Anioł, Anioły, Reiki, Uzdrawianie, Egzorcyzmy, Zbigniew Ulatowski, Zbyszek Ulatowski, Barbara Mikołajuk, Basia Mikołajuk, Leszek Żądło, Leszek Zadlo, Moc Anioła, Artykuły, Ogłoszenia, Regresing

2003-01-29 Zbigniew Ulatowski
Anielska Pomoc Przewodników Duchowych II.

Kontynuuję opisy współpracy z przewodnikami duchowymi podczas uzdrawiania i egzorcyzmów. Chcę zauważyć, iż wszystko to co było opisane w I części, jest tylko namiastką tego, jak przewodnicy duchowi są otwarci do współpracy z istotą ludzką, która czyni dobro i z pełną świadomością oraz oddaniem chce pomóc bliźnim.

Moja współpraca z przewodnikami to codzienność. Miłość i zaufanie, jakimi ich obdarzam, jest nie do opisania i może dlatego oni obdarowują mnie mocą i chęcią współpracy. Jestem tylko człowiekiem i może zbyt trudno mi jest podołać wszelkim wymogom dobra, aby nie stracić zaufania istot świetlistych. Uważam jednak, że warto ponieść ofiarę, aby być godnym współpracy i bezgranicznie ufać.

Oto przykłady, jak moja piątka przewodników duchowych pomagała mi podczas egzorcyzmów, oczyszczania ciała subtelnego i uzdrawiania istoty ludzkiej.

Stosunkowo niedawno podczas medytacji w lekkim półśnie usłyszałem bardzo wyraźnie głos wzywający moje imię "Zbyyyszek, Zbyyyszek, Zbyyyszek". Otworzyłem oczy, byłem sam. Po niedługim czasie poszedłem do szpitala, gdzie zostałem zaproszony jako masażysta do kilku osób potrzebujących pomocy. W pewnej chwili podeszła do mnie młoda kobieta i poprosiła, abym zbadał energetycznie jej chore dziecko. Gdy podszedłem do dziecka, zaczęło silnie płakać i chowało się przede mną w ramionach matki. Nie myśląc długo zastosowałem klucz egzorcystyczny przywołując Ducha Świętego Trójcy Świętej, gdyż zauważyłem bardzo silne demoniczne opętanie. Z minuty na minutę dziecko uspokoiło się i odwróciło twarz w moją stronę, a nawet pozwoliło mi się dotknąć. Dwa dni później zostało wypisane ze szpitala do domu. Owej kobiecie nadmieniłem tylko, że dziecko jest bardzo silnie opętane i żeby po wyjściu ze szpitala zwróciła się do mnie, by dziecko egzorcyzmować i uwolnić od opętania, po czym wyszedłem z pomieszczenia.

Od momentu tego zajścia czułem, jak moi przewodnicy duchowi pracowali w moim polu aurycznym. Mogłem tylko przypuszczać, że przygotowują mnie do jakiegoś zadania, lecz nie byłem świadom do czego, a nie przypuszczałem, że matka tego dziecka zdecyduje się na egzorcyzm. Moi przewodnicy duchowi Trójcy Świętej przygotowując mnie energetycznie do tego zadania wiedzieli, że będzie to bardzo ciężki egzorcyzm, i że matka zdecyduje się na oczyszczenie.

Minęły trzy dni. Matka dziecka zjawiła się w moim domu. Z rozmowy okazało się, iż ma dwie córki w wieku 1,5 roczku i 3 latka. Lecz najgorsze było to że 2 tygodnie przed jej przyjściem, mąż popełnił samobójstwo przez powieszenie. Na twarzy kobiety wyraźnie widoczny był strach przed złymi mocami, które atakowały nie tylko dzieci, ale i ją. U całej trójki ujawniły mi się bardzo silne emocje opętania. Bardzo wyraźnie widziałem, jak duch ojca dzieci natarczywie próbował pociągnąć ich za sobą. W dziewczynkach nie tylko wzbudzał płacz, przeraźliwy strach. Ich całe ciała robiły się chwilami sine. Tak potężna zła energia próbowała wyrwać z nich energię życia. Przyjąłem zlecenie. Po kilku godzinach przystąpiłem do rytuału egzorcystycznego. Jako Wielki Mistrz otworzyłem kanał w przestrzeni celem połączenia się z Najwyższym Bytem (Bogiem) i odesłania istot astralnych do światła. Jako Mistrz Uzdrowiciel Metodą Chrystusową połączyłem się kluczami chrystusowymi z przewodnikami duchowymi, czyli istotami świetlistymi Trójcy Świętej. Przy szczególnej współpracy Ducha Świętego przystąpiliśmy do egzorcyzmów. Z jednej z dziewczynek uwolniło się wszystko bez problemu, gdyż to było opętanie przez istoty astralne nie związane z nią uczuciowo. Duchy, które nie były związane uczuciowo, a tylko ciągnęły energię życiową, odeszły bez oporu w stronę światła. U drugiej dziewczynki problemem stał się duch ojca, ponieważ w tak krótkim okresie od śmierci i to w dodatku śmierci samobójczej, nie mógł odejść do światła. W tak ciężkim przypadku walki z mocami nieczystymi najbardziej pomocny i niezbędny jest przewodnik Ducha Świętego. W tym przypadku duch ojca - samobójcy nie tylko zaburzył pole auryczne dziecka, lecz również przyciągnął do niej byt astralny, który spowodował jego śmierć. Uparty duch ojca dziewczynki założył jej czarną zasłonę w celu czerpania czystej życiowej energii, aby ciało dziecka słabło i chorowało, by w szybkim tempie zbliżyło się do niego. W tym przypadku zadziałała źle rozumiana wielka miłość ojcowska i przywiązanie do rodziny. Podczas egzorcyzmów usunął się tylko z pola mojej wizualizacji, co sprawiło mi problem z pochwyceniem go. W pewnym momencie dowiedziałem się od moich przewodników duchowych, iż na razie nie mogę go odesłać do światła, ponieważ jeszcze nie jest gotów na to, a ma pewność, że żyje. Następną moją czynnością w uwalnianiu dziecka od zmarłego ojca było wezwanie go do siebie, aby porozmawiać z nim i uświadomić, kim w tej chwili jest. Dałem mu zadanie do spełnienia, aby odwrócić uwagę i odciąć więzy między córką a ojcem. Uświadomiłem go, że musi przez okres 40 dni błądzić w przestrzeni, aby zrozumieć i dojrzeć, że nie żyje i jak wielką krzywdę zrobił nie tylko sobie, ale i rodzinie. W tym przypadku mogłem tylko osłonić dziecko przed wpływem astralnym, co uczyniłem. Egzorcyzm trwał 2 godziny. Następnego dnia rano dostałem telefon od matki dziewczynek, że jedna z nich w dalszym ciągu czuje się źle i bardzo źle odebrała egzorcyzm.

Egzorcyzm ten wykonałem na zdjęciu, które było dla mnie świadkiem. Zabieg dotyczył tylko zdjęcia opętania i zabezpieczenia istot żywych, lecz w tym momencie nie przypuszczałem, że również należało odciąć więzy łączące dziecko ze zmarłym ojcem, a nie tylko ojca z dzieckiem. Po rozmowie telefonicznej zaproponowałem matce, by rytuał egzorcystyczno - oczyszczający wykonać na ciele fizycznym, czyli w bezpośrednim kontakcie z dzieckiem. Po godzinie matka z dziewczynkami przyjechała do mnie. Przygotowałem pomieszczenie do rytuału oczyszczania. Poprosiłem całą trójkę o zajęcie miejsca, aby uwolnić je i osłonić przed nieczystą mocą. Poprosiłem również moją żonę Anię do współpracy, ażeby bezpośrednio mogła zobaczyć cały przebieg rytuału, a również i to, co mogło ujść mojej uwadze. Rozpocząłem rytuał oczyszczania i zabezpieczenia. Zabezpieczyłem swoje terytorium. Osłoniłem kulą ochronną całą trójkę.

Uruchomiłem kanał w przestrzeni sprowadzając potężną energię miłości łącząc się z Bogiem. Wezwałem całą piątkę swoich przewodników do współpracy i przy pomocy przewodników i kluczy energetycznych oczyszczałem i uwalniałem złą energię. Przy użyciu odpowiedniej modlitwy i symboli mocy spaliłem kody energetyczne, którymi byli zasłonięci. Poprosiłem również moją żonę Anię jako Mistrza Reiki o odcięcie więzów, które nie pochodzą od Boga i o współpracę z aniołami. Wezwałem intuicyjnie zagubioną duszę zmarłego ojca i stanowczo wyjaśniłem, iż nie należy do świata żywych, żeby nie niepokoił dzieci. Nie jemu decydować o życiu istot ludzkich. Zagroziłem, że w przypadku ponownego niepokojenia rodziny on jako istota astralna zostanie zamknięty w więzieniu astralnym i w samotności będzie czekał na zmiłowanie Boga, aby iść do światła. W tym czasie świeczki palące się na ołtarzyku rytualnym wyginały się kłaniając się ku dołowi. Potężna moc była tak wielka, że nie sposób tego opisać. Bardzo wyraźnie odczuwałem momenty, kiedy puszczały kody energetyczne, gdyż odczuwalny był wiatr i chłód, który usuwał się z pomieszczenia. Po oczyszczeniu i zabezpieczeniu całej trójki podziękowałem przewodnikom za współpracę i modlitwą zakończyłem oczyszczanie.

Teraz opiszę rytuał egzorcyzmu metodą Jerozolimską w obecności przewodników dwunastu apostołów Chrystusowych i Trójcy Świętej. Sposób ten jest nieznany i do tej pory nie stosowany przez egzorcystów. Został mi objawiony i przekazany przez moich przewodników duchowych. W skład rytuału wchodzi 12 świec ustawionych w moc 5 -ciu żywiołów, trzynasta świeczka jako symbol Boga Ojca w kanale światła, dodatkowo symbol Buddy, Tybetu, hinduizmu, wody święconej i symbol katolicki jako męki chrystusowej na krzyżu. To ma wspomóc egzorcystę wszystkimi dostępnymi sposobami podczas oczyszczania z bytów astralnych. Podczas przebiegu egzorcyzmu zabezpieczam terytorium egzorcyzmu - oczyszczania, żeby zła energia nie miała szans odejścia w innym kierunku, jak tylko do światła, do Boga. Podczas oczyszczania tworzy się tak silna energia, że świeczki wyginają się jak haczyki. Spośród 13 świec tylko jedna pali się płomieniem do góry i nie zmienia kształtu. To świeczka w kanale przeznaczona dla Boga Ojca. Dlatego zaprosiłem Anię, żeby chociaż jedna osoba była świadkiem, jak silną moc mogą wytworzyć przewodnicy, by dopomóc mi jako istocie ludzkiej w oczyszczeniu i w walce ze złymi mocami. Pragnę podkreślić że warto mieć po swojej stronie tak kochanych przyjaciół, jakimi są przewodnicy (istoty świetliste), którzy nam pomagają z Boską mocą.

Opowiada Ania:
Moją rolą w tym rytuale było wpatrywanie się w przestrzeń i oglądanie pracy przewodników, oraz odcięcie więzów energetycznych odpowiednim kluczem uzdrawiającym umieszczonym pomiędzy duchem ojca a córkami i pomiędzy mężem i żoną. Gdy byliśmy w pomieszczeniu przygotowanym do rytuału, usiadłam z boku. Poprosiłam swojego przewodnika duchowego, Zoniasa, o ochronę mojego pola aurycznego, co uczynił. Wraz z moim mistrzem duchowym rozpoczęliśmy medytację z intencją wejścia w przestrzeń i ujrzenia rytuału, który prowadził Zbyszek. Wizualnie nawiązaliśmy kontakt w przestrzeni z miejscem, gdzie odbywał się rytuał i kontakt z przewodnikami duchowymi Zbyszka.

Podczas rytuału w przestrzeni skupiło się bardzo dużo istot świetlistych, które emitowały potężną energię boską wspomagając przewodników duchowych Zbyszka. Utworzył się nietypowy kanał, trochę inny jak przy egzorcyzmach. Kanał ten był szerszy i obejmował oczyszczane osoby. Na nich widziałam dodatkowe zabezpieczenie. Były otoczone świetlistymi kulami koloru różowo - złotawego. Przewodnicy Zbyszka byli ustawieni w kole zabezpieczając otwarty kanał. Światło emitujące z kanału było silniejsze niż przy innych egzorcyzmach, było inne, gdyż oświetlało ciała fizyczne. Podczas rytuału, gdy Zbyszek prosił swoich przewodników o spełnienie jego intencji, każdy przewodnik z godnością spełniał swe zadanie. Gdy Zbyszek palił kody energetyczne związane z demonizmem, ujrzałam w kanale światło, w postaci płomienia, wchłaniające myślokształty demoniczne, które były w różnych kształtach, to jest czarnych plam, różnych nieprzyjemnych twarzy wywołujących przerażenie. Gdy osoby egzorcyzmowane zostały oczyszczone z myślokształtów demonicznych, w pewnym momencie popłynęła do nich złota energia kosmiczna oblewając je strumieniem złotych promieni. Przewodnicy Zbyszka tworząc kanał przekazu złotej, boskiej energii mieli uniesione ręce. Pozostałe istoty świetliste wspomagające rytuał, a było ich bardzo dużo, otaczając całe miejsce rytuału też rozświetlały energię kierując świetliste dłonie ku miejscu rytuału. Odczułam przekaz energii tych istot na sobie, ponieważ byłam w ich kręgu i na całym ciele czułam gorączkę i mrowienie.

Były utworzone dwa kręgi energii. Krąg z kanałem przekazu i kontaktu z Bogiem był zabezpieczony przez przewodników duchowych Zbyszka, a drugi zabezpieczany przez innych aniołów. W nim byłam ja. W pierwszym kręgu były osoby oczyszczane i Zbyszek, który był medium całego rytuału. Gdy Zbyszek wezwał do siebie ducha ojca i męża, zauważyłam w kanale postać, która próbowała zawładnąć energetycznie jedną z dziewczynek. Ona w tym momencie zaczęła płakać i uciekać z kolan matki i z kręgu energetycznego. W tym momencie zareagował przewodnik Ducha Świętego, który świetlistym mieczem tę uzależniającą intencję odciął.

Zbyszek porozmawiał sobie z duchem ojca i męża dając mu odpowiednie wskazówki, po czym z pomocą przewodników energetycznie usunął go z kanału przekazu. Poprosił mnie, abym przystąpiła do odcinania więzów rodzinnych pomiędzy duchem ojca a córkami oraz pomiędzy duchem męża i żony. Oddał mi do współpracy swoich przewodników.

Z pomocą mojego mistrza duchowego wspaniale nawiązuję kontakt z przewodnikami Zbyszka, którzy ufają mi i moim intencjom współpracując ze mną. Gdy przystąpiłam do odcinania więzów i nakreśliłam odpowiedni klucz do tego zadania, w kanał przekazu wpadła świetlista energia w postaci kolorowych światełek, które otoczyły osoby oczyszczające się. Zaprosiłam też inne istoty świetliste, które pomagały mi w tej części zadania. Przewodnicy Zbyszka swoimi świetlistymi mieczami zabezpieczali nas jednocześnie wspomagając boską energią aniołów ognistego miecza i fioletowego ognia w odcinaniu więzów. Gdy zostały odcięte więzy, przewodnicy Zbyszka z odpowiednim rozświetleniem i moją intencją pomogli mi przekazać białe światło uzdrawiające. Po tym zadaniu dalej rytuał prowadził Zbyszek i z pomocą swoich przewodników zabezpieczył złotymi kulami oczyszczane osoby. Podziękował wszystkim istotom świetlistym za udział i pomoc w rytuale, zamknął kanał i zakończył rytuał.

Mówi Zbyszek:
Pewnego dnia zadzwoniła do mnie moja uczennica, że jej ojciec ma problem z duchami dwóch mężczyzn. Poprosiłem ją, by przywiozła mi zdjęcie ojca i rodziny, która z nim mieszka. Po zdiagnozowaniu zdjęć stwierdziłem jednoznacznie, że nie tylko ojciec, ale mama i brat są pod wpływem opętania przez istoty astralne. Dodatkowo też stwierdziłem, że w mieszkaniu, w którym przebywają, znajduje się szlak astralny o sile 12 stopni. Mimo iż byłem pewien, poprosiłem mojego przyjaciela, Leszka Żądło, o potwierdzenie, co uczynił zgadzając się ze mną. Przyjąłem zlecenie na egzorcyzm. Następnego dnia o godzinie 24.40, przystąpiłem do rytuału egzorcystycznego. Przygotowałem ołtarz egzorcystyczny. Położyłem zdjęcie osoby opętanej jako świadka na pentagramie żywiołów. Rytuał rozpocząłem modlitwą łącząc się w przestrzeni z Bogiem. Poprosiłem całą piątkę przewodników o ochronę, wsparcie i pomoc. Jako medium siłą mocy i umysłu stanowczo wyrywałem istoty astralne z pola aurycznego ojca mojej uczennicy i przekazałem moim przewodnikom jako istotom świetlistym, by przeprowadzili je do światła. W takich rytuałach ufam im i mam 100 % pewności, że duchy pójdą do światła, a nie w innym kierunku.

W pewnym momencie podczas tworzenia kanału zrobiło się ciemno od zagubionych dusz, gdyż do światła pchają się nie tylko byty z osób egzorcyzmowanych, lecz dążą do niego byty przypadkowe z przestrzeni (astralu). Kończąc egzorcyzm podziękowałem za współpracę i ochronę moich przewodnikom, aniołom, archaniołom, oraz wszystkim istotom świetlistym, które brały udział w oczyszczaniu aury istoty ludzkiej. Za kilka dni przyjechał do mnie osobiście ojciec uczennicy dziękując mi za pomoc i uwolnienie go od koszmaru, jaki przeżywał. Opowiedział mi, że co noc duchy dusiły go, gniotły i skakały po nim. Przeżywał piekło na ziemi. Budził się w nocy i wstawał z dotkliwym bólem klatki piersiowej. W mieszkaniu wyraźnie wyczuwano chłód i obecność złej mocy astralnej. Po egzorcyzmie już następnego dnia wszystko zmieniło się. Minęły uciążliwe koszmary i zapanował spokój w mieszkaniu, wszystko odeszło, uspokoiło się. Z radością i pełnym szacunkiem dla mojej osoby zlecił mi osobiście następne egzorcyzm swego kolegi z Niemiec. Był to mężczyzna, który nadużywał alkoholu i demoralizował rodzinę.

Zająłem się tym zleceniem. Również o północy rozpocząłem walkę z mocami astralnymi. Jak zwykle otworzyłem kanał do światła, do Boga i z pomocą moich przewodników rozpoczęliśmy egzorcyzm. Byty, które były gotowe iść do światła, poszły bez oporów, z wolnej woli, lecz znalazł się jeden, który wbrew mojej woli próbował się bronić i przeciwstawiał się mojej mocy. Zapewne myślał, że nie dam rady go pokonać. Początkowo zwróciłem się do niego z miłością, ale gdy to nie poskutkowało, zmusił mnie do bardziej stanowczych działań. Zastosowałem wszystkie znane mi metody oczyszczania. Nie poskutkowała metoda chrześcijańska, buddyjska, ani hinduska. Nie reagował na siłę Indian. Dopiero ruszyła go siła Atlantydy, a nie mógł już znieść mocy Tybetu. Silny dźwięk dzwonów i program smoków Tybetu wypchnął go z pola subtelnego. Wtedy znalazł się w rękach mocy moich przewodników duchowych, którzy czekali, aby go przechwycić i tak się stało. Nie trwało długo i znalazł się w wirze kanału, skąd nie miał odwrotu. Sprawdziłem jeszcze dokładnie, czy nic nie zostało i dziękując moim przewodnikom zakończyłem egzorcyzm.

Za kilka dni otrzymałem telefon z podziękowaniem, że od momentu egzorcyzmu nikt nie widział go, by pił. W domu był spokojny i nie zakłócał atmosfery rodzinnej. Nastąpiła w nim zmiana. Byli zdziwieni, że jeden egzorcyzm może odmienić los człowieka i całej rodziny, za co serdecznie mi dziękowali.

Chciałbym opisać przygodę z mocami nieczystymi, która ujawniła we mnie moc egzorcysty. Był to początek i jeszcze nie wiedziałem, że mogę być tak silny i że mam moc przeciwstawiania się złym duchom. Jako uzdrowiciel i biotronik pomagałem chorym i opętanym, lecz egzorcyzm zlecałem egzorcyście.

Pewnej spokojnej nocy moją żonę, Anię, poprosiłem o zrobienie mi kanapki. Było późno, oglądaliśmy kino nocne. Stawiając kanapki na stole Ania stała obok mnie. W pewnym momencie jedna z kanapek zaczęła się ruszać. Ująłem ją rękoma i w tym momencie z kanapki zrobił się mały piesek z dużą grzywą, jak u lwa. Nie trwało długo, a zasłoniłem żonę sobą i użyłem symbolu Ducha Świętego, tworząc jednocześnie znak krzyża. Momentalnie z małego pieska utworzył się wielki potwór z potężną grzywą i lwią paszczą. Nie bałem się, ale włosy na głowie i na całym ciele mi stanęły. Poczułem dreszcz emocji. Kreśląc znak krzyża odważyłem się iść w kierunku tej istoty. Zauważyłem, że moc znaku krzyża zaczyna wzbudzać strach w tej istocie. Sięgnąłem po krzyż z Jezusem Chrystusem wiszący na ścianie. W tej samej chwili ze zwierzęcego potwora zrobiła się postać ludzka, lecz tak brzydka, że budziła odrazę. O dziwo, nie uląkłem się tego, tylko szedłem w jego kierunku trzymając krzyż przed sobą. W pewnej chwili otworzyły się drzwi, i tylko pamiętam, że mówiłem, "będę z tobą walczył i nie ulęknę się, mimo to, że zmieniasz postacie próbując mnie nastraszyć." W tym momencie drzwi zamknęły się i monstrum rozpłynęło się. Z wielką ciekawością otworzyłem drzwi chcąc zobaczyć, czy czasami nie ma go za drzwiami. Byłem zdziwiony - nie było nic. Od tego czasu podejmowałem zlecenia egzorcystyczne.

Przed tą przygodą z mocami nieczystymi objawił mi się klucz egzorcystyczny Ducha Świętego Trójcy Świętej. Lecz przedtem nie miałem okazji zastosować go, by przekonać się, jaką ma moc i że w ten sposób przywołam pomoc przewodnika Ducha Świętego. W niedługim czasie po tym zajściu ujawniły mi się następne klucze całej Trójcy Świętej. Podczas medytacji ukazali mi się przewodnicy, którzy objawili mi, co i od którego w razie potrzeby mogę oczekiwać, jakiej mocy są w stanie mi udzielić. Wystarczy tylko przywołać ich za pomocą kluczy chrystusowych i poprosić o pomoc, co czynię z głębokim zaufaniem, gdyż podczas współpracy nie zawiodłem się na nich i czuję ich obecność i moc. Widzę, jak starają się i pomagają mi jako istocie ludzkiej w przypadkach, gdy jestem bezsilny, a może i idę trochę na łatwiznę mając przy sobie tak wiernych przyjaciół w istotach świetlistych. Pragnę ujawnić jeszcze jedną przygodę egzorcyctyczną z czasów, kiedy jeszcze nie wiedziałem o pomocy przewodników duchowych. Pewnej nocy, a było to grubo po północy, nie miałem dostępu do gabinetu i egzorcyzmy robiłem w mieszkaniu. Rozpocząłem egzorcyzm metodami znanymi mi jako buddyjskie i tybetańskie, oraz odwołałem się o pomoc do mego anioła stróża i Boga. Robiłem to może niezbyt profesjonalnie, ale odważnie i bez lęku. Zacząłem egzorcyzm na zlecenie i stworzyłem kanał do Boga. Zaczynając modlitwę zamknąłem oczy i w tym momencie ujrzałem łeb kozła z dużymi rogami, który patrzył w moje oczy. Otworzyłem oczy, może ze strachu, może z przerażenia i byłem zaskoczony, gdyż coś takiego widziałem po raz pierwszy. Po otwarciu oczu nie było nic, był spokój. Ponownie zamknąłem oczy i znów widzę tego samego kozła. Tym razem nie zwątpiłem w swoją moc, choć dreszcz oblewał mi plecy, a włosy chyba mi stały. Monstrum po chwili zmieniło się w postać ludzką, a następnie w czarną plamę z ogonem podobnym do komety. Usłyszałem przeraźliwy huk szyby. Patrząc dalej ujrzałem piękne światło i jak moc kolorów ciągnęła czarną plamę do światła. Zrozumiałem wtedy, że jest coś lub ktoś, kto mi pomaga, ale wówczas jeszcze nie wiedziałem, że są to przewodnicy Trójcy Świętej. Podziękowałem intuicyjnie Bogu i aniołom za pomoc. Oczyściłem i osłoniłem zdjęcie jako świadka i zakończyłem egzorcyzm. Zanim zorientowałem się, że jest ktoś z istot świetlistych, kto mi pomaga i jest przy mnie, zanim ujawnili mi swoją obecność i moc, miałem więcej podobnych i gorszych przygód.

Obecnie zmieniło się moje życie, gdyż wiem, że moi przewodnicy duchowi osłaniają mnie. Pracują nade mną i oczyszczają mnie. Silnie czuję ich moc w moich dłoniach podczas uzdrawiania. Chorzy, którym pomagam, również czują nadprzyrodzoną moc uzdrawiania. I o dziwo nawet nie czuję zmęczenia, gdy przyjmę w ciągu jednego dnia ponad 20 osób ustawiając pole auryczne i wyrównując biopole. Co prawda, jeżeli chodzi o zabieg uzdrawiający, który trwa dłużej, przyjmę mniej osób, bo czas terapii się wydłuża. Po całym dniu nie czuję zmęczenia, a pacjenci czują się wspaniale i dziękują za pomoc. Podczas masażu odczuwają ciepło, jakby nagrzewanie lampy kwarcowej. Naciskam stopy, czują w głowie i odwrotnie. Czują, jak płynie energia i jak usuwa się dolegliwość chorobowa. Dziś już wiem, że jest to moc istot świetlistych, które pracują moimi rękoma i za to jestem im wdzięczny. Staram się być godny ich współpracy i pomocy. Staram się nie zawieść ich i gorąco je kocham za współpracę. Robię wszystko, by nie stracić ich zaufania i być godnym ich współpracy.

Przekazuję swoim uczniom Reiki uczciwie i szczerze swoją wiedzę i dążę do tego, aby mogli pracować z aniołami. Wiara i moc, którą przekazuję, może doprowadzić do tego, by każdy mógł współpracować z aniołami.
Nie wystarczy się modlić i medytować, ale trzeba rozwijać się duchowo niosąc pomoc i nie zwątpić w swoją moc nawet wtedy, gdy coś nie wychodzi.

Spośród moich uczniów ci, którzy nie zwątpili w moje metody uzdrawiania, mają swoich przewodników, z którymi współpracują i są mi wdzięczni, że mają takiego nauczyciela, który w każdej chwili jest gotów pomóc im w rozwoju uzdrowicielsko - duchowym. Jestem otwarty na współpracę i pomoc, gdyż jestem tylko śmiertelnikiem i do grobu tego nie zabiorę. Chciałbym pozostawić po sobie pomięć i sposoby niesienia pomocy innym. Pragnę, aby pamięć mojej osoby i metody uzdrawiania pozostały nieśmiertelne, gdyż niesienie pomocy chorym, cierpiącym i opętanym to mój cel.

Współpraca z aniołami i przewodnikami duchowymi to coś wspaniałego i nie da się tego opisać w kilku słowach. Gdy wydam książkę na temat Reiki i łączenia innych metod uzdrawiania, opiszę wszystko szczegółowo i ujawnię to, czego nie ujawnił dr Mikao Usui. Ujawnię, jak zdobywałem moc i wiedzę duchowo uzdrowicielską, jaką ofiarę musiałem ponieść i jaką wiedzę osiągnąłem dzięki temu, że nie zwątpiłem w siebie, w moich przewodników duchowych i moją mistrzynię duchową Julitę, jako mego anioła stróża.

Zapraszam do lektury następnego artykułu "Reiki - uzdrawiająca moc boskiej energii". Pod takim tytułem również będzie wydana książka.

©2005 Zbyszek Ulatowski · wykonanie strony: enedue.com