Anioł, Anioły, Reiki, Uzdrawianie, Egzorcyzmy, Zbigniew Ulatowski, Zbyszek Ulatowski, Barbara Mikołajuk, Basia Mikołajuk, Leszek Żądło, Leszek Zadlo, Moc Anioła, Artykuły, Ogłoszenia, Regresing

2006-08-26 Leszek Żądło
Cele deklarowane i realizowane

Każdy człowiek i każda organizacja ma cele deklarowane i realizowane. Między nimi nie ma często żadnych punktów stycznych. Wygląda to zupełnie niedorzecznie, albo jak schizofrenia, a jednak występuje powszechnie.
Rozdźwięk między celami deklarowanymi , a realizowanymi zauważamy, kiedy czujemy się zawiedzeni, że ktoś nie dotrzymał obietnicy. Gdy my nie dotrzymujemy obietnic, zwykle mamy jakieś “sensowne”, czy “istotne” wymówki.

Ach, gdybyśmy od razu wiedzieli, czego chcemy i byli tego pewni, nie mielibyśmy problemów. Niedorzeczność czy sprzeczność w naszych deklaracjach zostałaby natychmiast rozpoznana, a problem rozwiązany. Rzecz jednak w tym, że niedorzeczności są głęboko ukryte za zasłoną logicznego myślenia, moralności, a także innych przekonań (np. religijnych, naukowych). Większość z nich to też niedorzeczności, ale my, ludzie światli i rozumni, jesteśmy do nich ogromnie przywiązani, a często nawet dumni z nich. Często nie wyobrażamy sobie bez nich życia! Dlatego żyjemy złudzeniami i deklarujemy cele szlachetne, lecz dla nas nieosiągalne, a realizujemy takie, na które łatwiej się nam zgodzić. Często też wyobrażając sobie urojone trudności w osiąganiu deklarowanych celów poprzestajemy na czymś mniejszym, łatwiejszym, albo nawet wybieramy “mniejsze zło”.

Cele możemy mieć piękne i szlachetne, jednak uznajemy, że nie nadszedł jeszcze czas, by je zrealizować. Tak naprawdę pragniemy czegoś innego.

Pewna dziewczyna bardzo pragnęła zajmować się rozwojem duchowym i oświecić się. Zaproszono ją na spotkanie grupy medytacyjnej i tam doznała spotkania z Bogiem. Wówczas przerażona zaczęła krzyczeć: “Nie chcę! To za wcześnie! Jeszcze się nie wyszalałam!” I zaczęła szaleć. Najpierw naćpała się kilka razy, ale ponieważ jej nie przechodziło, wolała znaleźć się w bezpiecznym miejscu, za jakie uznała szpital psychiatryczny. Tam dopiero można się wyszaleć!
Inna z kolei osoba, która od dzieciństwa marzyła o oświeceniu, podczas sesji regresingu, gdy uświadomiła sobie, że to już tak blisko, zaczęła protestować: “Tylko nie każ mi się oświecać!”

Jakże wielu deklaruje to, czego wcale nie zamierzają osiągnąć! Za ich oporami kryją się zapewne jakieś negatywne doświadczenia z przeszłości, jak choćby szoki, czy niska samoocena. Wobec czego wybierają coś o wiele mniej satysfakcjonującego.
Nierzeczywiste wyobrażenia o sobie, życiu, czy o rozwoju duchowym, możemy nazwać złudzeniami. Życie złudzeniami może wydawać się łatwe i wygodne, ale zawsze prowadzi do osobistej klęski. A jak nie do klęski, to przynajmniej do wielu życiowych kłopotów.
No bo do czego mogą doprowadzić człowieka takie “prawdy” o nim samym:
“jestem głupi i nic mi się nie uda”
“życie nie ma sensu”
“w tym świecie nie można zaznać niczego dobrego”
“trzeba się starać zasłużyć na raj, bo kto straci życie, ten je zyska”
“jestem ofiarą i wszyscy mnie prześladują”
“będę dla innych taką świnią, jak oni dla mnie”

Takie myśli określają rzeczywiste cele naszego życia! Oczywiście, że często są one inne od tych, które deklarujemy. Jest i druga strona medalu – to rozbieżność między tym, co deklarujemy, a czym się zajmujemy.

Deklaracje podążają swoją drogą, a nasze codzienne zajęcia i zabiegi swoją. Bywa, że przy okazji oglądania pasjonujących programów w telewizji, czy udziału imprezach deklarujemy, że chcemy zarobić na samochód, czy stworzyć doskonały związek. Może by to się nawet udało, gdyby nie czas i uwaga, które właśnie poświęcamy na co innego.

Nasze plany, które zamierzamy świadomie zrealizować, mogą natrafić na definicje celów życia, które są z tymi planami sprzeczne w sposób jawny bądź ukryty. Każda taka sprzeczność zaowocuje wewnętrznym konfliktem, rozdarciem, pomieszaniem, psychicznym zmęczeniem i wreszcie kłopotami. A najgorsze jest to, że zawsze, kiedy usiłujemy zrealizować coś, co jest sprzeczne z uwewnętrznionym systemem wartości, czujemy się winni i prowokujemy innych, by nam przeszkadzali, a gdy to nie skutkuje, to prowokujemy nawet do różnych przykrych wypadków, które mają na celu tylko jedno: pokrzyżować nasze plany – sprzeczne z rzeczywistymi celami życia i ugruntowanym systemem wartości.

No cóż, nie musimy zawsze zajmować się przykładami życiowych ofiar, tym bardziej, że cele większości silnych ludzi wydają się bardziej pozytywne:
“po trupach do władzy”
“zginąć za ojczyznę”
“bić słabych” – alternatywnie: “bronić słabych”
“poświęcać się dla życiowych ofiar”
“mądry musi ustąpić głupiemu”
“siedź w kącie, a znajdą cię”
“trzeba walczyć o sprawiedliwość społeczną (zabrać bogatym, a dać biednym)”
“bogaci to świnie”
“żeby być bogatym, muszę...”
“jeśli w moim otoczeniu wszyscy biednieją, to znaczy, że ja zarabiam coraz więcej i zyskuję na znaczeniu”
“im gorzej, tym lepiej”.
itd., itp.

Przyznasz chyba, że z niektórymi z owych celów czy poglądów sam się identyfikujesz, a na pewno znasz ludzi, dla których są one świętą prawdą.
Większość ludzi czuje się dobrze i bezpiecznie ze swymi negatywnymi i wewnętrzne sprzecznymi nastawieniami. Nie zauważają nawet, że coś im przeszkadza. Dopiero wówczas, kiedy chcą świadomie zmienić swoje życie na lepsze, kiedy wykonują praktyki rozwoju duchowego, zaczynają konfrontować się z czymś, co utrudnia im postęp, co sprawia ból i cierpienie. Zwykły człowiek tego nie zauważa. On wie, że jest zmęczony, albo choruje, ale nie zastanawia się, skąd się bierze ten stan. Ból i cierpienie nie są dla niego sygnałami ostrzegawczymi, że zapędził się w niewłaściwe rejony; wydają mu się czymś naturalnym.

Dopiero na pewnym etapie rozwinięcia świadomości człowiek jest w stanie zauważyć, że są to sygnały ostrzegawcze, by przestać robić to, co prowadzi do bólu.
Na pierwszy rzut oka, to wszystko można przecież zrozumieć w zakresie jednego wcielenia. Ale…
Człowiek może wykazywać się niezwykłą odpornością na logikę, czy na ból i cierpienie. Co więcej, może nawet czuć satysfakcję z faktu, że cierpi, ewentualnie liczyć na zadośćuczynienie po śmierci.
A ty, co sobie obiecujesz w zamian? Jakąż to nagrodę?

Jedno z praw Murphy’ego mówi, że człowiek zaczyna działać racjonalnie, gdy wszystkie inne sposoby zawiodły.
Czy jeszcze na jakieś liczysz? Czy może już widzisz konieczność racjonalnego podejścia do swoich celów i uporządkowania swojego życia?

Aby deklarowane cele spełniały się, wystarczy skoncentrować na nich uwagę i przestać zajmować się tym wszystkim, co jest z nimi sprzeczne.

To proste, ale i jedyne wyjście.



©2005 Zbyszek Ulatowski · wykonanie strony: enedue.com