Anioł, Anioły, Reiki, Uzdrawianie, Egzorcyzmy, Zbigniew Ulatowski, Zbyszek Ulatowski, Barbara Mikołajuk, Basia Mikołajuk, Leszek Żądło, Leszek Zadlo, Moc Anioła, Artykuły, Ogłoszenia, Regresing

2006-08-26 Leszek Żądło
Geniusz w biznesie

Polacy chcą dziś stworzyć nowoczesne, kapitalistyczne państwo i chętnie odwołują się do doświadczeń amerykańskich. Chcą też budować kapitalizm w zgodzie z katolickim systemem wartości.
Tu pojawia się istotny problem: wiedza biznesowa przekazywana w szkołach prowadzonych przez angielskich czy amerykańskich specjalistów, jest sprzeczna z katolickim systemem wartości. Ściślej mówiąc wiedza biznesowa zawsze była z tym systemem przekonań sprzeczna. Katolicka mentalność nadaje się do feudalizmu. Nie ma więc na co czekać, kiedy powstanie katolicka myśl biznesowa.

Nie czekając na cud niemożliwy, powinniśmy sobie zdać sprawę z faktu, że wiedza i praktyka biznesowa może być nieuczciwa, ale powinna być uczciwa. Wielu biznesmenów zauważyło, że ci, którzy robią “przekręty”, nie osiągają sukcesów na dłuższą metę. Owszem, udaje im się dorobić szybko, ale później niewiele z tego mają. Najczęściej kłopoty.

Globalizacja daje wielkim koncernom pewne możliwości drenowania dużo większych zysków, ponieważ zatrudnianie robotników za 20 centów dziennie i ulgi podatkowe poważnie obniżają koszty. W ten sposób wiele firm osiąga niebotyczne zyski, jednak za cenę ryzyka, ponieważ wyzyskiwani robotnicy buntują się, a wiele wpływowych środowisk bojkotuje towary wytworzone tanio, a sprzedawane drogo. Ostatnio ofiarą takiego bojkotu padła renomowana firma Nike®.

Firmy, które odnoszą sukcesy, charakteryzują się przede wszystkim tym, że oferują dobry towar w dobrych cenach. A to znaczy, że ustalają cenę równowagi, by wytwórca zarobił, a klient mógł kupić i był z produktu zadowolony. Oto cała alchemia uczciwego biznesu.

Człowiek chcący odnosić sukcesy w biznesie, musi być uczciwy. Szczególnie wówczas, gdy posługuje się niekonwencjonalnymi metodami diagnozy i kreacji.
W związku z uczciwością trzeba wyjaśnić jeszcze jedną sprawę: to, co jest legalne, nie musi być uczciwe i odwrotnie. Legalnie można ludzi okradać i pozbawiać zdrowia. Z uczciwością jednak nie ma to nic wspólnego.
Przede wszystkim wielką nieuczciwością jest zaszczepianie w umysłach młodych ludzi fałszywych koncepcji biznesowych. A eksperci od prania mózgów uczą naszych, iż najważniejsza jest konkurencja. Nasi wykończają się konkurując z sobą jak wściekłe psy, aż do upadłego (upadłości), a na zwolnione przez nich miejsca pojawiają się bezkonkurencyjni “biznesmeni” lub inwestorzy z zagranicy.

Nasi też potrafią być zdolni, więc w pewnym przypadku z satysfakcją patrzyłem, jak moi byli kontrahenci przekręcają legalnie jeden z największych funduszy inwestycyjnych kapitalistycznego świata. Ci akurat nie szkolili się w polsko – amerykańskiej szkole biznesu, ani u Sachsa (jak Balcerowicz).

Nieuczciwości jest więcej, a wynika ona z faktu, że każdy patrzy na to, co dla niego najwygodniejsze i w związku z tym usiłuje przechytrzyć innych.
Człowiek chce zazwyczaj odnosić jak największe korzyści za jak najniższą cenę. Przez cenę rozumiem tu ilość cierpienia bądź wysiłku włożonego w uzyskanie efektów. Zrozumiale jest więc, że chcemy korzystać z życia cierpiąc przy tym jak najmniej. Temu zadaniu służy ogromnie wiele sposobów, które najczęściej są nieskuteczne. Pragnienie unikania cierpień najczęściej prowadzi do coraz większych cierpień. Lecz… miłe złego początki, a koniec niedostrzegalny, aczkolwiek zwykle żałosny.

Wielu młodym ludziom wyrządzono ostatnio ogromną krzywdę. Otóż w ramach różnych szkół biznesu wmawiano im, że ilość pieniędzy, dóbr i usług jest ograniczona, w związku z tym dobry biznesmen musi zabrać biednym, by stać się bogatym. Teraz młode wilki wyruszyły w świat z misją dziejową będącą odwrotnością filozofii Janosika.
Na pewno nie da się zaprzeczyć, że Janosik był chłopem inteligentnym i nie chciał sobie dać w kaszę dmuchać, zupełnie podobnie jak nowocześni biznesmeni.
O ile u Janosika cała inteligencja została zaangażowana w przechytrzanie bogatych panów i ich pachołków, o tyle u większości absolwentów szkół biznesu inteligencja została zaangażowana w oszukiwanie kontrahentów (niekoniecznie bogatszych).
Efekt łatwo przewidzieć: rozbójnicy żyją ciekawie, acz krótko.

Skąd w szkołach biznesu uczy się tylu bzdur?
Otóż chyba żaden z inteligentnych wykładowców zatrudnionych w tych szkołach, nigdy nie skalał się prowadzeniem własnego biznesu. O niektórych jednak słyszałem, że stawali na szczytach piramid finansowych i w ten sposób udawało im się zgromadzić całkiem niezły kapitał. Ich inteligencja została zaangażowana w rolowanie innych – szczególnie tych, którzy mieli nadzieję trafić na jeszcze głupszych od siebie.
Wniosek?
Kierując się lenistwem można zarobić licząc na głupotę innych. Jednak kierując się lenistwem i głupotą jednocześnie, można tylko dać zedrzeć z siebie skórę.
Genialne?
Jak na kogoś, kto nie jest twórczy, wystarczające. Wystarczające również jak na ludzi, którzy nie dostrzegają postępu technologicznego i nieustannego wzrostu podaży dóbr i usług.
Ty jednak racz zauważyć, że żyjemy w świecie, w którym przybywa produktów, usług, bogactw, w którym pojawiają się możliwości zaspokajania najróżniejszych potrzeb. Spróbuj też pomyśleć (wszak to nie za bardzo męczy), że większości z tych potrzeb i możliwości ich zaspokajania nie mieli ludzie żyjący jeszcze 50 czy nawet 20 lat temu!
I co z tego?
Być może żywisz głębokie przekonanie, że to wina komuny?
Niestety, tak było na całym świecie, bo jeszcze nie wszystko wymyślono.

Wielu młodym ludziom wydaje się, że wszystko już wymyślono (głównie w Ameryce) i że już nic nowego nie da się wymyślić, czy odkryć.
W tym przekonaniu nie jesteś ani nowatorski, ani genialny. Zupełnie takie samo mieli ludzie żyjący na Ziemi setki, a nawet tysiące lat przed tobą, gdy posługiwali się kamiennymi maczugami. Dziś jednak żyjemy w czasach, kiedy coraz więcej ludzi myśli inaczej. I ci, którzy myślą inaczej, odnoszą największe sukcesy.

Na czym polega genialność w biznesie?
Przede wszystkim na tym, żeby nie pchać się tam, gdzie inni już się usadowili na dobre. Trzeba więc znaleźć sobie wolną “niszę ekonomiczną”, to znaczy miejsce, którego nikt jeszcze nie wykorzystał. To może być nowy produkt, nowa oferta, wyłączność na dystrybucję pewnego wyjątkowego towaru itp.
Najgorszym z tych pomysłów jest zapewnienie sobie wyłączności. A to z tego powodu, że szybko pojawi się ktoś inny, kto zaoferuje produkt tańszy i lepszy zarazem.

Sprzedaż cudzych produktów to też niezły pomysł. Ale…
Faktem jest, że duża, bardzo dochodowa produkcja, nie może się sprzedawać bez sieci dystrybutorów. Są więc oni niezbędni i powinni się czuć wartościowi i cenni. Za swoje umiejętności prowadzenia sprzedaży otrzymują wysokie wynagrodzenia. Proporcjonalnie do zysków, jakie przynosi ich operatywność.
Pomysł, żeby się dobrze urządzić sprzedając cudze produkty, może się wydawać genialny, ma jednak i pewne wady.
Sprzedawanie cudzych produktów może przynieść ogromne dochody. Ale i tu trzeba wykazać się pomysłowością. Bowiem czas, kiedy wszystko sprzedawano według rozdzielników, przeszedł już do historii. Teraz sprzedający ponosi ryzyko braku operatywności i niechęci do pracy. Ten zaś, kto wymyśli sposób przekonania klienta o szczególnej wartości swej oferty, odnosi znaczące sukcesy.

Sprzedaż najlepiej napędzają dobre pomysły. A najlepsze z nich to te, które trafiają w zainteresowanie odbiorcy.
Skąd jednak wiedzieć, co zainteresuje odbiorców?
Czy może być coś prostszego od zlecenia zbadania rynku?
Na takie zlecenie trzeba mieć pieniądze. I to dużo pieniędzy. Są jednak sposoby znacznie tańsze. I niejednokrotnie skuteczniejsze.

Niektóre firmy coraz chętniej zatrudniają jasnowidzów lub zlecają astrologom horoskopy. Czasami bada się numerologiczne aspekty nazwy firmy lub produktu, a innym razem tworzy logo zgodnie z zasadami chińskiej sztuki Feng Shui.
Czy szefowie tych firm mają nie po kolei w głowie?
Nic podobnego. Oni tylko dysponują inną wiedzą, niż ty! I są świadomi, że jest to wiedza ze wszech miar praktyczna. U nas jednak wyszydzana przez ludzi uważających się za światłych i wykształconych. Wielu z nich słysząc o podobnych praktykach puka się znacząco w czoło, a ci lepiej wychowani twierdzą, że tylko osobista kultura nie pozwala im się zesrać ze śmiechu.

Tymczasem znane mi są przypadki, kiedy to przestawienie kasy w “miejsce bogactwa” (określane tak wg Feng Shui) spowodowało znaczne zwiększenie obrotów sklepu, a przestawienie jej w inne miejsce stało się przyczyną pogorszenia kondycji finansowej firmy.
Feng Shui to konkretna wiedza o tym, jak organizacja przestrzeni wpływa na samopoczucie i decyzje ludzi. A my teraz mamy się zająć odkrywaniem i zastosowaniem genialności w biznesie.

Warto zwrócić uwagę na fakt, że niektóre firmy amerykańskie mają wypracowane swoje sposoby odwoływania się do genialności, również zupełnie niekonwencjonalne.
Genialność to nic innego jak zdolność odwoływania się do intuicji.
A co ty masz zrobić, żeby odkryć w sobie biznesowego geniusza?

Wielu amerykańskich doradców biznesowych korzysta z modlitwy afirmacyjnej. Możesz się tego nauczyć. Moi znajomi dostawali przez rok 10% od zwiększonych zysków pewnej firmy tylko za to, że się modlili w intencji zwiększenia sprzedaży. To kosztowało właścicieli mniej niż reklama, a okazało się dużo skuteczniejsze.

Możesz też nauczyć się jasnowidzenia i sztuki wizualizacji. Może wykorzystasz je dla siebie, a może uda ci się na nim zarobić. Możesz też skorzystać ze zwykłych afirmacji. W wyniku ich stosowania może cię olśnić, albo natchnąć do czegoś nowego. Czy to usługi, czy produktu. A może to będzie genialne rozwiązanie organizacyjne?

Za dużo trzeba myśleć?
Modlitwy, wizualizacje i afirmacje otwierają nas na głębszy kontakt z intuicją. Stąd wniosek, że myśleć trzeba mniej.

A może nikt tego nie kupi?
Owszem, kupi. Kiedy produkt jest gotowy i wartościowy, zawsze znajdą się na niego nabywcy. Ta sama zasada dotyczy usług.

Ale wiesz, że zdarzały się i takie sytuacje, kiedy dobry produkt nie znajdował nabywcy. Ot, problem. Tym niemniej widzę możliwość rozwiązania go. Genialny twórca zachwycony swym odkryciem zazwyczaj nie zwracał uwagi na praktyczne korzyści wynikające ze swego odkrycia. Często “miał gdzieś” pieniądze, czy inne korzyści materialne. W swej genialności był “ponad takie przyziemne i niegodne prawdziwego geniusza problemy”. Chciał tylko uznania. I tak mu zostało.

Wielu geniuszy czuje się niedowartościowanych, niezrozumianych. Im zależy tylko na satysfakcji, bo z pieniędzy nigdy nie widzieli pożytku. Po prostu albo je mieli, albo nie, ale nie dostrzegają w nich wartości. I to podejście musi się zmienić, jeśli chcemy osiągać sukcesy materialne.
Trzeba pojąć, że to, czego nie cenimy, nie może stać się dla nas towarem do sprzedaży. Mówiąc inaczej: nie sprzedawaj tego, czego nie znasz i nie jesteś pewien. Nie handluj tym, czego nie cenisz.
Towarem nie może stać się również to, czego wartość przeceniamy. A to wiąże się z podświadomym przekonaniem, że inni na to nie zasługują (bo jest za dobre dla nich, bo do tego nie dorośli itd.). Firmy sprzedające towary elitarne, zazwyczaj są znacznie biedniejsze od tych, które trafiają z ofertą do masowego odbiorcy. Tak jest od czasu, kiedy świat zmienił się pod wpływem rewolucji przemysłowej, a później technologicznej.

Czy nie ma kresu rozwojowi?
Chyba nie, ponieważ wszechświat oferuje nam nieograniczone możliwości. A wszystkie z nich są rozpoznawalne dzięki intuicji. Nauka i technologia byłyby dziś na tym samym poziomie, co tysiąc lat temu, gdyby nie intuicja powiązana ze zmysłem praktycznym. Trzeba ci bowiem wiedzieć, że w starożytności dokonano wielu genialnych wynalazków, które nie znalazły praktycznego zastosowania. Nie było bowiem genialnych biznesmenów, którzy potrafiliby te wynalazki sprzedać. Panowało też przekonanie, że mogą one służyć tylko nielicznym w celu zniewalania słabszych. Podsumowując: brak było genialnych ludzi, którzy uwierzyliby w mądrość i siłę nabywczą niewykształconych. A poza tym, jeśli wygodnie było żyć z pracy cudzych rąk, to po co jeszcze się wysilać nad produkcją i zbytem? W mentalności tych ludzi praca była zarezerwowana dla niewolników.
A efekt?
Z genialnych odkryć najczęściej nie było większego pożytku.
Wniosek z tego jeszcze jeden: lenistwo i zaślepienie nie wpływają dobrze ani na twórczość, ani na jej efekty.
Sukces w biznesie to 10% genialności i 90% wytrwałej, konsekwentnej pracy.

I nie dajcie się zwieść tym, którzy twierdzą z zazdrością, że Leszek nic nie robi, a pieniądze same do niego płyną.
Leszek robi to, co lubi, dlatego pewnym osobom wydaje się, że tylko się bawi. Ale kto im zabrania bawić się zarabiając na tym pieniądze?

Genialność w biznesie będzie towarem coraz bardziej poszukiwanym. A to dlatego, że już obecnie dla zaspokojenia potrzeb CAŁEJ ludzkości wystarczy zatrudnić 20% ludzi w wieku produkcyjnym.
Geniusze muszą więc przede wszystkim odpowiedzieć na pytanie: co z resztą?
Gdyby ją wystrzelać, trzeba by było przecież zmniejszyć zatrudnienie o kolejne 80%.
Geniusze muszą też odpowiedzieć sobie na pytanie, w której grupie widzą siebie i swą przyszłość. Na dziś te pytania mogą wydawać się tak trudne, jak kwadratura koła.



©2005 Zbyszek Ulatowski · wykonanie strony: enedue.com