mnie nieznany a jednak tak bliski. Odczuwałam spokój i bezpieczeństwo. Nagle zobaczyłam jak piękny ogromny Anioł w bieli (był to Archanioł Gabriel) przekazuje na moje dłonie białe światełko zamknięte w takim pojemniczku. Serce w tym momencie biło mi jak oszalałe i czułam ogromne emocje i ogromną powagę i znaczenie tej sytuacji. Była to jakby swego rodzaju inicjacja i przyjęcie misji. Czułam wyraźnie jak w momencie kiedy Archanioł Gabriel dawał mi światło przekazywał mi moją misję na ziemi. Czułam jak podejmuję świadomie w moim sercu zobowiązanie, że uczynię wszystko by nigdy go nie utracić, że będę je chronić i że zawsze będzie obecne w moim życiu. Poczułam w tym momencie miłość i wsparcie od Archanioła Gabriela. Zaczęłam płakać ze wzruszenia takie to były emocje dla mnie. Trzymając światło w dłoniach płynęłam po niebie i nagle zobaczyłam inne energie o różnych kolorach, gonią mnie i chcą odebrać mi to światło. Zbyszek uspokajał mnie bym się nie bała, że mam silę by się chronić. Nagle przestałam uciekać stanęłam trzymając światło w dłoniach i czułam jak energia Archanioła Gabriela zasila mnie. Energie, które mnie ścigały stanęły również i odczułam, że zaczynają się mnie lękać. Głos w moje duszy kazał wypowiedzieć mi słowa: „Bóg jest moją siłą, nie lękam się niczego”. Nagle wszystko znikło a ja dalej delektowałam się błogim stanem uniesienia.
Chciałabym wspomnieć jeszcze o dwóch wydarzeniach, które mocno utknęły mi w pamięci z tego regresingu jako istotne wydarzenia z moich byłych wcieleń. Obydwa wydarzenia związane są z czasami Chrystusa. W Pierwszym zobaczyłam się jak idę sobie z moim mężem kamienną drogą Jerozolimy. Oglądałam dookoła domki z kamienia i gliny, w których mieszkali ludzie. Widziałam siebie ubraną w szaty w jakich chodzili ludzie w tamtym czasie. Nawet wspomniałam Zbyszkowi, że wyglądam jak za czasów kiedy żyła Maria Magdalena. Takie miałam wtedy skojarzenia. Szłam uliczką ze swoim mężem trzymając się za ręce i doszliśmy do naszego domku, gdzieś na skraju miasta. Był to mały gliniany domek, bardzo skromny ale co zwróciło moją uwagę w tym wydarzeniu to głęboka miłość do tego człowieka i jego dobroć. Byliśmy ze sobą bardzo szczęśliwi. W momencie kiedy znaleźliśmy się w naszym domku nagle pojawił mi się obraz piaszczystej plaży. Zobaczyłam znów siebie odzianą w podobne szaty. Na plaży było mnóstwo osób z jakimiś tobołkami, czekającymi na znak by wyruszyć w jakąś podróż. Co ciekawe wszyscy patrzyli w morze jakby z otchłani cos miało się wyłonić. Ja w tym wszystkim widziałam siebie jak opiekuję się tymi ludźmi, przynosiłam im jedzenie, uspokajałam i dodawałam odwagi. Nagle wszyscy wstali i zaczęli szykować się do wejścia w morze. Czułam jak zaraz się rozstąpi ale nagle nastała panika, zamęt, strach. Zobaczyłam żołnierzy na koniach, którzy próbowali zabić tych ludzi. Ja tez zaczęłam uciekać, czułam jak upadam na piasek jak żołnierze nadjeżdżają. Bałam się. Tutaj już obraz urwał mi się weszłam w przestrzeń i ciemność. Prawdopodobnie straciłam życie. To był ostatni obraz jaki pamiętam z regresingu. Zbyszek w tym momencie uznał, że czas wracać do rzeczywistości. Czułam już wtedy wielki spokój. Kiedy otworzyłam oczy czułam się trochę zmęczona i nawet zakręciło mi się w głowie. Aniołek Zbyszek poradził bym chwilkę odpoczęła i nie wstawała z łóżka. Tak też zrobiłam. Na tym sesja się zakończyła.
Pisząc ten krótki artykuł jestem w dalszym ciągu w fazie własnych przemyśleń na temat tego co przeżyłam i doświadczyłam. Z perspektywy czasu dopiero można dość łatwo dostrzec czy coś ma znaczenie w naszym życiu czy też zupełnie nic nie wnosi. Jestem osobą, która poddaje analizie i weryfikacji wszystkie zdarzenia (mówię o tym co ważne z punktu widzenia mojego rozwoju duchowego) więc i tym razem pozwoliłam sobie na małe podsumowanie.
Aby jednak być pewną tego co napiszę potrzebowałam odpowiedniego czasu by zweryfikować to z rzeczywistością, by odczuć na sobie i w konkretnych sytuacjach życiowych, że coś się zmieniło i jest inaczej.
Z całą pewnością mogę powiedzieć, iż sesje regresingu pozwoliły mi bliżej poznać siebie i tym kim jestem oraz dlaczego taka jestem. Teraz patrzę na siebie nie w kontekście tego tylko życia ale jako pewnej całości. To kim i jaka jestem to wzorce wypracowane przez wszystkie moje wcielenia. Zrozumienie tego faktu pozwala człowiekowi również naprawiać błędy z przeszłości dalekiej i bardzo odległej. Kiedy człowiek odnajduje przyczynę własnych cierpień łatwiej może naprawić i uzdrowić siebie. Teraz rozumiem i wiem dlaczego coś mnie bolało i raniło. Spotęgowało mi się to podczas regresingu i uwolniłam się od tego. Pozbyłam się np. żalu do wielu osób, który gdzieś skrywałam w sobie i to co we mnie było. Teraz jestem, od tego wolna i nie ma tego. Wybaczyłam wielu osobom, które mnie zraniły i już nie ma we mnie żalu. Zrozumiałam też wiele sytuacji, które kiedyś mnie zaburzyły i siedziały we mnie jak tykająca bomba. Regresing dobrze prowadzony (a uważam, że mój Mistrz robi to znakomicie) pozwala właśnie nam to odreagować i pozbyć się tego czego nie chcemy dźwigać w sobie. Osobiście uważam, że jest to świetna terapia dla każdego, kto pragnie uwolnić się od tego co człowieka krępuje, boli i utrudnia mu życie.
Bardzo duże znaczenie miała dla mnie sesja przenosząca mnie do poprzednich wcieleń. Myślę, że dzięki niej odkryłam w znacznym stopniu swoje powołanie, swoje talenty i to co chciałabym robić w życiu. Zaczynam dostrzegać własne przeznaczenie i wszystko co dzieje się teraz w moim życiu jakby mnie w tym kierunku prowadziło. Kiedyś szukałam po omacku, we mgle i się gubiłam, teraz widzę już światło mojej drogi życia.
Chcę podziękować mojemu Mistrzowi Zbyszkowi za wspólną podróż w moją przeszłość. Za to, że dzięki niemu moje życie jest znacznie łatwiejsze. Dziękuję mu przede wszystkim za to, że pomógł znaleźć mi odpowiedzi na wiele pytań, których tak długo szukałam. Mam nadzieję, że dalej będzie wspólnie z Basią moim przewodnikiem na mojej drodze do oświecenia i poznania ostatecznej prawdy.
|
||
©2005 Zbyszek Ulatowski · wykonanie strony: enedue.com |